-
BĘDĘ MOTYLKIEM....
Witam serdecznie
Czytam i czytam posty tego forum i nie mogę wyjść z podziwu, ilu osobom się udało schudnąć. Może i mnie się uda?
Mam 32 latka, 173 cm wzrostu i od urodzenia byłam grubaskiem. Zawsze ważyłam o kilkadziesiąt % więcej niż powinnam i więcej niż osoby w moim wieku. Nie wiem jak to jest być szczupłą, ale bardzo chciałabym się dowiedzieć. Z prozaicznych w sumie powodów. Bo w pracy kontaktuję się z klientami, a wiadomo jak grubaski są na dzień dobry oceniane…Bo ciuchy w rozmiarze 40 są o niebo ładniejsze ( i większy wybór) niż w 46…. I choć próbowałam i diet i sportu – zawsze dochodziłam tylko do momentu, kiedy mój organizm mówił „Prr…szalona!” i waga się nie zmieniała przez 1-2 miesiące (przy codziennych biegach). Więc się poddawałam, a moje ciałko powoli wracało do swojej „normy”.
W ostatnich 3 tygodniach schudłam 3 kiloski, a chciałabym dostrzec 73 kg na mojej wadze. Tak na dobry początek….
Ufam, że tym razem mi się uda i nie ukrywam, że liczę na Waszą kochani pomoc i wsparcie, w zamian oferując moje
Pozdrawiam Wszystkich walczących i zwycięzców
-
Witaj ALALAJKAA!!
DOBRZE ZE JESTES Z NAMI,BO MY JUZ CIE NIE WYPUSCIMY ZE SWOICH łAP!! :P :P
wpadaj,najlepiej codziennie to zobaczysz jak Cie zmotywujemy!!
dietka 1000kcal. i male (na poczatek) cwiczonka napewno Ci pomoga!!
mi to forum przywrocilo wiare w odchudzanie!!
pozdrawiam!!!i sle pozytywna energie do dietkowania!
-
Cieszę się, że napisałaś. Wagę mamy praktycznie taką samą więc może będzie nam łatwiej razem. Też jestem pełna podziwu dla tych wszystkich osób, które sobie poradziły. Chociaż ja również kiedyś odniosłam sukces i niestety nie umiałam go zatrzymać. Ja nie byłam zawsze grubaskiem, roztyłam się po dziecku i to strasznie. Doszłam wtedy do mojej obecnej wagi. Wzięłam się jednak za siebie i zrzuciłam 36 kg! I właśnie wtedy jakaś wredna (teraz to wiem) koleżanka rzuciła komentarz na mój temat i to mi wystarczyło. Właśnie wtedy wpadłam w wir diet, całkowicie nie zdając sobie sprawy z idiotyzmu, który robię. Dzisiaj zdaję sobie sprawę, że wtedy naprawdę byłam chuda i miałam szczupłe nogi, tyle tyko, że one nigdy nie będą patykowate. Jak oglądam swoje zdjęcia z tamtego okresu to zdaję sobie sprawę, jaką krzywdę zrobiłam sobie sama. Dziś myslę tylko, że schudnąć jest rzeczywiście trudno, ale jeszcze trudniej jest chyba zmienić w sobie mentalność grubaski. No ale nie ma co się załamywać, tylko patrzeć z optymizmem, a błędy są po to, żeby się na nich uczyć. Teraz będę mądrzejsza. Pozdrawiam i cieszę się, że Cię poznałam.
-
Witajcie
Dzięki za wsparcie. Będe sie starać wpadać codziennie na forum, może mnie to zmotywuje do nie lenienia się.
Liqierku, wyobraź sobie jakbym chciała choć raz poczuć jak to jest być szczupłą. Ale z drugiej strony boję się tego. Wszyscy znają mnie jako grubaskę, mój chłopak taką mnie poznał i pokochał, ja siebie też zawsze widziałam w lustrze w otoczce z tłuszczyku.
A co by było jakbym stala się szczupła?
Kiedyś codziennie biegałam ok. 5 km i stosowalam dietę, tzn. wykluczyłam wszystkie niezdrowe produkty, na które sobie pozwalalam co w moim przypadku oznaczalo: zero cukru, kawy i żóltego sera. I nie jadłam po 19. Schudłam przez 4 miesiące tylko 10 kg - do 80 kg. Potem przez 2 miesiące nic. Zwiększyłam czas biegów. I nadal nic. Cholercia mnie wzięła i odpuściłam. No i przybyło mi do 105.
Jedynie udaje mi się zejść do 80 kg i za nic poniżej tej magicznej linii. Jakby organizm stwierdzał, że to jest jego waga idealna.
Może moja psychika nie pozwala na schudnięcie, bo się podświadomie boi nieznanego?
Ale Liqierku - poradzimy sobie!!!
-
Hmmm, nie mam pojęcia dlaczego tak z Tobą jest, że nie możesz minąć tej zaczarowanej bariery. U mnie to normalka, mniej jem mniej ważę, tyle tylko, że ciężko się ograniczyć. A pytałaś kiedyś jakiegoś lekarza, czy dietetyka dlaczego u Ciebie tak to wygląda? Kiedyś czytałam, że zbyt drastyczne odchudzanie przy dużym wysiłku fizycznym powoduje zatrzymanie wagi, a jak się troszkę zwiększy jedzonko, to waga znów rusza w dół. Paradoks, ale może coś w tym jest. Trzymaj się, jeden dzień za nami
-
Witam
Wpadam z rewizytą
Dziwna sprawa z tymi 80 kg... U mnie to zawsze bylo 83 kg, ale nie az tak drastycznie. Zawsze troche trwalo zanim udalo sie wazyc mniej, i w drugą stronę podobnie to dzialalo.
Mamy podobną wagę i cel, więc myślę że w jakimś sensie "razem" będziemy prowadzić walkę.
Pozdrawiam i życzę sukcesów
-
Witaj alalajkoo!
Ja rowniez wpadlam z rewizyta, podziekowac za slowa wsparcia.
Wiesz, jak ja sie odchudzalam ostatnim razem, to moja granica bylo 95 kilo. Biegalam, cwiczylam, a waga nie chciala isc dalej w dol. W koncu tak samo jak Ty sie poddalam i jak widzisz teraz nosze na sobie 127 okropnych kilogramow. Mysle, ze taki moment przestoju trzeba chyba po prostu przeczekac chocby mial trwac nie wiadomo ile czasu. Dalej cwiczyc, dalej pilnowac diety, a byc moze w koncu waga znowu ruszy w dol. Zreszta zobaczysz damy rade Jest nas tu wiele z takimi problemami, wiec mozemy sie wspierac. Najgorzej jak czlowiek musi samotnie walczyc ze swoimi slabosciami, wtedy jest ciezej i latwiej o porazke i poddanie sie.
Pozdrawiam
-
Ej dziewczyno, gdzie się podziałaś!!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki