-
zakopuj doła dobrze będzie. mi ostatnio waga szalała. tydzień temu 93 dwa dni później 94 i tak do wczoraj i łaskawie ruszyła o 0.3. pięć dni kurde myślałam, że coś zawaliłam i przytyłam kilo co schudłam :/
i też już miałam ochotę się zastrzelić. chociaż zastrzelić to może nie. ale już kilka razy miałam ochotę potłuc koleżankę wagę najlepiej komuś na głowie;).
nie wiem czemu nic ci nie spada. ale trzymam kciuki, że za dzień dwa coś się ruszy. do świąt jeszcze 12 dni i na bank 9 zobaczysz. będzie prezent jak pod choinkę :D
trzymam kciuki.
-
hej
nie łap dołu.. widocznie woda zatrzymała ci się w organizmie...wiem wiem, że łatwo jest powiedzieć ale nie zmieniaj swojego trybu żywienia a zobaczysz pewnego cudownego dnia waga raptownie zejdzie w dół i zobaczysz wymarzoną 9 :) u mnie też tak było i pewnego dnia było nawet 2 kg mniej w porównaniu z dniem poprzednim :)
zobaczysz będzie wszystko ok :)
miłej środy życze :)
buziaki
-
Adamczyk wie , co mówi. Zobacz jak już ładnie schudła, a ile ważyła. Każdy z nas ma takie przestoje. Moja rada: Nie głodź się, broń boże. Jedz 1000-1200kcal i spalaj bardzo intensywnie. Nie wiem ile masz siły, ale ja bym się na Twoim miejscu dobrze wypociła i to nie pod kołdrą, tylko tak jak potrafisz( marszobieg, szybki marsz, ćwiczenia, brzuszki - wybierz jedno lub wszystko po kolei, jak wolisz) Zrób to bardzo intensywnie kilka dni pod rząd, ale tak, że będziesz miała kółka w oczach ze zmęczenia(nie z głodu) Daję Ci 99% gwarancji,że po takim wysiłku, no powiedzmy tygodniowym, bardzo miło się zdziwisz :D Proszę spróbuj. Co najmniej godzinę dziennie bez przerwy. Mocno. Będzie prezent pod choinkę. No, chyba że Ci zdrowie nie pozwala( serducho lub coś w tym rodzaju), wtedy to już tylko anielska cierpliwość Ci pozostaje.
Ja w takich sytuacjach traktuję moją dupcię jak wroga i ze złością jej udowadniam, że to ona się złamie a nie ja :D
Bardzo trzymam za Ciebie kciuki.
Pisz jak Ci idzie.
-
cześć rybcia :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: dziewczyny maja racje ,nie głodź sie bo rzucisz sie na jedzenie szybciej niż myślisz ,wiem coś o tym :roll: ,wiesz szkoda ze waga nie spada tak szybko jak chcemy... :roll: ale dla chcącego nic trudnego ;)
cemu mnie nie odwidzas cio? :(
-
Witaj Fajna :) :!:
A co to za dołki,kochana :?: :?: Wiem,ze łatwo nie jest-w styczniu bedzie 3 lata jak walczę tutaj z Wami.Przechodziłam rózne fazy i kryzysy,ale nadal sie trzymam i Tobie też nie pozwalam odpuścić :!: :!: Waga nie spada jak Ci sie marzy-to trudno :!: Najważniejsze,ze w gorę nie idzie.Nie u Ciebie jednej tak jest-moja spadła zaledwie o kilogram i to w ciagu 5 tygodni :!: :!: Najdłuższy przestój jaki mialam to prawie 2 miesiące :roll: :!:
I jeszcze jedno-nawet mi tu nie mysl o glodzeniu sie,bo to bez sensu :!: Moze i stracisz szybko kilka kilogramów,ale z nawiazką je nadrobisz :!: :!: Rób swoje czyli ruszaj sie i jedz 1200 kalorii :!: :!:
-
Lunka- faktycznie , jak czytam ,że po kilka tygodni może waga stać , a później rusza dalej to wiara w człowieka wchodzi ,że warto czekać. Nie będę niczego zmieniać w diecie , bo uważam ,że jest rozsądna i zbilansowana . Może faktycznie trzeba czasu by te moje zapasione schabiki ruszyć . Będę więcej piła i ruszała się .
pipuchna - wiem ,że głodzenie to nie jest dobra droga - ale człowiek miał by ochotę to zrobić i zbić szybko wagę. Ja bardzo źle się czuję , jak ograniczam kalorie poniżej 1000. Straszne mam wtedy zawroty głowy i jakby słabo widzę. Te 1200 to tak norma , na której mogę długo i w miarę komfortowo żyć i chudnąć. Wpadnę by cię odwiedzić :) - nie miałam ostatnio zbyt dużo czasu na komputer i nastroje dziwaczne :?
