Ładnie dietkujesz,Magdahi,mimo tych lodzików oczywiście :wink: Więc efekty na pewno będą,trzymam kciuki :!:
I pozdrawiam z Grodu Kopernika :D
Wersja do druku
Ładnie dietkujesz,Magdahi,mimo tych lodzików oczywiście :wink: Więc efekty na pewno będą,trzymam kciuki :!:
I pozdrawiam z Grodu Kopernika :D
Hej, hej :D
Co słychać na polu walki? :lol:
Zaglądam na Twój wątek, a tu nie ma wczorajszego Twojego wpisu...pewnie zapracowana i zmęczona byłaś wczoraj. Mam nadzieję, że dzisiaj sie zjawisz.
pozdrawiam :)
Witam. Widze, że masz taki sam problem z weselem u znajomych co ja...troche dużo byłam szczuplejsza przy ostatnim spotkaniu...No nic wielkiego juz nie osiągnę do tego 26.05 ale chociaż jakąs ładną kieckę muszę sobie sprawic :D Dzięki za wspieranie mnie. Ja również trzymam kciuki. Pozdrawiam
hallo dziewczyny!
Dziękuję za miłe odwiedziny i kibicowanie :D
carli dzięki za pochwałę, ale przyznam, że lody kuszą coraz bardziej :!: i nie myśle, że to jest spowodowane tylko tym, ze ciepło itp tylko tym, że jak sobie raz pozwolę to potem ciągnie, kusi... a szczerze mówiąc przecież ja za lodami nie przepadam ;-) no ale tak to już jest, nie jem czekolady, ciasteczek przynajmniej to dobrze!
fruktelka miło mi, że wpadłaś oraz, że pytasz co u mnie, wczoraj nic nie wpisałam bo wróciłam do domu po 1 w nocy i wcale a to wcale nie miałam siły na wchodzenie na forum :roll: poszłam spac zaraz :D
wczoraj znowu pieczywo było grane :oops:
śnaidanie - ciabatka z wędliną i żółtym serem pół, a drugie pół z twarożkiem
II śniadanie - 2 jabłka
obiad - sucha kajzerka z musztardą posmarowana
serek wiejski light
podwieczorek: chruki kukurydziane orzechowe
kolacja: warzywa zapiekane w ciescie francuskim
herbata z cukrem i cytryną
razem 1273 a wody pewnie ok. 1,5 litra
ale i tak nie jestem zadowolona. coraz częsciej dopada mnie chęć zjedzenia "czegoś" dziś np. mój wstrętny ukochany zaczszepił we mnie myśl o pizzy i jak znam życie wcześniej czy później ona będzie grana. Ja generalnie nie jestem przeciwna zjedzeniu od czasu do czasu czegos takiego, ale wiecie jak to jest w poniedziałek to we wtorek tamto, a w czwartek może sobie odpuszczę, a w sobotę u znajomych, a w niedzielę na spacerze jakaś przekąska - tak się to często kończy :( a ja byym chciała coś tylko naprawdę od czasu do czasu :D taka jestem, a co!
wiecie co wczoraj sie stało?
zjadłam u przyjaciół trochę tych chrupków orzechowych, i aż się źle poczułam, skończyło sie na tym, ze kolacji zjadłam naprawdę niewiele, i to musiałam popijać herbatkę bo naprawdę się źle czułam, tak myśle, że nie jestem juz przyzwyczajona do jedzenia takich rzeczy :!: ale to chyba dobrze :!:
dziewczyny! trzymam za Was kciuki i Wy za mnie też trzymajcie, może uda sie oddalić pizzę? a może jak się nie uda to aby kolejny tydzień nie był opatrzony wpadkami oraz wzorowym zachowaniem :!: :!: :!:
pozdrawiam !
Oszaga "minęłyśmy się" ale z tymi weselami nam sie porobiło, wcale mnie to nie cieszy - chyba już podłamka mnie łapie, ale ja jestem tak towarzyska i otwarta, że nie wyobrażam sobie aby mogłoby mnie tam zabrakąć. Myśle, że zabawa będzie udana, u Ciebie i u mnie :!: chcę też popracowac nad strojem, oraz kondycją skóry, aby była pięknie opalona, wypoczęta i w ogóle boska!
hm... ja na takie maloe co nieco w miedzyczasie kupilam sobie te zupki warzywne winary. maja okolo60 kcal w szkalnce i mam uczucie ze zjadlam cos cieplgo i pozywnego. wlasnie wiecozorem jak mnie glod dodpada to parze sobie taka zupke i glupie mysli o jakiejs pizzy mnie odpuszczaja. albo czerwony barszcz winiary, tez mnie stawia na nogi i zabija glod, i jest malo kaloryczny :)
a co do lodow. terza sie cieplo zrobilo, wszyscy beda lody lizac i nimi kusic, grrrrrrr!!!!
czesc wieczorową porą!
Moje kochane, ogarnia mnie zmecznie i pewnie długo nie posiedzę, więc wybaczcie, ale chyba napiszę tylko co dziś zjadłam
śniadanie: ok 7:30 kajzerka (pół z pasztetem, pół z twarogiem i miodem)
ok. 9 - kinder maxi
II śniadanie: ok. 12 kaszka manna smakija z malinami
obiad: ok. 16 gorący kubek sos gulaszowy z makaronem
galaretka owocowa
podwieczorek: od 18 do 19 - 350 gram marchewki
kolacja: ok. 20:30 jajecznica z łososiem wędzonym, dwie kromki chleba z masłem
razem 1203 kcal.
Pozdrawiam Was, mam pewniem plan! ale o tym powiem póżniej nieco, np jutro :wink:
Jesli chodzi o pizze to ja jestem z siebie bardzo dumna, bo ja wiem jak to trudno wytrzymac....wczoraj moj" zamowil pizze i jadl ją przy mnie a ja sie oparlam pokusie i nie zjadlam ani kawalka....ale to pewnie dlatego, ze moj kochany zawsze wmusza we mnie jedzenie i ja sie zajmuje odmawianiem mu! tylko 3 kawalki myszko, tylko jeden no zjedz zjedz...ja nie wiem, ze on nie rozumie ze to dla mnie wazne sie odchudzic! az sie poplakalam to wkoncu odpuscil..twierdzi ze jak jadlam "normalnie" to bylam weselsza! ale to nie bylo normalnie...to bylo objadanie! magdahi opieraj sie pizzy jak tylko dlugo mozna! ona jest strasznie zgubna dla odchudzania, ktore bardzo dobrze ci idzie!!! :) buziaki troche sie rozpisalam...
i mow szybko o tym planie bom ciekawska!! :)
hello
agulka ja widzisz na razie pizza oddalona, na kolację była jajecznica z łososiem - też smacznie, a dużo bardziej zdrowo :D z moim facetem tez tak jest, że mam wrażenie, że mi przeszkadza w tym odchudzaniu, ale wiem, że się stara. Prawda jest taka, że on także będzie musiał zmienić nawyki, już sporo mu się udało, ale i ja i on mamy tendencje do tycia, wiec jesli będziemy mieli dziecko to trzeba bedzie uważać i na nie :D a on to napój słodzony gazowany, to inne tego typu przyzwyczajenia. Ale pracuje nad nim powoli, żeby się nie przestraszył :lol: :lol:
mój plan, o którym pisałam wczoraj dotyczy moje watku "trudne początki" chciałabym pośiwęcać mu więcej uwagi, tzn nie tylko żeby był moim licznikiem, ale bardziej pamiętnikiem :roll: ja mam zawsze mnóstwo przemyśleń, czegoś o czym chciałabym Wam napisać, a jak siadam to już albo czasu albo checi brak, a pomyślałam, że jak to napiszę będzie mi łatwiej, Co sądzicie o tym?
Uwazam ze to bardzo dobry pomysl! ja lubie czytac a nie lubie sie udzielac...dlatego pewnie nikt nie odwiedza mojego watku bo i u nich nic nie pisze, ale nie znaczy, że nie czytam...ja u siebie tez teraz tylko pisze jako pamietnik, bo lubie pisac pamietniki...kiedys juz pisalam...a szczegolnie, że mądrze pisze to z checia poczytam...
A co do faceta to moj jest studnią bez dna :) i w tym problem :) a ja sie az boje ciazy...przytyje na bank...ale czego sie nie poswieca dla dzieciaczka :) a juz mi sie czasem zegar biologiczny odzywa heheh :)
Witam moje kochane !
agulkaa dzięki za zachęcenie ;-)
poza tym witam wszystkie odwiedzające, mam nadzieję, że mój "pamiętnik" będzie czymś fajnym i rozwijającym mnie.
Szukam natchnienia czyli o tym, że głodny zawsze myśli o chlebie ;-)
Zawsze miałam ochote pisać, głowa pełna pomysłów, przemyśleń i już uformowanych w piękne i zgrabne zdania słów, ale... no właśnie znowu jakieś ale, brak czasu, brak chęci, brak pewności siebie, ze ktoś chciałby to czytać. Zebrałam sie więc w sobie i oto ja! No lecz kiedy już postanowiłam nagle ogarnęła mnie pustka, co dalej? o czym napisać - w ciągu dnia szukałam natchnienia, efektem czego było wrzucenie do googla słów "szukam natchnienia" - co z tego wynika? dwa pierwsze wyniki oscylują kolo jedzenia, trzeci odchudzania :lol: :lol: I co z tego pomyślą niektórzy? oczywiście Ci którzy na diecie być nie musieli :wink: Naturlaną koleją rzeczy jest to, że z tysiąca zagadnień do nas lgną te związane albo z wchłanianiem. Jakąkolwiek drogą nie pójdziemy zawsze po drodze jest cukiernia, sklep ze słodyczami albo fastfood, cały czas kłody pod nogi! A tak naprawdę zawsze to było tylko teraz nasze postrzeganie świata jest zupełnie inne. Mam czasem wrażenie, ze patrzymy na świat przez pryzmat warzyw, owoców, które musimy zjeść oraz przez pryzmat kiełbas, tortów, pajd chleba, których nie jemy. Tak jakby jedno szkło w okularach było pokryte jednym, a drugie drugim, a w środku czubek naszego nosa - tylko skupione na tym co nam przesłania świat z takiej perspektywy tego czubka nie widzimy, a to wcale nie dobrze. Mam wrażenie, że "odchudzające" dzielą się na trzy grupy: "kubusie puchatkowe" "matki polki" "sowy ksiegowe". Kubusie słysząc np. o sałatce jarzynowej, myślą sobie och jak ja lubie sałatkę, może skubnę niewiele - kończy się na calej misie. Matki polki oczywiscie sie poświęcają i nie jedzą, kiedy wchodzą na wagę i nie widać efektów, biadolą i krzyczą, ze one tak wiele robiąi tyle wyrzeczeń a tu nic, dupa, wszystko przeciwko nim! Sowy z kalkulatorem w głowie liczą, mierzą kaluluja ile ma majonez, a ile warzywa, ile po zjedzeniu tego trzeba popływać lub pobiegać i w zależności od tego co miała zaplanowane, decyduje się na zjedzenie lub też nie. Coś się Wam kojarzy? znacie to? ha! ja także! Wszystko co dzieje sie obok nas żyje swoim życiem, ale nasze tak czy siak kręci sie wokół jedzenia, wokół odchudzania. Kiedyś robiono badania na grupie studentów, jedni byli głodni, a drudzy najedzeni, i pokazywano im kstałty musieli powiedzieć z czym im sie kojarzą, Ci głodni większość rzeczy porównywali do produktów nadających się do zjedznia - np. coś okragłego - jabłko itp, druga grupa była mniej monotematyczna :roll: Podobnie jest z nami, ale czy to znaczy, ze jesteśmy wiecznie głodne? pewnie, ze tak! ciągle mamy chetkę na szczupłą sylwetkę :!: :!: Myślę sobie, ze możemy to wykorzystać - myśląc o jedzeniu twórzmy sobie pyszne i zdrowe menu w głowie, a potem ciach i na talerz, polujmy jak kiedyś polowano na zwierzynę, niech naszą zdobyczą będzie piękne i pyszne danie, a rezultatem coraz szczuplejsza figura! tego Wam i sobie moja kochane życzę!
