Taki dziś był cudowny dzień, że gdyby nie to, że zawaliłam dietkę po przyjściu do domu to byłabym chyba tak szczęśliwa, jak mi się to dawno nie zdarzyło Znalazłam w ciucholandzie piękny płaszczyk, którego wszędzie szukałam A nałaziłam się:P może z 10 kilometrów zrobiłam, wszędzie na piechotę Tylko, że ta moja nieszczęsna dietka szwankuję:/ Cały czas przyliczam wpadki...Może tak się odciąć od tamtego wszystkiego i zacząć od nowa kopenhaską?? Wiem, że to nie jest najlepszy pomysł, ale innego nie mam:P pozdrawiam Was wszystkich gorąco