-
Witajcie kochaniutkie, oj ciężko było trafić na swój wątek, tak daleko odpadłam. Po tych kilku dniach wolnego spędzanych poza domem nareszcie dorwałam się na chwilkę do netu i od razu do was piszę. Pierwsze dwa dni przebiegły pod znakiem deszczu i wiatru oraz....najwspanialszej pod nieboskłonem zabawy, której efektem są bolące od harców nogi i kolejne kilogramy wywalone do śmieci. Ogromnie cieszę się bo przekroczyłam znowu pewien etap, magiczne 130 i jestem nieomal w połowie drogi do pozbycia się setki z wagi. Przy 99,9 będę się czuła jakbym przekraczała Rubikon, nieosiągalną granicę nie do zdobycia. A mnie i tak się uda. Buziaki wszystkim
-
Ależ Ty idziesz jak burza!! :lol:
Do 99,9 kg mam identyczne podejście, dla Ciebie Rubikon, dla mnie Everest :lol:
Gratuluję i trzymam kciuki! :)
-
Agula, szalona imprezowiczko! :) Tylko pamiętaj, że kolage Cezar po przekroczeniu Rubikonu nie miał już powrotu... Pamietaj, pamietaj, pamiętaj! :lol:
Twój suwaczek wygląda coraz ładniej, cieszę się, że juz dogoniłas wagę oszustkę :) Kiedy odbierasz okularki?
ściskam mocno! :)
-
U mnie też powrotu nie będzie. Niech mnie tylko ktoś spróbuje zatrzymać. Kasiu mówię Ci, że po prostu energia mnie rozpiera tak, że sama za sobą nie nadążam. Ostatnie dni były tak szalone, że aż strach. Oczywiście bez żadnej wpadki, ale na drinka na imprezce to mam taką ochotę, że.....uchhhh. Wiem jednak, że jak nie wolno, to nie wolno. Okularki odbieram w piątek. Teraz siedzę na allegro i oglądam oprawki i mam ochotę na kolejne. No i szukam mojego zapachu. Buziaczki.
-
Buuuuuuuuuuuuuuuu, okulary będą w poniedziałek a nie jutro!!!!!!!!!! Dzwoniłam do optyka i ten barbarzyńca przesunął termin :cry: . Buuuuuuuuuuuuu :cry: Nie będę go przeklinała, bo jeszcze coś złego zrobi moim oprawkom. Śliczniusim.
Już jestem po połowie 2 cyklu ścisłej DC, ketoza szaleje. Muszę zrobić jakiś kolejny bilans mojej diety, bo jakoś tak chaotycznie mi się zaczyna robić. OK jutro mam ranne ważenie, to zbiorę wszystko do kupy i podsumowanie poczynię z moich podręcznych notatek- co ile i na którym etapie.
Dzisiejszy i jutrzejszy wieczór w domowych pieleszach spędzam, odpocząć z lekka muszę po niesamowicie długim i intensywnym weekandzie. Bo w sobotę...............No trzeba nabrać sił. Pozdrowienia
-
Witaj Agulko :D :D :D :!:
Idziesz jak burza kochana -GRATULUJĘ :D :D :D :!: Cieszę sie,że weekend był udany i nabrałaś sił do dalszego dietkowania :D :!: Zazdroszę rozpierającej Cię energii-podziel sie choć odrobinke ze mną :roll: :!:
Buziaczki :D :D :D :!:
http://www.edycja.pl/upload/kartki/386.jpeg
-
No to jesteśmy w tym samym punkcie (patrząc na suwaczek)Ja rano też mam 128kg.Gratulacje :!: :!: :!:
Chyba się z Tobą pościgam :wink:
-
Lunka garść pozytywnej energii przesyłam Ci, ku wzmocnieniu organizmu i wytrwania w naszej trudnej, ale z pewnością wygranej walce.
[img]http://images1.fotosik.pl/61/0n7z7y506ocjgrv1m.jpg[/img]
Stopciu, ścigać się? Nieeeee, nie lubię tego słowa od szkoły podstawowej, kiedy to wf-istka wyganiała nas na stadion piłkarski, wtedy jeszcze drugiej ligii, teraz drużyny pozaligowej (szkoła była niedaleko) i kazała nam biegać wkoło ścigając się, a to było jednak trochę kilometrów. Bleeeee. Jak już pisałam pierwsza meta u mnie jest na 99 kilogramie, ale suwaczek ambitnie ustawiłam na docelowej, a co niech wiem ile jeszcze do zrobienia. I do tego pierwszego celu chcę dobić na DC, później powolutku na 1000 Kcal, do wagi dla mnie odpowiedniej. Ciągle przypominajmy sobie o naszej skórze, boję się, że jednak w moim przypadku ostatecznie nie obędzie się bez skalpela, Kremuję, balsamuję, wcieram, nawilżam i ujędrniam, ale jednak parę lat ją rozciągałam. Cóż zobaczymy, na razie nie ustaję w pielęgnacji a w przyszłym roku zobaczymy. Miłego dnia dziewczyny, Pa
-
Agula! Właśnie "przeleciałam " Twój wątek jeszcze raz ( zaraz lecę jeszcze do Hybriska) gdyż mam zamiar od poniedziałku zrobić DC. Czy możesz mi napisać w jakich cyklach robiłaś dietę? Wydaje mi się ,że były to 3 tygodnie ścisłej i tydzień mieszanej , ale nie jestem pewna. Czy masz zamiar je powtarzać aż do osiągnięcia 99 kg?
Jeżeli chodzi o balsamowanie i olejkowanie to rzeczywiście należy o tym ciągle pamietać. Jak pomyślę o skalpelku to aż mi słabo :wink: . Mam nadzieję,że nie będzie aż tak źle. Z tego co przeczytałam ostatnio u Devoree to wygląda na to,że wygląd jej skóry wraz znawadnianiem zmienia się na korzyść.
Pozdrawiam i życzę dlalszej wytrwałości
-
Balbinko, ja to sobie ostatecznie wymyśliłam własne cykle DC i już rozpisuję jak to było:
1. Przed DC 4 dni oczyszczania, przygotowania do diety
2. 3 tygodnie ścisłej na samych zupkach i koktajlach
3. 18 dni na mieszanej
a. 4 dni- 2 x posiłek DC i jeden 400 kcal rozłożony na dwie porcje
b. 5 dni- 1x posiłek DC na kolację,około 200-250 na śniadanie oraz jeden obiadowy 400 kcal rozłożony na dwie porcje.
c.5 dni na 1000 kcal na pięć posiłków + trochę więcej ruchu
d. 4 dni wersja b i a, ku powrotowi na ścisłą
Na mieszanej wprowadziłam batoniki
4. 3 tygodnie na ścisłej, którą za tydzień kończę, muszę się batonikować ze względu na bujne życie towarzyskie, jaki przyszło mi prowadzić ostatnimi czasy.
5. Później planuję 10 dni mieszanej systemem wypróbowanym tylko ilość dni skrócę.
6. Dalej ścisła. Itp. aż do poniżej setki.
Zdaję sobie sprawę, że może trochę zachwiałam symetrię cyklów DC, ale chodzi przecież o efekty, a takie niewątpliwie mają miejsce. Mieszaną traktuję jako naukę wychodzenia z DC i małe treningi żywieniowe oraz rozhuśtanie metabolizmu usypianego nieco przez ścisłą. Zaryzykowałam takie eksperymenty jednocześnie pilnie obserwując swój organizm oraz pilnując ketozy, która nawet na tak dziwnej mieszanej nie zachwiała się. Pewnie konsultanci DC załamują teraz nade mną ręce, ale już tak mam, że zawsze mam własne widzi mi się.
W momencie jak przejdziesz cykl 3-tygodniowej ścisłej nabierzesz już większej pewności w jaki sposób reagujesz na tę dietę i jak dalej możesz ją poprowadzić. Ciao
-
Miłego weekendu Agulo :D :D :D :!: W podziekowaniu za pozytywna energie zostawiam Ci tulipany z mojego ogrodka :D :!:
http://img167.imageshack.us/img167/6996/pict01988eo.jpg
-
Kolejna zmiana suwaczka w dół, rozbestwiłam się i powiem, że niestety tylko o 0,8 kg od dwóch dni. W sumie po 5 tygodniach ścisłej i 18 dniach mieszanej wynik 19,8 kg mogę uznać za zadawalający. Tempo chudnięcia odrobinkę chyba mi się spowolniło, ale nie zależy mi aż tak na czasie, żebym miała z tego powodu rozdzierać szaty.
Wczoraj pod wejściowymi drzwiami rzucono mi ulotkę nowego salonu kosmetycznego, a uwagę mą przykuł akapit o vip line- urządzenie do modelowania sylwetki, podobno dobrze robi na ujędrnianie, usuwa zwiotczenia i redukuje tkankę tłuszczową. Cóż prawie sprząta, gotuje i wiąże krawaty. Proponują dość atrakcyjne karnety na korzystanie z owego cudu techniki. Może spotkałyście się z takim zabiegiem i macie opinię na ten temat, chętnie dowiem się czegoś więcej zanim ewentualnie sama skorzystam. Z moją fobią na temat skóry chwytam się każdej możliwości uniknięcia skalpela po zrzuceniu nadwagi. Cóż, skóra 32-latki nie napina się tak pięknie przy chudnięciu i to takim expressowym, nawet pomimo miliona specyfików wcieranych pieczołowicie z regularnością i dokładnością apteczną.
Uwielbiam niedziele, po pierwsze ze względu na wyjazdy plenerowe kultywowane ostatnimi czasy przez moją „paczkę”, po drugie ze względu na wieczorne sesje peellingu kawowego. Chyba jednak będę powtarzała zabieg jeszcze raz w tygodniu, może we środę, tak na uczczenie połowy tygodnia? W każdym razie postaram się.
No ale już kończę, bo właśnie dzwonią po mnie. Dziś jedziemy do Kazimierza powałęsać się nad Wisłą i po ruinach. Pozdrawiam wszystkich słonecznie i jak zwykle optymistycznie.
-
Agula, ależ ja Ci tych 0,8 serdecznie gratuluję, po paru tygodniach odchudzania to świetny wynik, uważam, przez tylko 2 dni.
Re: maszyna - nie próbowałam, bo wizja pokazania się szczupłej, ślicznej pani obsługującej takie urządzenie lub wykonującej masaż od paru lat odstrasza mnie skutecznie od wizyt w przybytkach urody, a szkoda. Za to od wczoraj się smaruję, pod wpływem lektury jednego z wątków. Chciałam zacząć takie praktyki później, kiedy brzydkie efekty diety zauważę, ale to głupota czysta, już zaczynam. Dziś rano skórę mam mięciutką i jest to bardzo motywujące.
Trzymam kciuki i za dalszy spadek wagi, i za wizytę w maszynowni, jeśli się zdecydujesz. Moim skromnym zdaniem taki zabieg musi dać efekty. Problemem może być jedynie wydatek finansowy względem relatywnie niskiej efektywności zabiegów.
-
Nie, nie, nie smarowanie koniecznie trzeba zaczynać od pierwszego dnia odchudzania, nie ma na co czekać. Mnie wizja masowania przez modelkę nie przeraża, jedynie fakt, że wywalenie jakiejś tam kasy okaże się zupełnie niewspółmierne do efektów. Jednak chyba skuszę się na parę zabiegów, tak w ramach testów. Jeśli okażą się skuteczne, będę sobie czasem serię powtarzała.
Tydzień skończył się małym wypadkiem. Nie dietetycznym…., ale bardzo bolesnym. Rozcięłam palec u stopy i to tak nieszczęśliwie pod spodem, że każdy ruch to łzy w oczach i w dodatku pewnie nieprędko się zagoi. Buuuuu. Muszę się zwierzyć, że zaczynam być trochę zmęczona ścisłą. To już ostatni tydzień II cyklu. Fizycznie czuję się nieźle, nie licząc wspomnianej kontuzji, ale siada mi nieco odporność na stres. Jednocześnie ogarnia mnie znowu paniczny strach przed mieszaną, żeby się nie złamać. Hybris, to Ty powiedziałaś mi o typowych mechanizmach anoreksji, które przejawiam na mieszanej. Masz rację. Znowu boję się, że jak wezmę do ust cokolwiek, to od razu w tej samej sekundzie wrócą przeklęte przeze mnie na wieki nadkilogramy. Powoduje to wręcz fizyczny wstręt, przed jedzeniem. Mam jeszcze tydzień, żeby ułożyć sobie dwutygodniowe, racjonalne menu diety mieszanej, żeby później trzymać się go ściśle. Przyjaciele i rodzina pilnują później czy wszystko zjedzone. Pierwsze dni mieszanej są najbardziej traumatyczne pod tym względem, zwłaszcza, że jelita się wypełniają i zatrzymuje się trochę wody, co widać po wadze, później w miarę normalizowania się wagi jest coraz lepiej. No….. dałam radę za pierwszym razem, dam i za drugim.
Aneeciu gdzie jesteś???? Stęskniłam się za Tobą!!!! Zamilkłaś mi tak jakoś.
-
Ja się tylko chciałam pochwalić, że pierwsze 20kg mam za sobą. Uffff. Kamień milowy. I spadam już, bo jakoś tak mocno zmęczona się czuję. Trzymajcie się ciepło, pa
-
Dziekuję za wsparcie juz pierwszego dnia:)
Gratuluję i będę się wzorować. Jakże ciężko być wzorem do naśladowania, ale jak miło... tez bym chciała:)
-
Bardzo, ogromnie, strasznie i serdecznie się cieszę i tak samo gratuluję! :D :D :D
-
-
Zdrado, chętnie bedę wzorem :wink: bo sama skorzystam z tego nieziemsko, gdyż wówczas żadnej wtopy być nie może. Cieszę się, że dołączyłaś do nas. Na razie
Dziewczyny dzięęęki. Teraz kolejny etap dwudziestu kilogramów przede mną. Do końca września marzy mi się poniżej setki, a to jeszcze 27kg. Nic to....lecimy dalej, byle do przodu. Pa
-
Cześć!
Przyszłam się przywitać i życzyć Ci miłegfo dietkowego dnia :D
biglady
-
Agula!
Kurcze idziesz jak burza! 20 kg mniej - wspaniale. Ja w tym tygodniu jestem na 1000 kalorii - przygotowuję się do diety DC. Zaczynam ją w przyszłym tygodniu. Zaplanowałam sobie 3 tygodnie ścisłej a potem dwa mieszanej. Mam cichą nadzieję,że też pójdzie mi tak dobrze jak Tobie.
Pozdrawiam gorąco!
-
Agulko kochana!
Oczywiście, że się nie gniewam na Ciebie za "wywody" w moim wątku. Wręcz przeciwnie.
Wsystko, co napisałaś to prawda. Święta prawda. Muszę zrobić ze swoim życiem i sobą porządek, bo jestem na równi pochyłej i jest coraz gorzej. Z każdej kolejnej próby odchudzania wychodzę grubsza :roll: Ważyłam już 104 kg - skończyłam na 107, potem doszłam na diecie 1000 kcal do 99 kg i wylądowałam na 113 kg :shock: :cry:
Moim problemem jest to, że brak mi silnej woli i kiedy dochodzę do wagi poniżej setki, to wydaje mi się jakbym ważyłam 60 kg :wink: Wiesz, nie mam już takiej zadyszki, stawy nie bolą tak okropnie przy każdym kroku czuję się lepiej i...o zgrozo! Zamiast poczuć się jeszcze lepiej i walczyć dalej ja siadam na przysłowiowych laurach :roll: :cry:
Co do mojego sprecyzowania się dotyczącego wyboru diety to wybieram: dietę 1000 kcal.
