-
Przepraszam, że nie złożyłam Wam życzeń wielkanocnych , ale było to niezależne ode mnie :( Wyobraźcie sobie , że podlewając kwiatki zalałam monitor i oczywiście się spalił.
Przez kilka dni nie miałam komputera .Straszna bida jest bez komputerka! :?
Serdecznie dziękuję za życzenia , za pamięć, dużo to dla mnie znaczy! :P
Chciałabym się pochwalić ubytkiem kolejnego kiloska(waga z niedzieli rano -nie wiem jak jest teraz , po drineczkach i jedzonku...)
-
Witaj Dorciu !!
Serdeczne gratulacje tego kilogramka !!
U mnie trochę gorzej przez te święta. Ale teraz biorę sie ostro do roboty ! :D
Może za tydzień też będę mogła sie czymś pochwalić :(
Do lata blisko i coraz gorzej widzę sie na wadze pod koniec czerwca. Jak się nie wezmę za siebie , a mam ponad dwa miesiące, to może być cieniutko.....
Życzę dalej takich sukcesów i pozdrawiam serdecznie :D
-
:oops:
Nie wiem ile dzisiaj ważę, ale napewno więcej , bo jestem głupia i bezmyślna!!!
Wiecie co zrobiłam?Wczoraj puściły mi hamulce i zeżarłam dzieciom wszystkie jajeczka wielkanocne!!! :oops: :cry: :x :evil:
Jestem uzależniona od słodyczy i jak się uraczę czymś jednym , to potem muszę zeżreć wszystko!A tak wspaniale mi szło!
Przez ten spalony monitor nie miałam z Wami kontaktu i proszę jaki efekt!Jestem taka słaba i głupia .A takie miałam plany i ambicje. :(
Myślicie , że mogę spróbować jeszcze raz?
-
Drociu, ale co za "spróbować jeszcze raz"?????
Ty cały czas jestes na diecie, zdarzyła Ci się wpadka - i trudno, teraz się przeciez nie będziesz z tego powodu biczować! Wyciagnij tylko wnioski - po prostu nie wolno Ci sięgnąc po TEN PIERWSZY kawałek słodkiego - nie sięgniesz po następne. Mówi Ci to nałogowiec - od 4 miesięcy bez kawałka słodkiego w paszczy i bardzo z tego powodu szczęśliwy. I powiem Ci więcej - jestem przekonana, że odruch "sięgania" mam juz wyeliminowany. Tylko teraz muszę trwać w tym przekonaniu i postanowieniu. Więc - jak u alkoholików - metoda małych kroczków: najpierw nie sięgniesz raz, potem będzie Ci żal zmarnowac tego pierwszego aktu samozaparcia i nie sięgniesz po raz kolejny - w ten sposób będa uciekały kolejne dni i kilogramy - to najprostsza droga do odwyku, zresztą jedyna jaką znam.
Trzymaj się mocno i dzielnie. Wierzę w Ciebie!
-
Witaj Dorciu :)
Startujemy z podobnej wagi i mamy podobny cel - 50 kg mniej. Widzę, że świetnie Ci idzie :) Oby tak dalej. Małą wpadką się nie przejmuj, wszyscy mamy chwile słabości, szczególnie święta stwarzają okazję do grzeszenia (dobrze, że są tylko dwa razy w roku :lol: ) Teraz po świętach czas ponownie stanąć do boju i walczyć o kolejne stracone kiloski. Będę do Ciebie zaglądać, w kupie zawsze raźniej:)
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów!
-
Witaj Dorciu !!
Wiesz jakie bez grzeszków byłoby nudne nasze życie :D :D
Dobrze , że przynajmniej jajeczka byly dobre :wink:
Ja też pogrzeszyłam trochę przez święta na słodko, ale z resztą było skromnie.Waga napewno poszła w górę. Teraz już się sprężam i na nowo zabieram do walki.Jeszcze ta moja drożdżowa babka, dopóki jej nie zjemy to bedzie dla mnie źle.Zostało juz jej mało, chyba wszystkim wcisnę na późny podwieczorek. Skubię ją sobie co rano i znowu waga nie bedzie chciał się ruszyć :oops: :oops:
Wpadki już za nami, teraz ważne co przed nami. A mam nadzieję ,że tylko ostra dietka.
Życzę wytrwałości Tobie i sobie :D
Pozdrawiam serdecznie :D
-
Oj dobre były te jajeczka ...Zwłaszcza w takiej ilości!Aż mnie zemdliło... :oops:
Przypomniałam sobie o chromie , brałam go na początku mojej diety i chyba działał , więc od dziś go będę brała, może nie będzie takich wpadek.
Dziewczyny , czy wspomagacie się jeszcze czymś? Jak coś na kogoś działa , to proszę o raport. :wink:
papa :!:
-
hej dorciu! na mnie chrom nie działa, ani ani
do tego potrafię zjeść 2-3 duże czekolady na raz i mnie po prostu nie mdli!
a do tego jeszcze pracuję w fabryce czekolady co jest moim przekleństwem....
staram się staram a przyjdzie taki dzień jak dzisiaj i cholender cała 150g czekolada nadziewana wylądowała w moim żołądku.. w takich chwilach aż chce mi się pobawić w bulimiczkę....
-
Rozumiem Cię doskonale....
Mamy wspólny cel , jednego wroga i chociaż wiemy wszystkie , co jest przyczyną naszej puszystości!
Z wrogiem , którego się już zna (mam na myśli słodycze) łatwiej jest walczyć.To jest pozytywne , a że jest nas sporo damy radę!!!
-
Witaj dorciu:)
NA początku swojej diety kupiłam w aptece chrom, tak profilaktycznie, bo jeszcze ani razu go nie wzięłam. Świadomość, że jest pod ręką póki co jest wystarczająca. Wspomagam się jedynie błonnikiem w kapsułkach, bo jednak inny spoóśb żywienia i mniejsze porcje znacznie spowolniły mój metabolizm.
A co do słodyczy, myślałaś o tym aby mieć pod ręką jakieś batoniki niskokaloryczne, suszone owoce i generalnie wszystko co jest słodkie, ale mniej tuczące i czym można oszukać małego głoda na słodkie?
U mnie w pracy kolega miał dzisiaj urodziny, przyniósł trzy bomboniery i postawił na stoliku, niestey blisko mnie. Oj było blisko do zdrady moich postanowień, dwa razy robiłam podchody do tego "Merci" :wink:
Ale w domu wpadłam na pomysł, aby zjeść budyń malinowy bez cukru. I chyba pomogło, bo już nie myślę o słodkim. Jednym słowem głód dał się tym razem przechytrzyć :D
Przede wszytskim była to bardzije ochota łąsucha niż potrzeba organizmu. W tym drugim przypadku zazwyczaj nie obywa się bez wspomagaczy takich jak chrom.
Trzymam kciuki za Twoją silną wolę, nie daj się królikom i innym zwierzakom:)
-
Przyjmę trochę silnej woli , motywacji i rozumku troszkę , bo coś mnie siły, chęci opuściły :? :cry: :oops:
Jeszcze niedawno, jak Was znalazłam byłam taka pewna , że mi się uda, że tym razem napewno!!! :cry:
A ja co wyprawiam?!Od kilku dni moje odchudzanie jest znowu ,,OD JUTRA"
Jestem beznadziejna !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Dorica ( to nie błąd :wink: )! Nie możesz tak pisać. Każda z nas ma chwile zwątpienia i wcale nie jest łatwo. Podnosimy się po upadku i brniemy dalej. Głowa do góry i zmieniaj "od jutra " na "dzisiaj".
Pozdrawiam gorąco!
-
Witaj Dorciu !!
Nie mów od jutra, takiego słowa wogóle nie ma :!: :!:
Ja mam taki sposób na moje grzeszki.Nawet jak zjem jakąs bombę kaloryczną , to zachowuję się tak jakby jej wogóle nie było i dalej dietkuję. W innym wypadku stwierdziłabym ,że już i tak wszystko stracone i napychałabym sie z czystym sumieniem do wieczora mówiąc , że od jutra to już tylko dietka.
Życze Ci powrotu motywacji, nie zaprzestań walki. My cały czas Cię obserwujemy i dopingujemy :D :D Trzymaj się , bo bardzo dobrze Ci szło, szkoda to zaprzepaścić.
Pozdrawiam serdecznie :D Magda
-
Dzięki dziewczynki za odwiedzinki!
Już dziś mi lepiej , zresztą mój mężuś bardzo mnie wspiera i jak mu powiedziałam , że coś mi się pogorszyło był bardzo smutny , bo zaczęliśmy razem dietkowanie i on bardzo się pilnuje(schudł6 kg) a ja zastrajkowałam...
Ale obiecałam poprawę i jemu i Wam obiecuję.... :)
-
Witaj Dorciu!
To najważniejsze,że masz wsparcie w postaci męża - to najważniejsze! Tak sobie czytałam Twój wąteczek i bardzo dobrze zaczęłaś - bo właśnie o ten stan "transu" chodzi ...a cała reszta to wyzwanie :wink:
Buziaki!
-
Re: 50 kg za dużo...
[quote="dorcia113"]HEJ kochani!(a raczej kochaniutkie)bo chłopców tu nie widzę...
Jak to nie juz jestem :D moze nie chłopiec ale duzy facet :D
-
No proszę ! Mamy dużego chłopca!Możesz napisać coś o sobie?
-
Nie jest ze mną tak źle.Moja krótkotrwała niedyspozycja w odchudzaniu nie skończyła się aż takim wzrostem wagi , jak myślałam.Tylko jeden kilogram ....Nie będę zmieniała suwaczka , bo myślę , że szybko go zgubię.
Nie zapłaciłam za te jajeczka i królika aż tak dużo...(tak tak zeżarłam go w końcu , nic Wam nie mówiłam, dobry był skubany , że ach...) :oops:
Papa dobranoc!
-
Witam Dorciu !!
Ja też pożarłam troche czekolad moim dzieciom. Faktycznie dobre to one były. :wink: :wink: Przypłaciłam to wzrostem wagi , bo jakby inaczej :oops:
Chyba nikt nie wątpi :?:
Ale cóż ..... musi przyjść pora na dietkę . Dzisiaj już zdążyłam zgrzeszyć :evil: , może wieczór ustąpię. Jutro postanawiam wrócić do moich postanowień i silnej woli.Jak się jeszcze raz skuszę na te okropne słodycze , to chyba je zapakuję do wielkiego wora i oddam na przechowanie babci ,niech dzieci częstuje, ale u siebie.
To chyba jedyny sposób na takiego łakomczuszka :?
Pozdrawiam serdecznie :D Magda
-
e tam dziewczyny, ja potrafię na produkcji całą czekoladę nadziewaną 150g zjeść...
ale oobiecałam sobie że koniec. Tylko próby wchodzą w grę. No ale tam kosteczka wystarczy ;)
a tak wogóle zającom mówimy nie! moje dzieci nie dostają więc w domu nie mam problemu ze słodyczami hihihihi
no i powpoli coraz lepiej mi idzie z dietką
-
Witaj dorciu poweekendowo:)
Dopiero teraz czytam forum po weekendzie i przeczytałam o Twoich zmaganiach z czekoladowym królikiem. Najwyraźniej nie dane mu było przetrwać do kolejnych świąt :wink: za to Ty teraz na pewno znajdziesz większą motywację i przystąpisz do kontynuacji dietki, prawda?:)
Świetnie, że masz oparcie w mężu, teraz na pewno będzie lepiej. W końcu obiecałaś :lol:
Pozdrówki dla Ciebie, trzymam kciuki za kolejne efekty:)
-
Dzisiaj dzięki Wam zaczynam od początku.Trochę sobie odpuściłam , a właściwie całkiem sobie odpuściłam , ale teraz obiecuję Wam , że nie zrobie takiego błędu .
Tylko proszę moje kochane o wsparcie . Jakiś czas tu nie zaglądałam i proszę bardzo jaki efekt!
Jestem taka niemądra , przecież tak mi dobrze szło i mam to zmarnować?
Jak sobie pomyślałam ,że znowu nic nie robię dla siebie , że kolejny raz się poddałam to wpadłam w panikę.Nastawiłam się , że teraz napewno mi się uda i przeraziło mnie to , że to zaprzepaszczam.
Wchodzę na właściwy tor i nie zamierzam z niego zejść przed ujrzeniem cyfry 65 , a wiem ,że to możliwe , bo przecież niektórym z Was się udało , a wielu doskonale idzie.Podziwiam Was i dzięki , że dajecie mi wiarę w sukces!
Zaczynam od mojej dietki (w której się je co 2 godz.) , która pomaga mi wejść w rytm odchudzania
:wink:
-
I o to chodzi :D
Trzymam mocno kciuki za Ciebie :D
-
Witaj Dorciu !!
Ja też dzisiaj wróciłam w tryby dietki, jak narazie jest nieźle. :D
Zającom wypowiadamy wojnę, niech padną zanim je zjemy.Nastepne będą dopiero mikołajki, ale te już pewnie zjemy jak bedziemy szczuplutkie i wiotkie. Napewno nam wtedy nie zaszkodzą. :P
Umówmy się ,że nie zaczynamy od początku, bo to bardziej dołujące, ale że kontunuujemy naszą dietę. Była niewielka wpadka , ale jest już opanowana i wracamy do starych nawyków. Tak lepiej brzmi :D
Przecież szło nam super i będzie jeszcze lepiej !! :wink:
Pozdrawiam :D Magda
-
Dobra Magduś nie zaczynamy od początku , ale idziemy dietkować dalej...
Nie ma jak to dobre wsparcie!Dzięki :!: :D
Dzisiaj idzie mi nieźle i tak już pozostanie.Będę co tydzień relacjonować spadek wagi i czekać na Wasze relacje.Sama pewnie nie dałabym rady , ale z Wami i moim odchudzającym się mężusiem napewno się uda!
Zawsze w odchudzaniu brakowało mi kogoś kto by mnie motywował i teraz gdy mam Ciebie Magduś i inne dziewczyny nie mogę tego nie wykorzystać.
Rzeczywiście zajęcy już nie ma , mikołaje daleko ,więc do dzieła.Może na 36 urodzinki (7 listopada) będę już szczupła?
Do starszej córci na wywiadówki chodzę jako gruba mama , ale jak do szkoły pójdzie mała będę szczupłą śliczną mamą i mój skarbeczek będzie ze mnie dumny...Chociaż ona i tak ciągle mi mówi , że jestem śliczna i wcale nie jestem gruba( hihi)
Naszły mnie te przemyślenia , ponieważ dziś , gdy odbierałam Kasieńkę z przedszkola pewien maluch stanął i krzyknął: ale jesteś gruba!!!!Zaniemówiłam......
-
Witam !!
Ja też mam taką nadzieję , że jak mały we wrześniu pójdzie do przedszkola to nie będę puszysta mamą. :D
Założyłam sobie ,że jako 30-latka chcę być szczupła. Jako 20 latka było nieźle, teraz kilka lat straconych. Ale mam nadzieję że do 35 lat ( czyli grudzień tego roku ) dojdę w końcu do właściwej wagi i nie będę straszyć na ulicy . :wink:
Mam jeszcze kilka miesięcy , więc może , może ...... :D
Niezły malec , dzieci niestety są szczere , co nieraz może powalić nas na kolana.
Pozdrawiam :D
-
Zapomniałam dodać , że babcia tego malca była bardzo ubawiona trafną uwagą swego wnuka i nawet nie pomyślała , żeby mnie przeprosić , wytłumaczyć małemu , że może mi być przykro...
Więc uważam , że przy takiej edukacji dzieci nie mogą z nich wyrosnąć wrażliwi ludzie , bo od kogo one mają się uczyć tej wrażliwości?Od prostej babci?!
Moje dziewczyny wiedzą , że nie można piętnować inności , uczyłam je tego od maleńkości i dlatego tak boli mnie postawa tej babci.
Chciałam jeszcze dodać , że nie mam z tego powodu najlepszego humoru , nerwy trzymają mnie do dzisiaj. :cry:
-
Dorciu to przykre... ale głowa do góry. Szkoda Twoich nerwów i dobrego sampoczucia. Na chamstwo i prostactwo nie ma rady. Z wiatrakami nie powalczysz. Szkoda dziecka, bo ono raczej nie nauczy się wrażliwości i kultury, co będzie procentować w przyszlości.
Pozdrawiam Cie bardzo ciepło.
-
Dorcia! Muszę przyznać,że takie uwagi są okropnie nieprzyjemne, ale myślę ,że jednak motywują jak diabli. Właśnie czytałam niedawno o pewnej kobiecie w średnim wieku, która ważyła 158 kg. Jej synek miał urodziny i jako zyczenie powiedział :"chciałbym żeby moja mamusia była szczupła i mogła załozyć dżinsy". To ją tak zmotywowało, że w tej chwili waży 74 kg ( po niecałych dwóch latach ) i ma zamiar jeszcze troszkę zejść z wagi.
Dzieci są niestety ( albo i stety ) brutalnie szczere. Musimy sie wziąść za siebie aby nigdy nie musiały czuć się zawstydzone ( oczywiście nie tylko dlatego, ale to może być jeden z ważnych argumentów ).
Buziaczki!
-
Witaj Dorciu !!
Nie ma co sie przejmować gadaniem dziecka , ale przykre jest to , że dorosły na to nie zareagował. :?
Ja moje dzieci staram się uczyć tego , że nie wszyscy ludzie są tacy jak my. Nie można nikomu powiedzieć przykrych słów, bo bardzo one ranią. Ale to się wynosi z domu.
Myślę , że ta babcia nie zdaje sobie sprawy z zachowania wnuka.Nie jest nawet zdolna zauważyć , że zrobił coś złego. Reakcja powinna byc natychmiastowa , żeby odniosła skutek.Ale cóż... wychowają dziecko zupełnie niewrażliwe.
Mnie też wkurzają komentarze na mój temat, niestety nie możemy temu zaradzić ,że takie uwagi bardzo bolą. Jesteśmy wrażliwe na temat naszej wagi i tak już pozostanie.
Ale myślę , że poradzimy sobie w końcu z tym problemem i z każdym dniem zbliżamy się do celu. :D :D
Z każdym dniem kilogramów mniej !!
Pozdrawiam serdecznie :D Magda
-
Życzę udanego weekendu majowego , dużo słoneczka ,miłych chwil z rodzinką.
Wytrwania w dietce i kilku kg w dół !! :D :D
[img]http://images1.fotosik.pl/57/zcn2cwnpogv6c5hp.jpg[/img]
-
Dziękuję Magdusiu , że o mnie pamiętałaś.Gdyby nie Ty , już nikt do mnie by nie pisał...
Odwiedzaj mnie czasami , proszę. :cry:
Dziękuję za życzenia miłego weekendu , ale dla mnie on wcale nie będzie miły , bo będę w pracy.Taki sobie zawód wybrałam. Chociaż , żeby był lepiej płatny, to rekompensowałoby to święta w pracy , noce nieprzespane , brak wolnych weekendów... :cry:
Powiesz pewnie , że sama sobie to wybrałam.Tak , zgadza się ,ale jakoś mi tak smutno...
-
Dorciu, dawno mnie u Ciebie nie było, ale teraz nadrabiam zaległości.
Słuchaj, a zastanawiałaś się DLACZEGO sięgasz po słodycze? Bo widzisz, napisałaś na początku, że są one Twoim nałogiem - i ja to rozumiem, bo sama wiem, że czekolada działa na mnie jak wódka na alkoholika. Ale mnie już udało się dojść do tego, w jakich sytuacjach dopada mnie kompuls i... walczyć z tym. A nawet wygrać. Ale wiesz, moim zdaniem wszystko zaczyna się w głowie, czyli od DECYZJI, że nie siegniesz. Bo jeśli nie będziesz miała tego wewnętrznego przekonania, to nawet skrepowana sznurami jakoś łapę wyciągniesz :)
W tym odchudzaniu do konkretnej daty coś jest, bo ja sama założyłam sobie, że do 27-mych urodzin (21 lipca) chcę ważyć 67 kg, albo i mniej. To fajny motywator, o ile postawimy sobie realny cel, ale zarówno w Waszym, jak moim wypadku - termin jest jak najbardziej do przyjęcia, trzeba tylko się skrupulatnie i konsekwentnie zabrać za realizacje planów :)
I, Dorciu, Klubowiczka ma rację, świetą rację - jeśli trafi Ci się wpadka - choć wobec założeń wejścia na jedynie słuszną drogę nie powinna - to nie ma tak, że "zaczynamy od jutra", a do wieczora hulaj dusza - jesteś cały czas na diecie i tego masz się trzymać!
Pozdrawiam i zyczę Ci dużo silnej woli!
-
Dorciu kochanie głowka do góry:)
Życzę Ci miłego i słonecznego weekendu, pomimo pracki:)
Trzymaj się dzielnie!
-
-
-
:cry:
Tak mi smutno.
Musiałam zmienić suwaczek o 3 kg do przodu....
Ale obiecałam , że od jutra znowu zacznę. :cry: Trzymajcie za mnie kciuki , ja wiem , że Wasze wsparcie jest mi wręcz niezbędne!
Będę wdzięczna za rady jak przetrwać imprezy rodzinne , święta , bo właśnie przez nie poległam. :oops:
Pozdrawiam!
-
Witaj Dorciu !!
Właśnie wróciłam z weekendu. Zaczęłam odwiedzinki od Ciebie i co widzę , znowu smutek :(
Nie załamuj się !!!!
Nie zawsze idzie łatwo. Ja obiecywałam sobie przez ten czas przynajmniej 1 kg mniej. Ale w między czasie dostałam @ . Nie waże się w takim razie bo i tak waga nie bedzie miarodajna. Jak nigdy trzymałam się bardzo przez ten czasi, ale sprawdzę za kilka dni.
Jednak przyznaję się szczerze , że miałam kilka malutkich wpadek :( :?
Z tymi imprezami to Cię w zupełności rozumiem. Mnie w najbliższym czasie czekają same urodzinki :evil: :evil:
Zaczynam od soboty i tak już prawie każdy weekend , sobota i niedziela.
Tak ,że trzymam za nas obie kciuki. :D
Pozdrawiam serdecznie :D Magda
-
Magdusia, jak dobrze , że wróciłaś...
Ja też mam teraz mnóstwo imprez.W sobotę urodziny mojej starszej córki , potem mężusia i jeszcze kilka innych.Niedobrze.
-
Witaj dorciu!
U Ciebie znów smutek.. niedobrze:( W takim razie idę na ratunek :D
Ja też mam problem z przetrwaniem świąt i imprez urodzinowych, a w maju szykuje się kilka w tym moje imieniny i urodziny, więc tym bardziej będę musiala się postarać, bo pewnie tradycyjnie dostanę kilka bombonierek...
Ale do rzeczy: po pierwsze nie załamuj się. Jesteśmy z Tobą i trzymamy kciuki. Nie poddawaj się z dietą, jeśli poległaś to nie rezygnuj tylko zacznij na nowo na drugi dzień.
Po drugie postaraj się włączyć więcej ruchu. Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie daje to rewelacyjne efekty. Wystarczy godzinny spacer szybkim krokiem:)
Przetrwałam jakoś długi weekend na Słowacji chociaż nie oparałam się pokusom:( Wieczorami chodziliśmy na knedliczki albo pizzę i bynajmniej nie zadawalałam się samą sałatką. Lodom też nie potrafiłam odmówić. Wczoraj weszłam na wagę i okazało się, że nie przytyłam. Waga pozostała bez zmian. Tak sobie myślę, że to co mnie "uratowało" to właśnie ruch. Dużo zwiedzaliśmy, praktycznie cały dzień na nogach. Dwa razy poszliśmy w góry, chociaż bardziej spacerowaliśmy niż chodziliśmy. Tak więc ruch i jeszcze raz ruch.
Zobaczysz będzie dobrze :D
Pozdrawiam Cię gorąco:)