-
groodka
Oj wcale nie tak szybko. Poza tym nie ma co chwalic, zeby nie zapeszyc. Prawda jest taka, ze czasem nie odzywiam sie regularnie. Np dzis zjadlam w ciagu dnia zdecydowanie za malo, a teraz zapchalam sie 3 jabłkami, zeby nie rzucic sie na cos kalorycznego. Mieszcze sie dzieki temu w limicie wlaczajac kolacje ktorej jeszcze nie bylo... Ale na korzysc calej diety to raczej nie jest. Powinnam dbac o zachowanie jednostajnosci czasowo-kalorycznej ;)
A Wam jak idzie?
-
u mnie porażka :( jestem przed @ i waga mi pokazała 1 kg więcej niż na suwaku :shock: więc humor poszedł się paść...
-
groodka
no co Ty, przeciez wiadomo jest ze przed @ wazy sie wiecej. Czasem nawet do 2-3kg. I to nie jest tluszcz! Nnie przytylas, wiec nie masz sie co smucic. Zobaczysz, ze "po" wszystko wroci do normy.
Głowa do gory.
-
dzięki surowa niby to wiem ale dla mojej psychiki to był cios... ale już mi lepiej :)
-
groodka
W takim ukladzie ja bym sie zaczela na Twoim miejscu zastanawiac... Bo to pierwszy sygnal zaburzenia... Nie moze byc tak, ze jeden kg na wadze -w dodatku przy swiadomosci, ze to nie od przytycia -tak wplywa na psyche.
To popadanie w paranoje.
Z jednej skrajnosci w druga. Sama sobie szkodzisz. Najpierw zyciem kieruje zarcie a pozniej jakies wskazowki na wadze. Kobieto... zastanow sie. W ten sposob to Ty sie tylko nerwicy albo depresji nabawisz. I co gorsza z wlasnej winy. Bo tylko od Ciebie zalezy jak nastawisz sie do odchudzania.
Pozdrawiam.
-
żeby to było takie łatwe :cry:
-
o kochaniu ciala
Wicie co dziewczyny?
Mysle, ze odchudzanie powinno sie zaczac od akceptacji. Wiem, slowo takie troche juz wyklepane, ale w tym miejscu najbardziej wlasciwie.
Odchudzac powinnysmy sie dlatego, ze kochamy siebie. I chcemy zeby cialu bylo lepiej. Traktujemy je wiec z troska, szacunkiem, ale przede wszystkim czuloscia.
Wmasowujecie kremy w swoje brzuszki z nienawiscia myslac o tluszczu i brzydkiej skorze? Robicie to zmyslowo, czy ze zloscia? Jak traktujecie swoje cialo? Pomyslcie. Bo ono odplaci sie tym samym.
Nie mozna tez wykonywac cwiczen w nakrecajacym energetycznie (tylko pozornie) stanie gniewu. Przy ciwczeniach myslec "spaslas sie, to teraz masz, boli? i bardzo dobrze, ma bolec, teraz sie mecz...". Daleko sie w tym systemie nie zajedzie. Z odchudania robi sie wtedy torture. Nie da sie zyc w takim dysonansie. W koncu psyche zacznie sie buntowac. Przyczyna jest bardzo prosta. Jesli organizm stwierdzi, ze znajduje sie w stanie powaznego zagorzenia, zadziala mechanizm samozachowawczy. Zacznie sie bronic przed wszystkim co autodestruktywne, tym co zagraza jego zdrowu, w jego ocenie nawet zyciu.
Cialo bedzie reagowalo tak jak bedzie traktowane.
Dalej. Mysle, ze kompleksy tez zaczyna sie leczyc od zaakceptowania ich, a pozniej stopniowo zmienia sie to co nie pasuje. Ale caly proces zaczyna sie w glowie.
Nigdy nie jest tak ze najpierw cialo a za nim cala reszta. Ta, ktora ma kompleksy na punkcie swojego ciala, zawsze bedzie sie go wstydzila, niezaleznie od wagi. A to poczucie triumfu i wlasnej wartosci po schudnieciu jest tylko chwilowe. Cala reszta wroci jak bumerang. Poczucie wlasnej wartosci na odpowiednim poziomie, powinno miec miejsce niezaleznie od wygladu ciala. Bo wartosci wlasciwie sa osobie, czyli temu co reprezentuje sie soba ale jako istota - nie jedynie cialo.
Osoby, ktore mysla, ze jak schudna bedzie lepiej, ze kompleksy odejda w zapomnienie sa w wielkim bledzie. Taka wiara swiadczy o naiwnosci i braku samoswiadomosci.
Kochane wiec chudnijmy dlatego, ze sie kochamy a nie nienawidzimy.
Pozdrawiam.
-
mądrze gadasz :D:D:D:D:D:D spoko miałam mały dołek i już jestem z powrotem :) nawet jak faktycznie poprzednia waga kłamała to i tak się nie poddam robię to dla siebie pewnie zajmie mi to trochę więcej czasu ale osiągne swój cel :D ciało jest jak świątynia i trzeba o nie dbać :D
-
-
NO ;) już wiem jest 91,8... czyli aż strach pomyśleć ile było na początku 8) miłego dnia :D