wiem, jak schudłam do 65 kg też się rozleniwiłam, czego efektem jest rzeczone 79 (na szczęście teraz 76 - zmiana niewielka, ale zawsze coś, i na szczęście w dół, nie w górę)...dlatego nie można się poddawać pomyśl sobie ile komplementów teraz słyszysz, a co będzie, jak dotrzesz do wymarzonej wagi! To powinno być motywujące!
z jedzeniem też tak mam, zjadłam fasolkę po bretońsku (nieśmiertelna, główna podstawa mojego żywienia), i choć się najadłam, zjadłabym jeszcze, jak sama mówisz, dla przyjemności jedzenia...nawet na słodycze nie mam takiej ochoty, jak na zwykłe jedzenie w dużych ilościach...
ale cóż, same się do tego doprowadziłyśmy, nikt nas nie napychał jedzeniem na siłę, dlatego teraz musimy walczyć ze swoimi demonami
pozdrawiam cieplutko