I co u Ciebie, Biglady? :wink:
Wersja do druku
I co u Ciebie, Biglady? :wink:
U mnie wszystko o.k.! :D
Wczoraj nie miałam czasu nawet parę słów napisać :( Ech!Praca, poprostu praca...
Ale za to dzisiaj jestem i donoszę, że dietkuję dzielnie i się trzymam. Z wagą też jest lepiej, bo odpuściła i znowu pokazała 110 kg, a czasami robi mi prezent :wink: i pokazuje 109,9 albo 109,8 - czyli wszystko idzie w dobrym kierunku :D
Zastanawiałam się dzisiaj idąc do pracy, czy gotowane warzywa z zupy, są bardziej kaloryczne, niż te ugotowane tylko w wodzie? Ciekawe, ile kalorii ma gotowana marchewka wyciągnięta z rosołu? I czy nam wolno takie warzywka pałaszować? :roll:
Hi Biglady, bardzo się cieszę, że dietkowanie dobrze Ci idzie. :wink: A waga w dobrym kierunku podąża. :D Osobiście nie jadam warzyw wybranych z rosołu, robię z nich rodzince sałatkę warzywną. Wolę jednak ze zwykłej zupy warzywnej, zwłaszczajeśli jest bez wkładki mięsnej. :wink:
Bardzo pięknie wzięłaś się do roboty, nie ma możliwości, żeby w takiej sytuacji waga Ci nie odpłaciła spadkami. Napisz jak tam basenik. Ja już się zaparłam i chodzę teraz dwa razy w tygodniu. Rozkosz po prostu. Gdybym tylko miała czas to chodziłabym częściej ale jak sama napisałaś praca, praca, praca. Trzymaj tak dalej. Pozdrawiam cieplutko w super deszczowy dzień
Droga Biglady!Nie wiem , czy słyszałaś o indeksach glikemicznych?Szczególnie chciałabym zwrócić Twoją uwagę na gotowaną marchewkę, która bardzo podwyższa poziom cukru we krwi, w przeciwieństwie do surowej.Związane to jest z tym , że odpowiedzią naszego organizmu jest wydzielenie do krwi dużej ilości insuliny , co z kolei powoduje napad głodu i tak w kółko.Słowem zjedzenie gotowanej marchwi można porównać ze zjedzeniem słodyczy.Na szczęście z resztą warzyw jest inaczej.
Ig gotowanej marchwi jest powyżej 80 , a surowej około 30.Jeżeli nie czytałaś o indeksach glikemicznych , to koniecznie poczytaj,a tak w skrócie powiem Ci , że aby schudnąć i mieć ataków wilczego głodu musimy utrzymywać poziom glukozy na stałym poziomie , bez skoków .Można to osiągnąć jedząc produkty o Ig.około40-50 , pomocne są specjalne tabele Ig.
Pozdrawiam!dorota
Hi Biglady, ciesze sie ze jestes na dobrej, jedynie slusznej, drodze :D
Tez slyszalam o tym, co pisze Dorcia, jednak w moim przypadku po surowej marchewce dostaje wilczego glodu a gotowana skutecznie mnie zapycha....
To co napisała Dorcia powinnaś wziąć pod uwagę. Sa w necie tabele z indeksem glikemicznym . Warto je sobie przyswoić. A ta marchewka to dobry przykład. Ja osobiście nie jem tej gotowanej. A warzywa z rosołu...no cóż takiego z kostki, czy takiego z mięska?
Podziel się z nami swoimi przepisami - Dietkowa Książka Kucharska
http://www.bbc.co.uk/health/images/300/fruit_medley.jpg
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...d72/weight.png
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...3fe/weight.png
Biglady pieknie Ci idzie, trzymaj tak dalej. Dorcia ma rację, ja od połowy kwietnia korzystam z tablic IG i napady głodu znikneły, a co najważniejsze waga zaczeła spadać
Pozdrawiam cieplutko :D :D :D
Ha! Zadanie domowe: oswoić i przyswoić sobie indeksy IG. Zaraz poszukam tego w necie :D
Dzisiaj to nie mam się czym pochwalić :oops:Wczoraj dopadł mnie "mały głód" i nawet Danio nic by tu nie wskórało, bo ów delikwent (czyt. głód) okazał się wyjątkowo wrednym osobnikiem :evil: Powiedział, że mnie kocha i opuścić nie zamierza :wink: To ja go herbatą! Lu!!!Nic! To ja go wodą mineralną. Nic. Siedzi dalej i trzyma się kurczowo mojej osoby :? Trzymałam się jak tylko mogłam, ale kiedy mój małżonek wyciągnął przy mnie słoik z kremem czekoladowym Terravity (Belluniu, mówi Ci to coś?) to nie wytrzymałam i przegrałam bitwę z "małym głodem" :cry: Bitwę przegrałam, ale całej wojny NIE!!!
Dobrze, że zjadłam 2 łyżeczki, a nie cały słoiczek jak kiedyś :D
Więc jakaś poprawa jest choć mam wyrzuty sumienia, że nie dałam rady.
Big jak sama napisałaś - dobrze że 2 łyżeczki a nie cały sloik, ja bym nie robiła z tego tragedii. trzymaj się dzielnie a będzie dobrze, organizm tych dwóch łyżeczek nie zauważy :D