Pozdrawiam
biglady
-
No to gratuluję. Teraz proszę spisywać dokładnie co jesz, o której godzinie i ile ma kalorii. To chciałabym poczytać na Twoim wątku. Jednak nie ukrywaj "wpadek" choć ich nie przewiduję :twisted: , zastanowimy się co z nimi zrobić i dlaczego się pojawiają. Prosty dzienniczek, który ułatwia życie. Ja rozpisuję wszystko jak jestem na mieszanej DC, a za jakiś czas też będę na 1000 kcal. Rozejrzyj się czy nie ma gdzieś niedaleko Ciebie aquaaerobiku, to mój konik i miłość. Nie męczy, nie nadwyręża stawów a tłuszcz spala i modeluje sylwetkę, że palce lizać. Trzymaj się
-
Agulu!
Czy aquaaerobik , to są jakieś zorganizowane , grupowe ćwiczenia?
W mojej miejscowości nie ma takich zajęć, ale jest basen, niedługo będę jeździła nad jeziorko.Możesz mi jakieś ćwiczenia w wodzie zaproponować?
Aha! Czytałam Twój post u Balbinki i doskonale Cię rozumiem.Moje nadmierne jedzenie też jest mechanizmem obronnym, ale dzięki Tobie uzmysłowiłam sobie , że on mnie zabija.... :cry:
Pozdrawiam.
-
Mhmmmm, tak na sucho to trochę trudno. Ale obiecuję, że pokombinuję jak opisać Ci ćwiczenia w wodzie i odpiszę jak najszybciej. Ja chodzę na ćwiczenia w grupie, jest fantastycznie, są same panie puszyste, niczego się nie wstydzimy i tak sobie pląsamy w wodzie modelując sylwetkę. Dorciu obiecuję ci katalog ćwiczeń, ale popracuję nad nim wieczorkiem.
-
Dzięki , może i ja pokocham ćwiczenia w wodzie , bo do innych jakoś zmusić się nie mogę.
Dużym plusem u Ciebie Agulu jest pewnie to , że jest was więcej , fajnie tak w grupie...
Nie chciałam Ci sprawiać kłopotu z tymi ćwiczeniami.Może nie kłopocz się...
-
Agulciu!
Basen mam od swojego domku o przysłowiowy rzut beretem :wink: Zajęcia z aquaaerobicu są trzy razy w tygodniu tj. poniedziałek, środa i czwartek. Właśnie przed chwilą się zapisałam :D
-
-
Dorcia daj spokój jaki kłopot.
-
Agulko jak tu zrzucić do połowy czerwca jakie 5-6 kilo :cry: :?: :?: Na weselu córki musze jakoś wyglądac,no nie :wink: :?: :?:
Tak niewiele czasu mi zostało.....Buziaczki :!: :!: :!:
-
Poranne ważenie to kolejna miła wiadomość :D . 125,7 to 1,3 mniej do suwaczka, który wieczorem nie omieszkam przesunąć. Tak mocno już tęsknię za dwucyfrówką...... Bardzo, bardzo. A to jeszcze parę miesięcy mi zajmie zanim poskaczę ze szczęścia :lol: . Wieczorem opowiem jak było na VIP LINER, zdecydowałam się jednak spróbować. Na początek dwa razy w tygodniu przejdę 10 sesji. Nareszcie wracam do wody, raz w tygodniu aqua fitness. Co prawda DC z katorżniczym ograniczeniem dostaw energii nieprzychylnie się do mojej potrzeby odnosi, ale ja już nie wytrzymuję. Tylko muszę iść na zakupy po nowy strój pływacki, bo poprzedni się rozpuścił, na serio, taki co jeszcze w lutym kupiłam wisi na tyłku :wink: . I dobrze. To na razie, pa
Lunko, ja jednak na Twoim miejscu, jednak szłabym dalej swoim tempem. Już wyglądasz świetnie. Tak sobie myślałam, o tym wszystkim, że chyba jednak na Twoim obecnym etapie odchudzania nie są Ci potrzebne drakońskie diety więc DC raczej bym odpuściła. Co do spadków i wzrostów o 0,5 kg to są to naturalne reakcje organizmu na różne czynniki, odrobinę soli więcej, zmęczenie itp. Lunko, myślę, że pośpiech jednak nie jest wskazany, już wyglądasz super (serio!!!). Pogadamy jeszcze na GG może w końcu nam sie uda. Stawiam bardziej na ćwiczenia ogólno kondycyjne i korygujące różne partie ciała. Pozdrowienia
-
Czekam na wieści pomaszynowe :wink:, zazdroszczę Ci basenowego zapału. Gdybym miała z kim chodzić, to bym chodziła :), bo nigdy mi samotne pływanie nie wychodziło. Chociaż nie powiem, chętnie bym się zmobilizowała, może za parę kg :oops:
Cieszę się bardzo, że Ci tak ładnie waga spada :D
No, i nie zapomnij zmienić suwaczka :lol:
-
[color=indigo]Kochana Agulko!
