-
Magpru- a kiedy Ty do Stanów lecisz? Tam ciężko z dietką :( Jedzonko to oni niezdrowe mają :/ Z tego co słyszałam to jeszcze gorzej niż w Anglii ( a tą poznałam osobiście ;) ).
No ale trzymam kciuki, żebyś przed wyjazdem ładnie w ciuszki weszła ;)
Bez węgli wytrzymasz. Ja najlepiej się białkiem najadam. Tylko raczej brzuszek mówi "a ja mam ochotę". Ehh, wstrętny brzuch.
Życzę powodzenia :)
-
Magpru, dziękuję za wizytę u mnie :) Poczytałam sobie cały Twój wątek, gratuluję skutecznej jak na razie diety i pozytywnego nastawienia :) . A opis ukrytego jeziorka brzmi naprawdę magicznie, masz może jakieś zdjęcia stamtąd?
Szkoda, że jedziesz na przeciwne wybrzeże Stanów, jakoś tu na zachód mniej osób dociera. Chyba największą tutejszą jedzeniową pułapką jest różnorodność i inność. Ja właśnie dlatego na początku tutaj przytyłam, zafascynowała mnie mnogość produktów o innych, ciekawych smakach, kuchni wszelakich możliwych krajów.... Ale jeśli będziesz się starała kontrolować, to spokojnie da się tutaj znaleźć także i zdrowsze produkty :) .
Uściski :)
-
Magpru - mam pytanie "Co to są węgle" i dlaczego nie nalezy ich jeść, ja dopiero pierwszy raz w życiu się odchudzam i nie wiem które produkty to węgle, wiem co te węglowodany, co to białka - ale węgle :?: nie mam pojęcia, a moze i nie pamietam - bo pewnie kiedyś się o tym uczyłam ale ja już tak dawno temu szkołę skończyłam, że niektóre wiadomości mi poprostu wyparowały mnie z głowy
Ty jestem: z 116 chcę mieć 64 - zaczynamy
36 lat – 164 cm wzrostu
Start 03.07.2006 – 116 kg – BMI 43,13 – otyłość (STRASZNA)
Planowana meta 03.09.2007 – 64 kg (oby – mniej też może być)
Ostatnie ważenie: 24.07.2006 – 114 kg
-
TAKIJA to moze ja spróbuję z tymi węglami - to są węglowodany czyli cukry. Mówiąc w wielkim skrócie, bo ekspertem też nie jestem :), węgle to wszystko to, co tygryski lubia najbardziej: pieczywo, makarony, owoce itp. Problem polega na tym, ze zjadając dużo węglowodanów organizm zamienia je w tłuszcz i robią nam sie boczki, brzuszki itp :) Poczytaj sobie o tym jest teraz mnóstwo informacji na ten temat, bo to bardzo modne. Poza tym czytałam również, ze zamiast zwracać uwage na kalorie powinno zwracać sie uwagę na indeks glikemiczny bo przynosi to większy spadek wagi. mnie to wszystko przekonuje i chyba też zrezygnuję z węgli :)
MAGPRU oj zazdroszczę tych stanów i jestem przekonana że w ciuszki wejdziesz.
Ściskam mocno!!!!
-
dzięki za odpowiedź - ale to znaczy że owoców też nie należy jeść :?: straszne - te ograniczenia w diecie są - choć mi najtrudniej z chleba , ziemniaków i mięsa zrazygnować - ale się staram
Ty jestem: z 116 chcę mieć 64 - zaczynamy
36 lat – 164 cm wzrostu
Start 03.07.2006 – 116 kg – BMI 43,13 – otyłość (STRASZNA)
Planowana meta 03.09.2007 – 64 kg (oby – mniej też może być)
Ostatnie ważenie: 24.07.2006 – 114 kg
-
to wszystko zależy jakie sobie ograniczenia w diecie przyjmiesz, mysle że wystarczy wyeliminować chleb, makaron itp. poczytaj sobie o diecie south beach, o indeksie glikemicznym i zobaczysz. sama dokonaj wyboru, jaki sposób chudniecia jest dla Ciebie najlepszy.
-
Mnie co prawda nie bardzo przekonuje unikanie węglowodanów. Tym bardziej, że mniej więcej sprawdzając swój sposób żywienia wyszło mi, że jednak najcześciej przekraczam limity % dziennego pochodzenia kalorii, jednak tradycyjnie tłuszczami ;) Ale to już, zależy co komu bardziej dopieka ;)
Węglowodany to na przykład jogurty, wbrew pozorom. Niemal same węglowodany w takim jogurcie są :?
-
Jeni16 - do Stanów lecę 29 sierpnia, czyli jeszcze mam miesiąc :lol: intensywnej pracy i przygotowań :lol: wiem, że tam zupełnie inne jedzonko, ale mam nadzieję nie dać się szaleństwu jedzeniowemu, zważywszy, że będę chyba miała też całkiem sporo ruchu - postaram się skoncentrować na wrażeniach wzrokowych (zwiedzanie) niż smakowych :lol:
Triskell - nie przypuszczałam, że do mnie kiedyś wstąpisz... :lol: witaj w moich skromnych progach :) wiem, że mieszkasz po drugiej stronie Stanów i też pomyślałam, że nie uda mi się zahaczyć o Ciebie... bliżej by było ostatecznie zjawić się w Polsce we Wrocławiu na zlocie :wink:
no tak, jak mogłam zapomnieć o zdjęciu szmaragdowego oczka dla Triskell.. ale nie mam aparatu cyfrowego :oops: na kliszy to wcale nie wyjdzie... przed wyjazdem planujemy w końcu sprawić jednak to cudo techniki, no bo już nie wypada tam jechać ze starym automatem - postanowiliśmy przeznaczyć na to moją sierpniową pensję :D
tez mam nadzieję wyszukiwać zdrowe jedzonko w Stanach, a nie zapychać się wszystkim, co mi się poda :wink: tym bardziej, że zamierzamy wspólnie robić zakupy z przyjaciółmi, żeby w ten sposób solidarnie dokładać się do ich budżetu domowego...
Takija - jak ci Annaise wytłumaczyła (uprzedziła mnie, no :wink:), jest to po prostu skrót od węglowodanów - często spotykany tu na forum, więc i tu się tego słówka nauczyłam :lol:
ja mówiąc o węglach, których nie chcę jeśc mam na myśli tylko pieczywo, makaron, ryż i ziemniaki (słodycze wiadomo nawet nie ma co wspominać :) ), ale owoce jem, bo nie chcę tak całkiem tych węgli się pozbywać, troszkę tego naturalnego cukru podaruję organizmowi - to jedyne węgle, które jem (dziś np. zjadłam jabłko i banana).. i tak zresztą do końca nie da się nie jeść węgli, bo są we wszytskich warzywach - ale oczywiście te węgle warzywne nigdy nie wchodzą w tłuszcz na pupie :D
Annaise - dziękuję za odpowiedź dla Takija :wink: właściwie nie jedząc tych węgli które wyżej wymieniłam, zostały nam tylko węgle w warzywach, które mają niski indeks glikemiczny, więc na jedno wychodzi.. wiem, że można by jeść razowy ryż, makaron i pełnoziarnisty chleb - ja do tego dojdę - na razie wogóle tego nie zamierzam jeść tydzień, a potem właśnie zamierzam powoli włączać tylko te czarne węgle - czyli takie, jakie powinny być, a nie białe (kto widział biały węgiel do opalania domów? :wink: tak samo i naszym paliwem powinien być węgiel czarny)
123mr - mnie przekonuje niejedzenie białych węgli i tych unikam...bo one mnie zgubiły, wiem... potrafiłam jednego zimowego wieczoru wchłonąć pół bochenka chleba i jeszcze ciasteczka i bułeczki :oops: ... wiem, że przesadzałam z ilością, ale jestem teraz po prostu na odwyku :? bo przyznaję, że jestem, albo byłam - węgloholiczką :oops: już drugi dzień mi się udało i czuję się naprawdę lżej i lepiej :wink:
a o ile się nie mylę np. dieta SB, w której się też tego unika (ale nawet owoców - a te ja jednak jem), nie opiera się na liczeniu kalorii - nie ma ograniczonej ilości porcji poszczególnych posiłków, byleby trzymać się tych zasad - w ten sposób można jeśc naprawdę dużo kalorii i.. chudnąć - bo sztuka jest też w tym, jakie są to kalorie - nie wszystkie idą w tłuszcz, i jakie połaczenia posiłków się stosuje (wykluczone białko-węgiel)... podobnie jest z dietą Montignaca....
-
A teraz relacja z dzisiejszego dnia :lol:
dietka udała się!! tak rano sobie wstałam i pomyślałam, że wczoraj udało się to i dzisiaj dam radę :wink:
co jadłam:
- 3 jajka na twardo, potem herbatka czerwona,
- jabłko, banan,
- cielęcinka pieczona z brokułami, potem herbatka czerwona,
-szklanka maślanki,
-szprot z puszki +pół puszki groszku +pół ogórka dłogiego surowego, potem herbatka czerwona,
-pół puszki groszku (dokończyłam) z malutkim kawałkiem kabanoska
białych i czarnych węgli:0. :D :D
z ruchu był rowerek i dużo biegania w pracy.. a wieczorem mimo najszczerszych chęci nawet nie poćwiczę, bo się niestety potłukłam na rowerze :oops: niezdara tak się wywaliłam za samochodem próbując ominąć głeboką studzienkę, która raptem mi wyskoczyła spod auta, że mam teraz poranione i obrzękłe kolano, a na drugiej nodze siniak mieniący się kolorami tęczy wielkości .. do czego to porównać..o, mojego telefomu komórkowego Motorola - leży przede mną, więc przymierzyłam...
cieszę się, że jest tak, jak jest, bo miałam wszelkie prawdopodobieństwo wywalić się na twarz, bo rower mi zrobił fikołka do przodu, ale specjalnie w ostatniej chwili skręciłam po to, by się wywalić na bok...
a tam, siniak i rana znikną, ale dziś z powodu ich świeżości mam problemy ze zginaniem kolana, a siadanie na siniaku też mi zaczyna przeszkadzać.. no po prostu mnie wszystko boli..eh... oby do jutra :P
-
Oj biedna :( mam nadzieję,że szybko się wsio zagoi,znam ten ból tez kiedyś przeleciałam przez kierownicę,nie mogłam chodzić kilka dni :roll: a co do kolana...raczej teraz nie obciażaj
Tak sobie poczytałam Twoje posty o tych węglach i bardzo mi się podoba okreslenie "węglocholiczka".Chyba je sobie zapozyczę od Ciebie,jesli pozwolisz :wink: a może by tak klub węglocholików założyć?Ja tam w każdym bądż razie będę sie określać jako węglocholiczkę i zabieram się za odwyk.A co :!:
No a juz to stwierdzenie z czarnymi i białymi węglami to już rewelka :D
Muszę tu częściej (jeszcze :wink: )po nauki zaglądać...może wtedy nie będę robić takich głupot :roll:
Dzięki za odwiedzinki.
Ponawiam pozdrowionka :D