Dołączam do Was kochane
I wcale nie jest to moje pierwsze dołączenie, ale chyba piąte tylko że TYM RAZEM kwalifikuję się już do tego właśnie wątku... już nawet nie mogę się smucić tylko śmiać z samej siebie Jeszcze niedawno ważyłam 63 kilo i za wszelką cenę chciałam schudnąć do 55 i straszliwie się martwiłam, bo chudzinką nigdy nie byłam, ani sportsmenką, więc i przy tych 60-ciu paru tłuszczyk był widoczny. Ale teraz teraz wspominam te 63 jako coś miłego naprawdę nie wiem jak ja to zrobiłam, ale teraz ważę...no przyznam się - 78kg... taki duży skok wagi! i to w krótkim okresie czasu. Wystarczyła rezygnacja z ruchu, bardziej siedzący tryb życia i pizza co drugi dzień. A ciężko mi sobie czegoś odmówić I jakoś tak niepostrzeżenie te kilogramy się zgromadziły, wszystkie ubrania za małe, moja własna ginekolog aż się przestraszyła ile to ja utyłam (co baaardzo mnie zawstydziło ), twarz mam jak księżyc w pełni, no po prostu makabra dobrze że chociaż humor mnie nie opuszcza, bo mogłabym się załamać I waże teraz te swoje 78 przy wzroście 172...Przyjmiecie mnie do grona odchudzających się? bo nie wiem czy sama dam radę...z jednej strony mam motywację, ale z drugiej miewam napady zwątpienia...i to chyba zbyt częste...(3 razy na dzień )

od dzisiaj przeszłam na nieco zmodyfikowaną dietę kopenhaską, żeby schudnąć cokolwiek, może jak zobaczę jakiś efekt będzie mi łatwiej znaleść siłę na więcej myślę też nad jakąś formą ruchu, ale wstydzę się sadło ludziom pokazywać może w domu coś porobię...