EEEE z tym idealnie to kula w płot. Gdyby tak było to byłabym teraz niczym Cindy. Mate jakieś 8 lat temu przyniósł do domu mój brat, wtedy miałam fazę oglądania południowych tasiemców, a tam popijali mate z tych swoich malutkich dzbanuszków, od razu musiałam spróbować i w zasadzie od tamtej pory ją pokochałam. Piję właśnie na malutkie porcyjki, ale prawie sama esensję. W dzbanuszku takim do postawienia na ogniu podgrzewam i chlup. Później tylko wody dolewam i dalej. No oczywiście nie codziennie, ale weekand bez mate to weekand stracony. Odchudzać mnie nie odchudzała, co widać po startowej cyferce na suwaczku, ale energii daje rzeczywiście więcej niż kawa. Zwłaszcza, że kawy pić za wiele nie mogę bo mdli mnie niemiłosiernie. Pozdrawiam