-
Baaaardzo dużo do stracenia
Witam wszystkich,
Za miesiąc kończę 35 lat, od prawie 10 lat jestem z wspaniałym człowiekiem, pracuję w domu (wolny zawód) no i... rozrosłam się wszerz. Kiedy poznaliśmy się, ważyłam 85kg i już było to za dużo. Niestety problemy hormonalne, lekkie depresje, obżeranie się... i dobiłam właśnie do ponad 120 kg. Przed chwilą zakładanie dzienniczka zmusiło mnie do zmierzenia obwodu tu i ówdzie, i przeraziłam się jeszcze bardziej. Nie sądziłam, że do tego doszło, wypierałam siłą rzeczywistość, a prawda jest taka, że w pasie mam 113 cm, a w biodrach 133. Horror.
Narzeczony ma już dość... Jest kochany, mądry, wspierający, a ja wciąż tyję. Kolejne próby, kolejne etapy yo-yo, znacie schemat.
W zeszłym roku przeszedł niespodziewanie bardzo ciężką operację serca. Jest też nieco starszy ode mnie. To już ostatnie chwile, żeby podjąć próby zajścia w ciążę (długa walka, bo zupełnie nie do zdiagnozowania problem hormonalny).
Jest nam ze sobą naprawdę cudownie, gdyby nie problem mojej wagi, który dla mnie każdy dzień zamienia w koszmar. Nie tylko dla niego, za jego cierpliwość i po tym co przeszedł, ale także dla siebie *muszę* podjąć ostateczną walkę.
Powiem szczerze, ślubu nie będzie, póki będę wyglądać tak, jak wyglądam. On już tego nie wytrzymuje psychicznie, ja też nie.
Od poniedziałku zaczynam dietę Cambridge. Bardzo będę potrzebować wsparcia i chętnie przyłączę do Waszego grona. Czy ktoś zaczyna właśnie z wysokiego pułapu wagi, tak jak ja?
Moje plany kończą się na 75 kg.
Serdecznie pozdrawiam,
a.
-
Witaj Fjording na forum
Widzę, że problem masz dokładnie taki, jak ja - bo jak widzisz po suwaczku zaczynałam z wagi 117 kg. Zresztą i metoda podobna, bo ja także waczyłam ze swoja otyłością za pomocę DC Właśnie przed 10 minutami zeżarłam ostatnią saszetkę w IV cyklu i juz od jutra coś, co ma normalny smak... ależ się ciesze, strasznie mi brakowało warzyw.
Mam zresztą wrażenie, że dziś rano właśnie z Tobą rozmawiałam na innym forum, gdzie piszę jako voluptas Jeżeli intuicja mnie nie myli, to muszę Ci powiedzieć, że baaaardzo się cieszę, że się tu pojawiłaś A jesli jest to czysty przypadek, to witam Cię nie mniej serdecznie zwłaszcza, że czuję swojego rodzaju solidarność z każdą "cambridge'anką"
Pozdrawiam i zyczę Ci dużo, dużo samozaparcia!
kaśka
p.s. a żeby było filologicznie i polemicznie, czyli tak jak lubię - w nawiązaniu do tytułu Twojego topiku - do stracenia nie masz nic, poza kilogramami. A do zyskania WSZYSTKO. To baaaardzo dobra motywacja
-
Hej, Kasiu, tak - to ja! - tyle, że napisałam tu troszeczkę więcej o so bie. No i forma tego forum bardziej mi odpowiada, ale tam też będę zaglądać. Przez sobotę i niedzielę postanowiłam zapchać się jeszcze warzywami i owocami, bo tego najbardziej będzie mi brakować od poniedziałku. Toć zaczyna się sezon na te wszystkie kolorowe pyszności, bez których ciężko mi będzie bardzo
Serdecznie dziękuję za wsparcie, mam nadzieję, że uda mi się pójść w Twoje ślady
a.
-
Fjordin - bardzo mocno trzymam za Ciebie kciukasy. Musi się udac. ja walczę z mniejszą ilością ale też trudną walkę mam , bo po-chemiczną, czyli nie bardzo chce złazić. Ufff. ale uda się
pozdrawiam
-
Beverly, serdecznie dziękuję za kciukasy, przydadzą się, chociaż powinnam pewnie poprosić o skrzyżowanie wszystkich 20 palców Chemia jest tematem mi bardzo bliskim (brat), tym bardziej Cię podziwiam i - pozdrawiam
Zaczęłam. Dziś. 1 zupka DC za mną, druga za moment.
Mam duży stres w życiu prywatnym, czekam na ważny telefon (bardzo). Przez to i apetyt nie dopisuje, więc może powinnam się cieszyć, gdyby nie te nerwy.
Ogólnie przybita jestem, wciąż myślę o tym, że to, co chciałabym teraz schudnąć w 1szym cyklu DC, to tyle, ile utyłam od grudnia, więc jakoś motywacji mi brakuje, bo to dopiero powrót na dawną pozycję wagową, która i tak była wysoka... Staram się o tym nie myśleć, ale wiecie jak jest, myśli trudno jest przekierować.
