Dziś pół dnia przespałam, ale przynajmniej trochę bardziej żywa jestem, chociaż.. jakbym się teraz położyła to i tak bym zasnęła. Dziwna sprawa, może odsypiam ostatnie 6lat życia, gdy sen nie był moim przyjacielem. ;-)

Ceinwyn, kryzysik jest, ale byle co mnie nie złamie, tak mi się przynajmniej wydaje. Nie będę się zarzekała, że będzie cudownie, biorąc pod uwagę, że od czwartku mam gości, którym będę zmuszona zapewnić atrakcje żywieniowe, a w sobotę mam już regularną, ochlejską imprezę, więc.. ;-) Ale nie załamię się, mam Was i wsparcie, muszę dać rade. ;-)
Wieczorem rodzina wychodzi i mam posprzątać dom, bo wczoraj tego nie zrobiłam, więc potem zaszyję się na kanapie z herbatką i coś pooglądam, dzięki ;-*

mommy, tak jest! Przetrwam. ;-) Spacery zawsze lubiłam, mój starszy brat bardzo szybko zawsze chodził i jak chciałam z nim gdzieś iść to musiałam się dopasować do tego stylu i tak mi zostało. Niestety, brat teraz mieszka baaardzo daleko i z nim już nie mogę spacerować, ale sama też lubię. Próbowałam z psami, ale mam dwa kolosy, których razem prowadzić nie da rady, a osobno też nie, bo wtedy ten, który został w domu wyje jak syrena ppoż.
Dobrze, że to napisałaś.. po urodzeniu 2 dzieci.. właśnie to mnie najbardziej boli w grubości, że ja dopiero mam to przed sobą, kiedyś może chciałabym być matką, na dodatek taką sprawną i zdrową, a już w tak młodym wieku robię z siebie pewnego rodzaju kalekę.
Hm, ja staram się wyuczyć tego, że dieta jest przyjemna, mam jedynie większe problemy z kontrolą częstości i ilości jedzenia. Dziękuję za odwiedziny, jakoś dały mi poczucie, że nie jestem sama z tym problemem.. no i przede wszystkim, że ktoś mnie wesprze zanim problem urośnie, a nie dopiero jak już padnę i będzie po wszystkim. ;-)