-
Fraksi,dobrze,ze wyjezdzasz na 3 tygodnie,ze masz dokad "uciec".
Nie wiem czy czytalas ksiazke Erica-Emanuella Schmitta "Male zbrodnie malzenskie"??
Mysle,ze ta ksiazka jest teraz jakby dla Ciebie,polecam,ja kupilam ja za grosze na ebay.
Przytocze kawalek z niej:
"Kiedy widzicie kobietę i mężczyznę w urzędzie stanu cywilnego, zastanówcie się, które z nich stanie się mordercą”. Małe zbrodnie małżeńskie to przewrotna, zabawna i pełna zaskakujących zwrotów akcji opowieść o związku dwojga kochających się niegdyś ludzi. Co zostało między nimi po 15 latach małżeństwa? Schmittowi udała się nie lada sztuka: napisał dramat, który czyta się jak najbardziej wciągającą powieść."
Opinia kogos:Od wieków kołacze mi się po głowie pewna myśl - wynikła zresztą z zawirowań losowych. Otóż, zdarza się - nader często, niestety! - iż pewnego dnia w człowieku umiera miłość do innej najbliższej mu osoby: żony, męża, kochanka, przyjaciela... Zastanawiało mnie - wówczas osobę bardzo młodą - jak to się dzieje i co wpływa na autodestrukcję nas samych? Szczerze mówiąc, spodziewałam się każdego tekstu po moim ulubionym autorze, ale nie odpowiedzi na pytanie, które siedzi w czerniach mojej duszy od ponad dwóch dziesięcioleci! Dwoje ludzi, którzy wiele ze sobą przeżyli i doświadczyli. Kiedyś się kochali, fascynowali się nawzajem swoimi „światami wewnętrznymi”, obdarzali najczystszym Dobrem... Pewnego dnia w ten mały intymny świat wdarł się „zielonooki potwór zazdrości”, zamieszkały tam Małe Kłamstewka z krainy Mrocznych Tajemnic - to był początek końca królestwa Pani Miłości... „Małe zbrodnie małżeńskie” to kliniczno-podręcznikowy zapis tego procesu. Nawet jeśli tylko jedno z nas zwątpi i zacznie niesłusznie podejrzewać, szpiegować, sprawdzać, to i tak jest to już początek końca... Jeśli „ta druga strona” zechce wybaczyć, spróbuje zrozumieć i będzie miała wolę walki i ocalenia „najmniejszego państwa świata”, być może da się zniweczyć proces destrukcji. Lecz dużo gorzej jest, jeśli zapieczemy się w złości i zaczniemy wypominać urojone winy, niezaistniałe zdrady i kłamstwa - pewna jestem, iż wtedy Zazdrość zbierze obfite żniwo... Jednak tekst Erica Emanuela Schmitta ma też swoje drugie oblicze. Czytając „Małe zbrodnie małżeńskie” nieomal namacalnie odczuwa się dramaturgię tego tekstu: duża w tym zasługa wspaniałego, plastycznego, pełnego emocji i namiętności tłumaczenia Pani Barbary Grzegorzewskiej. Zdaje się, iż trzy małe sceny teatralne sięgnęły po ten tekst, choć nie w tym tłumaczeniu. Jeśli uczyni to któryś z lubelskich teatrów, stanę się najszczęśliwszym widzem w całej Trzeciej Rzeczpospolitej Polskiej!
Pozdrawiam i jestem.Sissi
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki