Pozdrawiam sobotnio
i pytam jak Twoje dietkowanie ???
buziaki
Wersja do druku
Pozdrawiam sobotnio
i pytam jak Twoje dietkowanie ???
buziaki
ja akurat wiedziałam zawsze, że akurat te trzy białe rzeczy są niezdrowe, ale nie słyszałąm takiego drastycznego określenia biała śmierć, tylko, że niedobre i tyle... a co do mleka to pisze się i dobrze i niedobrze - a nie przesadzajmy, jest źródłem witamin, wapnia i minerałów, czego nie ma żadna z powyższych białych śmierci.. na bazie mleka są jogurty i serki, które są podstawą diety wielu z nas, więc są absolutnie wskazane i zdrowe i nigdy nie zaakceptuję faktu, jak któryś niezbyt zresztą mądry dietetyk zaliczy do białej śmierci - w takim razie trzeba by wszystkie twarogi i jogurty naturalne wyłączyć z diety, a to już głupota..
problem tkwić może w nietolerancji mleka przez dorosłych z powodu braku enzymów trawiących go.. a to normalne, w takim razie może jeśc np. jogurt lub inny mleczny produkt.. wiele osób nie toleruje też wiele zdrowych rzeczy, np. truskawki - i co? też nazwać je trzeba np. czerwoną śmiercią???
każdy je to, co może :D :D
Kefa ja też, jak już pisałam u Belli i u siebie, czasem z wielkim zażenowaniem czytam swoje początkowe posty w wątku. Jakież ja czasem farmazony tam wypisywałam! :shock: A przecież wątek to tylko ostatni rok. Jakieś 5 czy 6 lat temu odchudzałam się, jedząc dwa posiłki dziennie, z których jeden był Wasą z czymś tam, a drugi jogurtem z płatkami i wkrojonym do tego jakimś owocem. I do tego na okrasę zero sportu. :roll: Mało tego, zaledwie półtora roku temu zaaplikowałam sobie tygodniowy post sokowy. Bo to "oczyszcza organizm" i... uwaga ... "daje odpocząć metabolizmowi". :shock: Dlaczego atrakcyjną wydawała mi się idea "odpoczynku" dla mechanizmu, który powinien pracować na jak najwyższych obrotach, jest dla mnie obecnie enigmą. :roll: Niesamowite, jak dużo wiedzy dało mi to forum, jak wiele moich żywieniowych poglądów zweryfikowało, zwinęło w małą kuleczkę i wyrzuciło do kosza.
Jeśli chodzi o "białe smierci", to używanie soli jest jednym z moich większych dietowych grzechów. Staram się zastępować ją innymi przyprawami, ale wychodzi mi kiepsko. Odstawiłam wszystko z glutaminianem sodu (wegetę, niektóre buliony w kostkach, itp), ale z solą ciągle przegrywam. :?
A na priva kolejnego jak najbardziej mam zamiar odpisać, taki mam po prostu długi cykl produkcyjny. ;-)
Uściski :)
Witam wszystkich.
Okropne dni ostatnio miałam, a szczególnie sobotę. Pierwszy raz w trakcie tego odchudzania doznałam tak silnego napadu uczucia głodu i związanych z nim dolegliwości towarzyszących, przede wszystkim psychicznych i emocjonalnych. :evil: W sobotę rano zjadłam normalne śniadanie ( dwa kawałki chleba z dodatkami ) i poszłam sobie do czytelni. Tam trudno było mi się skupić nad książką, bo myśli krążyły wokół jednego: kiedy wreszcie minie te cholerne 2,5 godziny i będę mogła coś zjeść. Już po dwóch nie wytrzymałam i zjadłam jogurt truskawkowy i wypiłam sok z marchwi. Starczyło na...godzinkę. W drodze do domu na obiad skonsumowałam dużą brzoskwinię, żeby nie zboczyć przypadkiem w mijane knajpy. Obiad miałam już przygotowany, wystarczyło odgrzać, ale ja dopadłam go i zeżarłam na zimno. Czekanie pięciu minut było ponad miarę moich możliwości. Jak się spodziewałam, mój żołądek i głowa potraktowały ten obiad jako przekąskę przed właściwym jedzeniem. W tym stanie, pijąc kubki kawy ( zawsze mi pomaga ) usiadłam przed komputerem, żeby ratować się pisząc na forum. To nie był dobry pomysł, bo wszystko mnie drażniło , kłóciłabym się najchętniej, ot co. Dobrze, ze niewiele wtedy napisałam :twisted:. Potem trochę przeszło, zrobiłam sobie na kolację min. świeży sok z selerem naciowym w roli głównej, więc jego gorzkawość trochę mnie uspokoiła i stłumiła dziki apetyt.
W niedzielę niby głód trochę przysechł, ale za to nastrój miałam lekko depresyjny, taki typu „po co się tak wszyscy męczą, i tak umrzemy, gdzie w tym sens”. Dziś już jest ok., chyba.
Czuję się jak po ciężkiej walce, trochę zmęczona i znużona, ale uspokojona zwycięstwem. Ale jeżeli takie ataki będą się powtarzać częściej, będę musiała przeanalizować mój jadłospis, bo może coś robię źle. Myślę jednak, że był to zwykły napad głodu jedzenioholika, bo ostatnie dni w ogóle mam nerwowe i pracowite, więc mój uzależniony od jedzenia – uspokajacza umysł zwyczajnie bombardował mnie sygnałami: „zjedz – poczujesz się lepiej, przecież zawsze tak robiłaś”.
Nie ze mną te numery, Brunner :twisted:.
Bella – ja na początku nie zamierzałam ukrywać poprzedniego wcielenia, i jakby ktoś zapytał, to bym podała nick bez problemu. Dopiero po dokładnym przeczytaniu wątku zaczęłam się wahać. Prawdę mówiąc, miałam zamiar kontynuować ten stary, a główną przyczyną porzucenia go była nie tyle chęć „rozpoczęcia na nowo”, co problemy techniczne. Najbardziej szkoda mi zostawienia Nszoczi – uwielbiam ten nick, jest mi bardzo bliski, przywołuje moje pasje z lat dziecięco – młodzieńczych, dla mnie to szczególny symbol. Tak naprawdę cały czas bardziej identyfikuję się z Nszoczi, niż z Kefą...Ale trudno. Może, gdy Kefa odniesie piękny sukces, stanie mi się bliższa. Na razie cały czas traktuję ją jako „opakowanie zastępcze”. :wink:
Chociaż tak naprawdę do celu dojdzie Gabriela, nie żadna Kefa ani Nszoczi. :P
Kasiakasz – dzięki za pamięć, a jak moje dietkowanie, już przeczytałaś :twisted:
Magpru – truskawki czerwoną śmiercią, fajne :D. Może z tym mlekiem chodzi o to, ze brak u dorosłych odpowiednich enzymów świadczy o tym, że nie powinni pić mleka. A ewentualne uczulenia na np. owoce jest sprawą indywidualną.
Katson – ponawiam pytanie, bo mnie to bardzo interesuje: czy takim zachowaniem koleżanka odnosi sukcesy w diecie? Pamiętam, jak kiedyś po jakiejś imprezie zapakowałam resztki słodyczy do worka i postawiłam przy drzwiach, żeby je szybko wyrzucić, jak będę wychodzić z domu. Godzinę później rozpakowałam to wszystko i zjadłam...
Triskell – tydzień sokowy, ha, ha, skąd ja to znam! Ja aplikowałam sobie: tydzień głodówki i dwa razy po cztery tygodnie jedzenia samych warzyw i owoców, z wyłączeniem oczywiście bananów i strączkowych. I nie dopuszczałam do siebie myśli, że po chwilowym sukcesie NIC one mi nie dawały, niczego nie nauczyły, nie osiągnęłam żadnego TRWAŁEGO sukcesu. No nie, może jedno: dzięki takim doświadczeniom nauczyłam się, jak nie należy się odchudzać 8).
Jak używasz soli z minerałami, takiej prawdziwej kopalnianej, albo morskiej, to chyba nie to samo co czystego chlorku sodu? Tak mi się wydaje. Tym bardziej, że podczas wysiłku fizycznego wraz z potem wydalamy sól ( słony pot :wink: ), więc trzeba ją uzupełnić. Zresztą, co ja będę się mądrzyć, Twój sukces mówi sam za siebie, że jesz jak najbardziej prawidłowo. :D
Ja na jakiś czas przestanę pisać na forum, ale jak napiszesz mi na priva, oczywiście przeczytam i odpowiem. :P
-----------------------------------------------------------------------------
Na koniec informacja: rezygnuję na jakiś czas z czynnego udziału na forum. Pomimo szczerych chęci przeznaczania na nie określonego czasu dziennie, nie potrafię wraz z zamknięciem strony przestać myśleć o tym, co tu się dzieje. Przyłapuję się na tym, że siedząc nad rozdziałem pracy układam w myśli to, co napiszę na forum. Czuję, że ten wirtualny byt za bardzo mnie wciąga, angażuje czasowo i emocjonalnie, a ja nie mogę na to pozwolić – zbyt wiele mam obecnie do zrobienia w moim realnym życiu. Mam taką niebezpieczną cechę, że jak się w coś zaangażuję, to na całego, więc muszę wybrać; albo forum, albo życie. Niestety.
Na pewno będę podczytywać od czasu do czasu, wpisywać się zacznę może za dwa tygodnie, może za trzy, może za miesiąc. Wtedy, gdy uporam się już z ważniejszymi zadaniami.
Poinformuję oczywiście o wynikach ważenia i mierzenia, czyli pierwszego września.
Trzymajcie się dzielnie, jak wrócę, chcę wszystkie suwaczki widzieć przesunięte w prawo! :D
Pa!
Kefa
Cytat:
Trzymajcie się dzielnie, jak wrócę, chcę wszystkie suwaczki widzieć przesunięte w prawo!
W anoreksję chce mnie wpędzić, czy ki czort? :shock: :lol:
Kefa, rozumiem Twoją decyzję, życze dużo inspiracji i zapału do pisania pracy i wpadaj wtedy, gdy będziesz miała trochę czasu, który nie będzie konieczny na inne sprawy. Ja też jestem nałogowym forumoholikiem, ale ja akurat mogę sobie na to pozwolić.
Gratuluję zwycięstwa weekendowego. :) Jak widzę, potwór walczył zażarcie (za żarcie zresztą też), jestem z Ciebie dumna, że się mu nie dałaś. :)
A soli faktycznie używam morskiej, więc chociaż o tyle dobrze. :)
Uściski :)
Kefo, w takim razie zycze Ci duzo wytrwalosci w dalszej walce z sama soba.
Dla mnie taka decyzja jest bardzo odwazna - osobiscie wiem, ze bez Was nie poradzilabym sobie, to forum dostarcza mi kopow i motywacji do dalszej walki.
No ale przeciez kazdy jest inny :D
Trzymaj sie Kefo!
Przeczytałam oczywiscie ze tak
wygrałaś te sobotnia walke
i super
Szkoda ze znikasz na troche, ale skoro to ci potrzebne to oczywiscie szanuje
i zycze sukcesów
buziaki
Kefciu przepraszam ze od razu nie odpowiedzialam dokladnie na pytanie.Jestem poprostu czasami roztrzepana.Chce wszystkie watki przeczytac ,co jest nie mozliwe :roll: a pozniej okazuje sie ze polowy dobrze niedoczytalam :twisted:
To wydarzenie z kolezanka zdarzylo sie kilka lat temu.
Obecnie kolezanka o ktorej mowa schudla prawie 20 kg i idzie jej fantastycznie.Mieszkamy razem i sie wspieramy.Ona liczy punkty tak jak ja .Tylko nie pomysl ze to liczenie punktow jest tego sukcesem ,bo tak naprawde to czy sie liczy punkty czy kalorie to nie wazne .Najwazniejsze zeby mniej jesc zeby mial z czego organizm tluszczyk pobierac :wink: :D
Jedno co mnie martwi to ze Sonia ( bo o niej mowa) nie je sniadan a pije tylko kawe.Pracuje nad tym zeby to zmienic :wink: :D
Sonja chce jeszcze schudnac 5-7 kg i mowi ze bedzie zadowolona z taka waga
Natomiast moja mama zaczyna byc zazdrosna i mowi ze niedlugo ona bedzie najgrubsza w tym domu co jej sie wcale nie bardzo podoba :wink: :D
Pozdrawiam po długiej nieobecności!!!