hmm... no to ja też się wypowiem...
dnia 1 maja 2004 roku byłam z koleżankami na koncercie z okazji wejścia do UE na Targu Węglowym w Gdańsku... było nudno, bo ja raczej nie przepadam za zespołem Łzy (ale nie potępiam ) więc poszłyśmy na piwko do pubu Malarnia...i tam rozsiadłyśmy się przy stoliku a ja i koleżanka zeszłyśmy na dół po piwko dla reszty (tutaj wspomnę że Dominika ma 176 cm i jest szczuplutka, Kasia ma około 170 i jest normalnej budowy, Paulina ma 168 cm i też jest dość zgrabna, a Koko-Paulina, która zeszła ze mną po piwo wtedy ważyła około 80 kilku kg, przy wzroście 167 cm, i dodam koniecznie że ma dość pokaźny biust, co później okaże się bardzo istotne w całej historii, a ja wtedy ważyłam coś koło 100 kg ) no i przy zamawianiu piwka zastanawiałam się co wziąć i chłopak siedzący przy barze zaproponował mi krupnik, z ciekawości kupiłam sobie to coś (wódka miodowa) no i odwracam sie żeby iść a on pyta czy mógłby sie do nas przysiąść bo jest sam, znajomi nie przyszli, i tak sie potoczyło, że sie przysiadł.. okazało się, że też uczy sie francuskiego i jest na pierwszym roku prawa... rozmawiał ze wszystkimi dziewczynami, kokietował, podrywał itp. później Kasia i Dominika poszły i zostałam ja, Koko i Paulina... (teraz polecimy tak szybciutko bo jak zacznę opowiadać ze szczegółami, to żadna z Was nie przeczyta do końca ) no i jak zostałam z nim sama to doszło do pocałunku.. (podkreślam że byłam już po kilku drinkach)... a jak ja i Paulina poszłyśmy do wc to Robert zaczął zalecać się do Koko... troche mi sie dziwnie zrobiło.. ale to nic... następnego dnia umówił sie z nią na korepetycje z francuskiego... ale Koko powiedziała mi że nie pójdzie... po 2 tygodniach miałam iść z nim na piwo ale wyszło tak że przyszedł do mnie do domu... oczywiście zadzwoniłam wcześniej do Koko czy może przyjść też bo tak głupio siedzieć z prawie obcym człowiekiem w domu.. okazało sie że przyszli razem no i później okazało się że są parą od 2 tygodni, co mnie zabolało, ale tylko dlatego że przyjaciółka mi nic nie powiedziała... potem Koko trafiła do szpitala... ja siedziałam u niej codziennie... a on przyszedł 3 razy w ciągu 2 miesięcy... później zerwali i on do mnie wydzwaniał żebym porozmawiała z Koko, ale ona nie chciała z nim być... później wyszło tak, że spotykałam sie z nim coraz częściej.. chodziliśmy na piwko... byliśmy na koncercie... i tak trwała ta znajomość przez 3 miesiące.... traktowaliśmy sie tylko jako kolega i koleżanka.. ale przyznam że zaczęło mi zależeć mimo że wiedziałam że to człowiek któremu nie można ufać... ale pewnego lipcowego wieczoru doszło do czegoś do czego dojść nie powinno... mniejsza o to... w każdym razie historia kończy się w tym momencie.... i chciałabym powiedzieć w tym miejscu że byłam głupia bo mu zaufałam... ale tak naprawde nie żałuje... bo dzięki niemu przez te 3 miesiące czułam sie jak kobieta... czułam że w jakiś tam sposób mu zależy na tej znajomości... ważyłam wtedy 100 kg... a jednak zwrócił na mnie uwage... jednak chciał całować moje usta... chciał spędzić ze mną noc... ale tylko jedną.... cóż... niech żałuje bo stracił Skarb

... a druga historia jest zdecydowanie krótsza... poznałam przez internet chłopaka... Marcina... rozmawialiśmy codziennie... wiedzieliśmy jak wyglądamy... on zaczął mi wciskać teksty typu że mnie kocha itp... obiecywał złote góry... ale podchodziłam do tego z ogromnym dystansem... ale przyznam że było mi miło... a w momencie kiedy się spotkaliśmy przypadkiem w klubie w którym pracował jako ochroniarz... niby też było ok... ale potem przestał się odzywać... cóż... kolejny facet który stracił Skarb