Jesi - oj będę się ruszać ile tylko dam radę. Moje stawy różnie znoszą duży wysiłek aerobik , ale ostre marsze to coś dla mnie. Mam w koło domu wspaniałe tereny na spacery ( mieszkam za miastem ) i dużego psa , któremu bardzo uśmiecha się takie spacerowanie i zdecydowanym tempie :D
adamczyk- ach jak czytam takie historie jak twoja to wiara w człowieka wstępuje - wiem że warto się nie poddawać. Będę walczyć ,mimo gorszych nastrojów. Pisze ,że jest mi ciężko , ale nie posunę się do zajadania smutków :!: Wiem ,że to nie działa i tylko pogarsza sprawę . W takich chwilach piszę na forum, idę na spacer lub zagrzebuję się w łóżku i przeczekuję. Po kilku godzinach zwykle jest lepiej. Jakbym się najadła to zawaliłabym kawał czasu i masę swoich poświęceń - zbyt by mi było tego żal - przerobiłam to zbyt wiele razy by tym razem się poddać. Wolę wychodzić z kryzysu bez strat :)
malmazja - zakopuję doła jak mogę - normalnie buraczkami tartymi zamiast czekolady :wink: Kurcze do świąt waga powinna spaść choć te 400 gram :? A jak nie spadnie ----to spadnie później . W Święta mam zamiar nie przytyć ani grama :!: Na wigilię idę do teściowej , ale ona uszanuje moją odmowę ciast , a jej pierogi z kapustą są smaczne i dosyć dietetyczne :). Pozostałe dni świąt jestem w domu i obżerać się nie muszę - nie gotuję garów różności - musimy oszczędzać tak nakazał mąż( zbieramy na wykończenie drugiej łazienki) , a ja się tylko cieszę :P .
-
no i bardzo dobrze zakopuj, zakopuj:)
na bank za kilka dni nie będzie trzy cyfrówki pokazywać. trzymam za to kciuki :)
-
wierze Ci bo ja na 1000 mogę chłonąc takie ilości jedzenia ze zamiast 1000 byłoby 3000 kcal :roll: :roll: moja norma to 1300 wtedy czuje sie oki i nie mam napadów jedzenia ani ochoty na słodkie ;) a w dzisiejszym menu moim będzie znów ryz z warzywami chińskimi z paleni smażonych bez tłuszczu ,tylko na wodzie ;)
także głowa do góry i do dzieła ;) a wiesz koniec roku jest i trzeba pozamykać wszystko,wiec zamykam teraźniejsza wagę 101 kg ;) no i od stycznia będzie 99.9 :twisted: :twisted:
-
Fajna, wlasnie nadrobilam wszystkie zaleglosci u Ciebie i co widze? Od euforii to doleczka... no nie poddawaj sie zlym nastrojom, kobieto, o glodzeniu nie mysl, ale to sama juz wiesz, ze Ci nie sluzy. U Margolki w watku (i nie tylko) czytalam, ze wrecz przeciwnie, czasem jest dobrze "doladowac do pieca", czyli chwilowo zwiekszyc ilosc zjadanych kalorii. Ja osobiscie bym sie bala, chyba bym przeczekala ten zastoj, ale wydaje mi sie ze jest to do rozwazenia...
Co do faceta to nic mu jeszcze nie gadaj, nie naciskaj... zwlaszcza teraz gdy masz troszke gorszy okres... jestem pewna ze za kilka dni sam cos napomknie! Moj zaczal mnie komplementowac po jakims czasie, nie od razu gdy zaczelam chudnac, sam przyznal ze bal sie wczesniej zebym nie usiadla na laurach :D Teraz, gdy ciagle tkwie w miejscu z ta moja 80-tka juz nic nie gada... a tak mu oczy rozblysly gdy zobaczyl ze znowu wracam do wazenia jedzonka... no niestety nie na dlugo... :oops:
Trzymaj sie kochana, jakos wewnetrznie jestem przekonana ze zobaczysz 9 jeszcze przed Swietami!!!!
-