Dziś 1szy maja, dla mnie data symboliczna. Zaczęłam 1szego maja, dziś. 29ego kończę 35 lat. Bardzo chciałabym chociać dychę schudnąć do tego czasu. Do 29ego czas na 1 cykl DC i jeden tydzień mieszanej.
Mam tak strasznie, przerażająco słabą wolę. Czytam forum, wątki (próbuję się rozeznać, kto jest kto ), zrobię wszystko, żeby ta walka z wagą była ostatnią.
Może gdyby nie tyle wcześniejszych prób zakończonych marnym wynikiem i yo-yo, tryskałabym dziś nadzieją.
Zmieniam tylko podejście. Nie "za 3 tygodnie", ale "do pójścia spać". Byle dotrwać do kolejnego ranka.
Wiem, strasznie dziś marudzę, mam zły, bardzo zły dzień. Oby dziś, jutro ważny telefon się wydarzył, bo się nerwowo wykończę.
-
Fjording, uśmiechnij się. Musi być dobrze.
Nie wiem, czy ta dycha w niecały miesiąc to dobry pomysł. Może ustaw niżej poprzeczkę, jak zejdzie więcej to bardziej mobilizuje. Przynajmniej u mnie
A yoyo to ja powinnam mieć na imię ileż to już razy było. 7 lat temu miałam po odchudzaniu idealną wagę tylko....to już dawno było. Ale znów tak będzie.
I u Ciebie też będzie dobrze.
Ja nie próbuję diet Cambridge i tego typu bo jak czegos mi nie wolno, to natychmiast mam na to straszliwą chęć. Więc nie ma co. Wolę ograniczyć kalorie, a jeść to,co lubię. Ale każdy ma swoją własna metodę. Mnie się kiedyś sprawdziło właśnie tysiąc kalorii, ale wolę chyba miałam silniejszą, bo teraz łamię się strasznie łatwo na smakołyki Ale uda się. Dawaj znać, jak idzie. Czekam niedługo na Twój pierwszy kilogram. Fajnie się przetawia suwaczek (ale tylko w tę jedną stronę, a ja przez ostatnie pół roku przestawiałam w niewłaściwą )
-
Zycze wytrwalosci
-
Witaj Fjording!
Ja skończyłam parę miesięcy temu lat 36 i też nie mam się czym poszczycić, jeśli chodzi o wagę.Dorobiłam się117 kg.Do świąt schudłam do107 , obecnie mam około110, bo po świętach zawaliłam odchudzanie, chociaż tak dobrze mi szło...
Nie bardzo wiem , jak znowu zacząć , jak wpaść w ten trans.
Ty masz ten krok już za sobą , wystartowałaś i bębę trzymała za Ciebie kciuki dwudziestopalczaste.Zdawaj nam relację , jak Ci idzie , może mi się udzieli...
dorcia
-
fjording
zycze wytrwalosci i ducha walki ja rowniez dolanczam sie do ciebie chociaz moja dieta trwa juz 10 dni rezultaty sa ale chce wiecej powodzenia i wierze ze nam sie wszystkim uda trzymam kciuki za nas
-
Kasiu, dziękuję!
Beverly - jeszcze nie wiem, jakim szlakiem pójdę. DC nigdy nie wytrwałam do końca (ot, ten mój brak silnej woli). Teraz mam zamiar się zaprzeć. Schudłam już 12 kg (moje maksymum życiowe) na ediets (UK), to była mniej dieta, ile nauka dobrego żywienia, ja to tak określałam. Zdrowe posiłki, często, szło fajnie. Ważyłam już 96 kg, wyglądałam rewelacyjnie. Przerwałam, bo jakieś święta, jakaś okazja, natychmiast yo-yo. Jak od tego czasu dobiłam do 120,5, sama nie wiem. Przecież w połowie lutego jeszcze 108 było... Żarłam, i tyle. Nie ma co się oszukiwać.
Sama gorąco wierzę w jedzenie zdrowo, mniej itp. Moje sukcesy na ediets były przekonywujące. Niestety teraz potrzebuję silnego kopa w przód, **nie jestem w stanie** powoli kroczyć do niższej wagi.
Tak na dziś - to myślę o 2 cyklach DC, a potem o przestawieniu na zdrowe 1000 kcal.
Ale co ja mówię, 2 cykle DC... Byle przetrwać do końca pierwszego tygodnia. Dalej nie widzę
Fajnie, że jesteście, wszystkie.
(re: "tajemniczy telefon". przepraszam, nie chcę nawet na głos wypowiadać swoich obaw. po prostu niewiele ponad rok temu ta cisza w słuchawce oznaczała coś bardzo, bardzo niedobrego. jeśli teraz spowodowana jest zwykłym niemyśleniem, to zamorduję, uduszę, poćwiartuję. bardzo, bardzo chcę wierzyć, że to tylko głupota, a nie nic złego)
Dorcia - witam serdecznie No, to podobne profile mamy Wiesz cooooooo, to może ja ja coś schudnę, to Cię zmotywuje do dalszego działania, no, w sumie fajny pomysł, **MUSZĘ** więc schudnąć cuśkolwiek
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki