Witam wszystkich!
Jestem okraglutka. Hmmm tak sobie myślę, że może to niezbyt odpowiedni nick patrząc na moją tuszę. Ale niech tak zostanie.
Ze swoją wagą borykam się odkąd pamiętam. Byłam pulchnym dzieckiem, pulchną nastolatką. Mając dwdzieścia trzy lata jestem po prostu bardzo otyłą kobietą. Obecnie ważę 118 kg. Ale było gorzej. O wiele gorzej. Ważyłam 136 kg. Więc cyferki w nicku nie są przypadkowe...
Chciałabym się uporać z tą nadwaga. Co ja mówię...Z otyłością.
Chciałabym czuć się dobrze w swojej skórze. Poruszać sie swobodnie, nie męczyć się. Po prostu być zdrową i sprawną kobietą. Chciałabym zwyczajnie pójść z kolezankami na zakupy. Może to jest prozaiczne...ale po prostu chciałabym. Oczywiście przy mojej wadze zakupy są krępujące hmmm nawet chodzenie z kolezankami na zakupy jest męczarnią. Hmm widzę spojrzenia ekspedientek : a ta czego tu szuka?
Hmm chciałabym żeby fałdy tłuszczu mi nie przeszkadzały, chciałabym się sobie podobać.Chciałabym wtopić się w tłum. Chciałabym nie być największa.Chciałabym mieć zwyczajną sylwetkę
A dlaczego nie chcę być otyła?
Nie chcę ciągle smucić wszystkim jaka ja gruba. Nie chcę czuć się brzydka, nieatrakcyjna. Nie chcę się krępwać. Nie chcę słuchać głupich docinków. Nie chcę być ociężała. Nie chcę być wszędzie największa. Nie chcę się rzucać w oczy. Nie chcę zachorować na cukrzycę, nie chcę się pocić. Nie chcę po prostu być gruba!
Chcę rozpocząć swoją batalię z nadwagą!
Rozpacznę dietą 1200 kcal. Do tego dołączę sport.
Prosze, trzymajcie za mnie kciuki!
Zakładki