Gratuluję zrzucenia 1,3 kg! Ja już nie mogę się doczekać basenu! Pójdę dopiero w przyszłym tygodniu jak mi się @ skończy!
Pozdrawiam[/color]
-
Dzięki, dzięki Biglady. Oj nie jest łatwo, nie jest łatwo. Ale byle do przodu.
Obiecałam wrażenia po prądowaniu maszynowym. AAAAAAAAAJJJJJJJJJJJJJJ. Dziwnie było na początku, po prostu podłączają człowieka pod diodki i puszczają jakiś taki pulsacyjny prąd. W sumie to było nawet przyjemne, jak już przyzwyczaiłam się do regularnego porażania prądem. Mięśnie regularnie pracują w sposób masująco skurczowy. Po zabiegu chodzą po ciele mrówki w ilości niepoliczalnej. I to już nie jest miłe. Ostatecznie wybrałam sobie karnet na 12 zabiegów. Wyobrażacie sobie... codziennie. Z tego co czytałam w internecie to 25 minut tej przyjemności daje efekt 3 godzin ćwiczeń na siłowni, no no no. Obiecanki co do efektów sprawdzę empirycznie i podzielę się z wami konstruktywnymi wnioskami. Tylko drogie to cholerstwo jak diabli, ale ostatnio miałam niespodziewany wpływ kasy, ciężko zarobionej, na której krzyżyk położyłam, więc mogę trochę nadprogramowo poszaleć. A i tak jeśli chodzi o różne miasta, to Lublin okazał się najtańszy. Robiłyśmy wywiad z przyjaciółką to w cenach góruje oczywiście stolica upssss 150 zł za 1 sesję- 25 minut, później Łódź i Poznań tak około 130-120zł a w Lublinie przy karnecie i to w jednym gabinecie wychodzi mi 70zł i to za sesję wydłużoną nieomal do 50 minut, w pozostałych po około 80-100zł. W takich wypadkach nie żałuję wcale, że żyć mi przyszło w mieście nad Bystrzycą. Na razie jestem jakieś dwie godziny po prądowaniu, po prysznicu (chłodnym), i rzeczywiście czuję się jak po marszobiegu z przerwami na brzuszki i pompki. Łaaaaaa, żeby tylko zakwasów nie było. Mój ukochany aqua fitness nie zostawia mi takich niespodzianek. Jutro kolejna sesja o 11.00, tym razem zakończona jakimś paćkaniem błotem, teoretycznie mam być po tym piękna niczym Kleopatra i Afrodyta razem wzięte. Problem, że po błotowaniu i zawinięciu mnie w jakieś bandaże, muszę wskoczyć w ciuchy, pójść tak do domu i najlepiej umyć się około 18.00. Nie będę narzekała, bo z kolei ten zabieg dostaję jako bonus. Może będą chcieli badać na mnie skuteczność swoich metod w odniesieniu do słusznej miary i wagi kobitek, albo zachłannie pragną wciągnąć mnie z w nałóg upiększania się. Oddalę się teraz do lektury Waszych wątków, życząc wszystkim miłego wieczoru.
-
-
Odczucia po błotowaniu nieomal identyczne jak przy peelingu kawowym, baardzo przyjemne, nie wiem jednak, czy będę powtarzała. raczej nie. Wystarczy prądowy masaż i domowy peeling kawowy, który oprócz podobnych efektów dostarcza o wiele milszych wrażeń zapachowych. Po błotowaniu skórę czuć bagnem z mentholem, na dłuższą metę dla mnie nie do przeskoczenia. Tak myślę. Dziś ostatni dzień ścisłej diety przeprowadzam. Teraz kolejny etap...mieszana i 1000 kcal. Nie jestem pewna czy nie zrobić znowu przedłużonego cyklu między ścisłymi: 7dni 2dc+posiłek; 5dni 1dc+posiłek i 9 dni 1000kcal. Tak na 3 tygodnie. Potem grzecznie na ścisłą. Hybris jak sądzisz, a może jedzcze bardziej skrócić mieszaną na rzecz 1000kcal? No nie wiem...Jutro znowu mój ukochany szpinak z pieczarkami, mniaaaaam. Kończę pisać i lecę wygrzewać kości na słoneczku nad Zalew, a później koncert Perfect'u w plenerze, właśnie nad wodą. Super, super, super. Tylko kiedy ja się w końcu wyśpię......
-
"I żywy stąd nie wyjdzie nikt...." Oj, tak. Ja jeszcze żyję, ale niedzielę zakończyłam z deficytem kalorycznym na około 2000 -może więcej. Wszystko mnie boli, każdy mięsień i gardło, mówić to dziś nie mogę zbyt wiele. Dobrze,że chociaż pisać mogę. Prawie cztery wspaniałe godziny tańców hulańców pod samą sceną. Dosłownie pod samą. Nic dodać nic ująć, po prostu jest wspaniale.
Dziś pierwszy dzień mieszańca, oczywiście ze szpinakiem w roli głównej. Wczoraj przyrządziłam sobie jedzonko, zapakowałam do pojemniczka, w pracy podgrzeję i będę się delektowała tą potrawą nieziemskiego smaku. Mniaaam.
Mam tak słoneczny pokój, że wygrzewam jaszczurka na słońcu, przez co nie mogę się zupełnie skoncentrować i tylko oczy mi się zamykają. Muszę się trzymać, żeby mnie nie zmogło spanie.
Po południu kolejna sesja prądomasażu, więc w domciu będę dopiero po 18. A tak mi się chce spać. Dwa bardzo długie dni weekandowe dały mi jednak trochę w kość, ale tak pozytywnie. Na razie pa.
-
Cześć "Balowiczko"!
Przeczytałam właśnie zaległości z Twojego wątku i jestem pod wrażeniem optymizmu , który z nich tryska. Mam nadzieję,że ja też będę miała takie wspaniałe podejście do DC jak Ty. Dla mnie dzisiaj jest właśnie ten pierwszy ważny dzień. Zaczełam ją robić. Na razie jestem pełna zapału i mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Pozdrawiam gorąco!
-
Balbinko, na mnie Dc podziałała jak konkretny "dopalacz" takiego powera nie miałam jeszcze nigdy, no chyba że w wieku 16 lat. Tłummaczono mi dlaczego, coś tam się wydziela i przemienia w coś innegoi to daje taką enegię. No a połączywszy to jeszcze z wrodzonym, genetycznie zaprogramowanym optymizmem, daje ewenement zwany Agnieszką. A.. i oczywiście do tego jeszcze paczka niezastąpionych, niepowtarzalnych przyjaciół stwarza okoliczności do potęgowania w/w. Balbinko, utrzymuj wiarę w sukces, nie podjadaj, pij duuużo wody, balsamuj ciało to niedługo Twoja waga nie pozna samej siebie. Buźki
-
Agulko cieszę sie,ze wyszalałas sie na koncercie-przyjemnie sie spalało kalorie,prawda :wink: :lol: :?: :?:
Buziaki :D :!: