-
Golciu dziekuje ,ze mnie odwiedzilas!!!
Jak czytalam Twoj topik to czasem mialam wrazenie,ze czytam sama o sobie....
U mnie ataki na lodowke doprowadzily do wagi 89 (raz bylo rok temu nawet 90!)
Znienawidzilam siebie,bo jadlam ze szczescia,z zrozpaczy,jak czulam sie samotna...Moglabym tutaj wymieniac i wymieniac! Jedzenie bylo dla mnie lekiem na wszystko.Nagradzalam sie raz cukierkiem,nawet zwykla kromka chleba grubo posmarowana maslem dodawala mi radosci! Jadlam z EMOCJI!
W pewnym momencie powiedzialam sobie STOP,ja tak nie chce,nie moge !!!
Czasem bylo mi wstyd przed sama soba jak patrzylam sie w lustro.Plakalam,ze nie mam tak silnej woli jakbym chciala.
W koncu PRZETLUMACZYLAM sobie,ze tak dalej nie wolno,ze robie krzywde sama sobie!!
Co z tego ,ze 5 minut "slodko w gebie a w biodrach na cale zycie"!!!??
Zaczelam medytowac,sluchac muzyki,jak juz bieglam do lodowki mialam w niej naszykowana obrana marchewke.
Pomimo,ze bylo mi ciezko-dawalo mi to sytysfakcje,ze wreszcie jestem pania samej siebie i to ja decyduje czy jesc czy nie....
Zycze Ci wszystkiego dobrego,bede do Ciebie zagladac! Rybka87
-
Witaj Golciu! Jestem u ciebie pierwszy raz i troszkę sobie poczytałam
Triskell ma absolutną rację w tym co napisała... i jestem pewna że po schudnięciu własnie tak się wszystkie będziemy czuły
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
-
Golciu, cieszę się bardzo, że wróciłaś na dobrą drogę i że tak świetnie Ci idzie Kiedy u Ciebie dzień ważenia? Bo już się nie mogę doczekaż zmiany Twojego suwaczka...
ściskam!
-
Witam
zmiana suwaczka poiwnna byc dzisiaj, mimo jednodniowego, a wlasciwie wiczornego obzarstwa, dalej trzymam sie nieźle, ale co zaprocentowało, to zaprocentowało wagą...ubytek wagi niestety mizerny, ale zawsze jakiś : 0,2
czyli 75,4.
Grunt, ze nie przytylam, to mnie cieszy, mam nadzieję, że za tydzien obejdzie się bez wpadek, i zleci choć kilogram.
Rybko- ja również cieszę się, że mnie odwiedziłaś, szczególnie, że bardzo długiego posta napisałaś. Coraz bardziej sobie uświadamiam, że moje jedzenie było kompulsywne, bardzo niezdrowe, i podobnie jak Ty- zaczynam od jakiegoś czasu myśleć, że co z tego że to jedzenie pyszne i tuczące mam w buzi 5 minut,a potem znowu płacz, wyrzuty sumienia i kolejne spodnie w które się już przestaje mieścić. Dlatego uwazam, że b. istotne jest uświadomienie sobie tego, kiedy się je itp. Myslę, ze to dobry krok dla nas dwóch
Będę zagladala do Ciebie, aby wspolnie cieszyć się ze zgubionych kg.
Anetka- wpadaj do mnie śmiało, im więcej osob mnie wspiera tym bardziej wiem, że warto to robić. Takie wsparcie jest naprawdę drogocenne i skuteczne!
No Triskell ma zawsze rację, w końcu jej się naprawdę udało i trzyma tę wagę!
Oby i nam było dane tak się cieszyć.
Hybris- dziękuję, że zajrzałaś do mnie, no cóż widzisz, ubytek wagi niezbyt wielki, ale mnie to nie dołuje, ja mam swój plan i staram się go realizować, zwłaszcza, że odchudzam się dopiero 2 tygodnie, a wynik jest 1,6kg to całkiem nieźle, oczywiście mogłoby i być 4 kg -ale ja znam swój organizm, po tylu dietach, i ''dietach'' to i tak dobrze, że mi jakoś wychodzi. Zaraz zajrzę co u Ciebie, bo dawno nie byłam.
Pozdrawiam Was Kochane serdecznie
-
Golciu,witaj Słonko!!!
Ty się wcale nie przejmuj,że ubytek wagi niewielki,bo to zawsze ubytek.Ja biadoliłam jak waga stanęła w miejscu i za karę los mi dołożył 0,5,pewnie poto,żebym zmieniła śpiewkę,już mnie słuchać nie mógł i utarł mi nosa.
Zazdroszczę ci,że masz ważenie już za sobą,ja po ostatnim,przestałam lubić wagę i trochę się jej boję.No niestety waga zawsze prawdę ci powie.
Od dzisiaj zaczęłam 6w i mam nadzieję wytrwać.
Jak twoje egzaminy?Mam nadzieję,że wszystko w pożądeczku i nie masz powodów do zmarwień,bo to nie pomaga w trzymaniu dietki.
Ściskam cię bardzo mocno i serdecznie,jak miś pluszowy pluszowego misia!!!
Trzymaj się!
-
Goooolciuuuu!!!!Gdzie ty sie podziewasz???
Normalnie nie mogłam znaleźć twojego wąteczku!!Żyjesz???
Rano pisałam,że trzymam dietkę,a teraz nie jestem już tego taka pewna.
Co u ciebie?Mam nadzieję,że wszystko ok.?
Odezwij się koniecznie!!!
-
Witajcie
nie pisałam, bo nie miałam czasu, dziś jak rano wyszłam na zajęcia tak wracam teraz, po zaraz po zajęciach poszłam do kina na premierę "Kodu Leonarda da Vinci"-muszę przyznać, że nie czytałam książki, nie bardzo wiedziałam o co chodzi, ale film zrobił na mnie pozytywne wrażenie jako ciekawy film sensacyjny. Oczywiście daje do myślenia, ale to już trzeba każdy samemu sobie to przemyśleć i dotrzeć do źródeł, ale do rzeczy: dziwię się jak Kościół na to wszystko reaguje, może faktycznie boi się, że może zostać zagrożony? A dlaczego miałby zostać zagrożony?...
te pytania pozostawiam bez odpowiedzi, mnie to nie interesuje, bo ja jestem buddystką, więc szanuję każdą żyjącą i czującą istotę.
co do diety: małe grzeszki na sumieniu, waga stoi, zobaczymy w środę czy coś poleci, dieta mnie rozleniwiła, ja się rozleniwiłam, ale cały czas pilnuję się, żeby nie powtórzyć pierwszej wpadki bo potem jest LAWINA
to tyle na dzisiaj, pozdrawiam ciepło
Fraksi- cały czas jestem z Tobą i jak wchodze na forum to zawsze miło mi się robi na sercu że mam nowy wpis od Ciebie, ściskam Cię mocno i przesyłam dużo dobrej energii.
-
Jesteś buddystką?Serio?
Buddyści szanują każdą istotę,a pająki?Pająków też nie... hmmm...jakby to ładnie ująć?Nie wysyłasz do krainy wiecznych łowów przy pomocy kapcia?Ja cierpię na arachnofobię(nawet z kapciem nie podejde do takiego,a lęk wywołuje u mnie nawet program o pajakach w tv.)nie potrafię sobie wyobrazic,że mogłabym z czymś takim mieszkać i jeszcze toto szanować,brrrrrr.Odbiegłam od tematu.
Ja cię przepraszam że tak wypytuję i się dziwuję ,ale nie udało mi sie poznać jeszcze nikogo kto by był buddystą.A wypytuję,bo to moja wrodzona ciekawość mi każe. Słyszałam tez,że to bardzo piękna religia,ale niewiele o niej wiem.
Wydaje mi się,że w naszym kraju niewiele osób przyznaje się do wyznawania innej religii.
Czyżbyśmy nadal byli nietolerancyjnym krajem...?
No i się napisałam, oczywiście nie w temacie.Ale naprawdę,mam tyle pytań!!!A nie każdy chce odpowiadać,ludzie jakoś wstydzą się mówić o sobie...
-
Buddystką? Golciu, to naprawdę ciekawe Tez się przyłączę do pytań Fraksi - czy Twoim rodzice wychowali Cię w tej religii, czy to była Twoja dorosła, świadoma decyzja?
Cieszę się, że z dietką jakoś Ci idzie, widzę, że resocjalizacja postępuje Wiesz, apogeum resocjalizacji dietetycznej nadejdzie w chwili, kiedy uznasz, że nawet zaliczywszy małą wpadkę - nie wywołasz tym lawiny... a potem - to już kolejny etap - dojdziesz do tego, że możesz zjeść 1 ciastko, czy 1 loda, co oczywiście wliczasz w dzienny limit, ale nie rzucasz się na nastepne i następne i następne... Ja w tej właśnie cnocie ćwiczę się i już mam pewne sukcesy. Po prostu staram się teraz zaprogramować tak, że bez względu na to jak bardzo mi coś smakuje - nie muszę sięgnąc po nastepny kawałek
Mam nadzieję, że do środowego ważenia skala wagi grzecznie ruszy w jedynie słysznym kierunku Za co też trzymam kciuki i pozdrawiam!
-
witam witam
oj widze ze sie pytania posypały, wiec pędzę z odpowiedzią:
Pajakow też się boję okropnie, ale bardziej to motyli, wiem brzmi śmiesznie, ale ja nie cierpię motyli..bleee, nie zabijam pająków, mój facet się nimi zajmuje
Buddyzm nie jest uznawany wsród buddystów za religię, raczej za system, zbiór przekonań, prawd itp religijno-filozoficznych, niemniej jednak główną różnicą jest tutaj brak boga, więc nie można mówic o religii jako takiej. Sam Budda zaś, jest po prostu postacią historyczną, która umożliwia dziś poznanie jego nauk, i praktykowanie wedle własnej woli drogi do oświecenia wewnątrz nas samych. Wszystko tak naprawdę zależy od nas, i tym się kierują buddyści, oprócz wspomnianego poszanowania istot i ogromnego współczucia -empatii.
Zgodnie z tym co nabazgrałam powinnam chudnac w tempie zawrotnym skoro to ode mnie zalezy...ech teoria swoje praktyka swoje.
Hybris- co do moich rodziców, to wychowali mnie w wierze katolickiej, mam wszystkie sakramenty-chociaż moi rodzice można powiedzieć że są wierzący-niepraktykujący-czyli standard wg badań w Polsce. A mnie buddyzm zainteresował jakoś przypadkowo, chociaz dzis wiem, ze to nie był przypadek, bo jak zaczęłam w to głębiej wchodzić, to odnalazłam pośród swoich wspomnien, jeszcze bardzo wczesnych, znaki, że to jest wszystko blisko mnie.
Poza tym z racji studiowania filozofii- buddyzm był dla mnie początkowo ciekawą ścieżką, ja i tak jestem początkująca bo to dopiero roczek niecały, więc nie jestem za bardzo kompetentna.
Poza tym zamierzam pisać pracę licencjacką o buddyzmie w Polsce, więc to doskonała okazja by połączyć przyjemne z pożytecznym.
Jak macie jakies pytania, chętnie w miarę swojej wiedzy odpowiem
pozdrawiam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki