Jak prawie wszyscy na tym forum chciałabym schudnąć. Ta myśl zawładnęła od jakiegoś czasu całym moim życiem.
Właściwie w każdym momencie myślę tylko o odchudzaniu i te myśli powoli zaczynają mi odbierać radość życia.
Jestem gruba od 15 lat i tyle lat próbuję się tego niechcianego podarunku od losu pozbyć. Nigdy nie byłam chudzinką.Przy wzroście 170 zwykle ważyłam 65kg, co przy bardzo mocnej budowie wyglądało całkiem nieżle.
Tak właściwie jestem gruba od kiedy wyszłam za mąż.Próbowałam wszystkich diet z różnym skutkiem, ale żadna nie dała mi szczęścia, czyli powrotu do starej wagi.
Najwyraźniej za każdym razem robię coś źle, tylko co???

Teraz od jakiegoś czasu nie stosuję żadnej diety, nie przytyłam bardziej, za to zaczynam powoli wpadać w obłęd - zewsząd słyszę głosy "scudnij" "ale gruba" "dlaczego nic z sobą nie zrobisz" "ale potwór". Ichociaż nikt nigdo tak do mnie nie mówił ja ciągle to wszystko słyszę.
Żyję w permanentnym poczuciu winy za każdy zjedzony kęs, a jednak jakaś ciemna siła kusi i wyciąga moją bezwolną rękę po jedzenie.
I rodzaj jedzenia tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia,nie mam wcale ochoty na słodycze, raczej na cokolwiek wogóle.
Ważę 106,5 kg, w ostaynim miesiącu nawet 1 kg zgubiłam bez żadnej diety.Jednak nie mogę sobie poradzić z nieustannym myśleniem o odchudzaniu.
Czy komuś jeszcze zdarzają się takie rzeczy