Opuściłam Was i forum na jakiś czas i co się stało? Teraz jestem w punkcie wyjścia, ale za to z dodatkową dziesiątką nadmiernych kilogramów. I po co mi to było?... Heh… No ale nic, od dzisiaj rozpoczynam swoją walkę. Dlaczego? Bo obudziłam się po 25 latach życia w jakimś letargu i okazało się, że noszę ze sobą 50 kg kołderkę tłuszczu. Tak jakby w ciągu nocy mi ktoś podrzucił… A przecież „pracowałam” na to wiele lat. O wszystko to obwiniam otyłość. A tak naprawdę to ja do tego doprowadziłam. Mam ogromne kompleksy, problemy hormonalne i ciągłą depresję, czuję się mniej warta, nieatrakcyjna. Boję się szukać nowej pracy, bo boję się odrzucenia, krytyki mojego wyglądu. Nie chodzę na zakupy, bo obawiam się spojrzeń sprzedawczyń, uwag dotyczących mojej figury i rozmiaru. Nie mogę się ubierać w to co chcę, tylko w to, co na mnie pasuje. A nawet jak już uda mi się znaleźć ładny ciuszek w moim rozmiarze, to i tak wyglądam w nim jak wielki balon. Unikam kontaktów nawet z przyjaciółmi i rodziną. Wstydzę się samej siebie i nienawidzę siebie za to, że doprowadziłam się do takiego stanu. Najchętniej nie wychodziłabym z domu i nie pokazywała się ludziom na oczy. A jak już wychodzę, to chciałabym być niewidzialna. Ale ciężko być niezauważalnym ważąc ponad 100 kg. Czas to zmienić. Dlatego powróciłam tu. Chłopak zapytał mnie co chciałabym dostać pod choinkę. Pierwszą rzeczą jaka przyszła mi do głowy – szczupłą sylwetkę. Ale on przecież nie może mi tego dać. To będzie prezent ode mnie – dla mnie. Na Gwiazdkę to trochę za późno, ale na początku kwietnia mam urodziny. Mam nadzieję, że sprezentuję sobie kilka – kilkanaście kilogramów mniej. Ile się uda. Moja droga jest wyboista i daleka, ale mam nadzieję, że konsekwencją i wytrwałością dojdę do celu. Teraz nie chcę schudnąć „do wakacji”, „do Sylwestra”. Teraz po prostu chcę schudnąć. Latami doprowadzałam się do takiego stanu, zdaję sobie sprawę, że trochę też potrwa powracanie do normalnych kształtów. Rozpoczynam dietą Herbalife, bo już ją zakupiłam. Później chcę stosować zasady diety South Beach. Trzymajcie za mnie mocno kciuki, bo bardzo potrzebuję wsparcia.
Zakładki