-
Dorciu, lepiej po raz kolejny wrócić na drogę w dobrym kierunku, niż zawrócić zupełnie. Tak więc nie przepraszaj, że wracasz. Bardzo podoba mi sie Twoje postanowienie zracjonalizowania żywienia całej rodziny. Wiem doskonale jak ciężko przerwać łańcuch złych nawyków, ale w przyszłości to z pewnością zaprocentuje. Zwłaszcza, że, jak piszesz, Twoje dzieciaczki, też zaczynają mieć problem z wagą. Trzymam kciuki za Wasze powodzenie i wierzę, że uda Ci się pokonać problem. Pozdrawiam cieplutko
-
Dorciu, ja uwazam (od niedawna tam mi sie poglady zmienily :wink: ), ze lepiej cos wyrzucic / wylac niz nabijac sobie dodatkowych kilogramow. Przeciez predzej czy pozniej i tak bedziesz musiala to z siebie zrzucic, a po co dostarczac sobie dodatkowej meki?
Dlatego teraz wszystkie resztki u mnie laduja w smietniku albo w psiej misce a nie w moim brzuszku. :D
-
Witaj Dorciu !!
Super , że zaliczyłas dietkowy dzień. U mnie też tak jest, jak już kilka dni zaliczę to wpadam w rytm i dalej idzie już dobrze.
Damy radę, mijają wakacje. Ciągłe wyjazdy , nie sprzyjające dietom.
Gratuluję rocznicy, mnie we wrześniu czeka 11 :D
Myśle , że lampka szampana Ci nie zaszkodzi , a taki dzień trzeba uczcić.
Ja też wiecznie zaczynam diety , ale naprawde lepsze to jest niż zaprzestanie.
Wtedy wróciłoby do mnie to co straciłam , wolę cały czas być pod kontrolą.
Przynajmniej powoli ale do przodu :D
Pozdrawiam serdecznie :D Magda
-
Witaj Dorciu :lol:
Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy ślubu
Ja tez uważam, że lepiej wyrzucić niż w siebie wrzucić :lol:
Wolę, aby smietnikiem nie byl mój żołądek....chociaz niestety zbyt często nim bywał :cry:
Ale teraz już będzie ok.
Masz rację, że to głównie my mamy wpływ na to, co je nasza rodzina. Tak więc weźmy sprawy w swoje ręce, a właściwie warzywa i chude jedzonko....a wszyscy będziemy szczęśliwi.
Jeśli zaś chodzi o dziewczyny, które na imprezkach jedzą co chcą , to zwykle nie ma nic za darmo 8)
Sama mam takie koleżanki, które są szczupłe, pomimo że jedzą różne dość kaloryczne rzeczy....ale one za to codziennie siedzą w klubach fitnes po 1-2 godziny i zrzucają to co wcześniej zjadły :lol:
Tak wiec w przyrodzie nic nie ginie :wink:
A ludzie , którzy dużo jedzą , nie ćwiczą i nie są grubi .... nie znam takich
Życzę Ci milego dnia
Trzymam kciuki za dietkowanie
Buziaki H
-
Witak Dorciu
szampan do zlewu, choć pewnie długo bym się zastanawiała czy nie wypić
Mamy podobną sytuację ,mój mąż tez powiniec jakieś 25 kilo zgubic ja ok 15 i tez właśnie do niego przed chwilądzwoniłam prosząc by ze mną zaczoł dietę . Próbujemy razem podją to wyzwanie
Ja waże 88,5 przy wzroście 170 ,mój mąż 127 przy wzroście 182
To bardzo za dużo dla nas obojga.
Mamy syna ale on jest szczupły ale to zapewne zasługa tego że gra w piłke i dużo biega.
Wyzywam cię na pojedynek rodzinny :lol:
-
Dorciu,jAK MOGŁAM ZAPRZEPAśCIć :oops: Tę WAszą rocznicę ślubu,
przyjmij proszę moje spóźnione -ale gorące gratulacje :!:
my wzeszłym tygodniu, obchodziliśmy 15,również przy szampanie, nie odbiło się to na wadze,chociaż się bałam....
A z tym wyrzucaniem,to mi bardzo opornie idzie,takie wychowanie,że jedzenie to dar i nie można nawet okruszynki zmarnować, zbieram więc wszystko suche pieczywo i znajomi mają kozy,więc im zawozimy...a starm się tak gotować ,żeby nic nie zostawało,na razie się udaje.... :wink:
-
Moje kochane , tak szybciutko dziękuję Wam za dobre słowo , bardzo dużo mi to daje , jak wiem , że mnie obserwujecie :wink: , to nie pozwala mi ani na chwilkę zapomnieć o diecie .A przecież o to w tym wszystkim chodzi...
Jutro poodwiedzam Wasze wąteczki , ponieważ właśnie wychodzę do pracy i wrócę jutro rano :cry: 17 godzin...muszę jakoś to wytrzymać.
Spowiedź będzie jutro dwudniowa , nie wiem , czy w pracy będzie czas usiąść do komputera , więc dziś nie zrelacjonuję mojego dietkowania.Nie zamierzam jednak popełnić żadnego grzeszku , więc raczej rozgrzeszenie nie będzie potrzebne.
Pozdrawiam!
-
Milej pracy w takim razie (17 godzin!! :shock: ) i trzymam za slowo! :lol:
-
Udało mi się na chwileczkę do Was wpaść.
Następny dzionek zaliczony pozytywnie.Może trochę przekroczyłam te 1000 kcal i wyszło około1200 , ale myślę , że takie różnice są do przyjęcia.
Jestem szczęśliwa , lubię ten stan , kiedy robię coś dla siebie, a raczej dla swojego zdrowia.Muszę włączyć więcej warzyw do mojego menu , zastąpić jakiś posiłek białkowy właśnie warzywkami.Szkoda tylko , że są taaaaaakie drogie...Dziś nie mogłam uwierzyć , gdy zobaczyłam cenę np.pietruchy:12 zł.!Zawsze warzywka były takie tanie...Szkoda.
Zamiast ćwiczeń mam dziś dyżurowy maraton , nabiegałam się już tyle , aż mi się uda obtarły , a jak tu do rana wytrzymać?
Pozdrawiam cieplutko!
-
Na obtarte uda świetne są halko-majtki :wink: Jedwabne... 8) Polecam.Pozdrowionka.