Kochani, sama nie wiem od czego zacząć. Ten post chcę traktować jako żywy pamiętnik. Obudziłam się po kilkunastu latach letargu, zajadania stresów, udawania, że wszystko jest cudownie. Nie nie jest. Obudziłam się.....obrośnięta tłuszczem, i szok .kiedy??? jak to się stało????dlaczego???? Dziś powiem to na głos: Obudziłam się z 60 kilogramową nadwagą. Niedowiary? Niestety do wiary. Dobrze, a teraz mówię dość. DOŚĆ, po prostu!!! Od 2,5 tygodnia jestem na diecie. Na początek wybrałam Dietę Cambridge. To ze względu na to, że mówią o niej dieta ostatniej szansy. Mam plan dojść do takiej wagi, żeby dalej chudnąć dietą 1000 kalorii i aktywnością fizyczną.
Na początek "udało" się pożegnać około 8 kg. To mały krok w odniesieniu do całości, ale dla mnie to kamień milowy. Ważne, że jestem pełna optymizmu co do tego, że mi się uda. Bardzo pomoagają mi posty wielu z Was oraz dyskusje na forum. Jesteście takie dzielne, wytrwałe i to napawa mnie siłą, że wypracuję pożądane efekty i z pewnością ich nie zaprzepaszczę. Proszę o wsparcie, pomoc, wymianę doświadczeń, nie tylko o jedzeniu. Bardzo Was wszystkich pozdrawiam. )