oczywiście będę starała się pisac różne rzeczy, ale pewnie większość zachaczać będzie o wątek odchudzania - zresztą jakże by inaczej :lol:
a teraz już całkiem na poważnie, piszę co zjadłam, jest godzina 23-30 wiec moge spokojnie podsumować dzień ;-)
rano przed śniadaniem kawa Anatol zabielona mlekiem 2%
śniadanie: ok. 9 - piętka z chleba
twarożek z miodem
200 ml mleka 2%
II śniadanie: ok. 12 smakija kaszka manna
obiad:ok. 15 - dwie słodkie bułeczki ze śliwką
mały kefir
podwiczorek: ok. 18:30 - 300 ml. maślanki truskawkowej mlekovita
kolacja: ok. 20:30 - kanapka grillowana z fresch point'u z kurczakiem grilowanym i warzywami.
razem 1397 czlyli kiepsko, wody ok 1 litr czyli też kiepsko.
za okoliczość łagodzącą uznaje fakt, ze wczoraj wieczorem dostałam @ :cry:
ślę pozdrowienia. mam nadzieję, że będziecie wyrozumiałe zarówno dla moich wypocin pisarskich jak i za taki wynik kaloryczny, z tą nadzieją ide na wasze wątki ;-)
Hej magdahi
Cieszę się, że piszesz pamiętnik. Masz fajny styl pisania. Dobrze się Ciebie czyta. 1370 kcal to nie tragedia. W zasadzie to dawka odchudzająca. Przecież są diety 1500.
Pozdrawiam Cię serdecznie
dzięki fruktelka to miłe co napisałaś :D a kalorie, zaraz się wybieram na zakupy wiec będę spalać :lol: :lol: :lol: :lol:
siła, upór, wytrwałość...
Dziś zachęcona przez siostrzenicę powędrowałam na lody, myślę sobie, może jak będą te mniej kaloryczne to i ja się skuszę, a co! sobota, ciepło... Znalazłam loda pysznego obiążonego tylko 109 kaloriami więc szczęśliwie wcinam swój deser, ale tylko chwilkę bo zaraz bum! lód spadł na chodnik :lol: :lol: nie zmartwiłam sie tym rzecz jasna, nawet sobie pomyślałam, ze ktoś tam czuwa nade mną i nad moją słabą wolą. Ale miałam przed sobą jeszcze jedną wizytę w sklepie spożywczym, więc znowu podchodzę do lodówki i widze jedne z moich ulubionych lodów (mars 168 kcal) więc nie myśląc długo biorę :wink: dopięłam swego: zjadłam loda. Zadziwiające jak łatwo jest byc upartym po tej stronie. Chodziłyście kiedyś od sklepu do sklepu bo zachciało Wam się konkretnie czegoś? Albo ukręcałyście sobie kogla mogla albo kakao bo nie miałyście nic słodkiego pod ręką? Ja tak! Miałam takie akcje! Niezłe co? I to my mówimy, że brak nam silnej woli, coś tam przebąkujemy, że nie możemy wytrwać :lol: :lol: śmiechu warte! potrafimy jak chcemy tylko zrobić to na co mamy ochotę! Jak pomyślę o braku ćwiczeń bo trzeba wyjąc steper, który stoi w drugim pokoju, albo o tym, że nie poszłam na spacer bo spodnie było trzeba wyprasaować, że nie nasmarowałam sie balsamem bo muszę czekać aż się wchłonie - to w świetle dzisiejszych wydarzeń mogę sie tylko śmiać. Uroczyście obiecuję sobie, ze jak teraz ogarnie mnie leń przypomnę sobie tego loda, jak mi spada na chodnik, pośmieję się i wezmę do roboty! że niby co ja leniwa? ja bez uporu? o wypraszam sobie :lol: :lol:
Witaj kochana :D
Tez przylaczam sie do zdania fruktelki ze fajnie sie czyta to co piszesz :D i prosze pisz wszystko co ci na mysl przychodzi :lol:
no ten lod to chyba faktycznie cie ktos z gory ostrzegl bys go nie jadla bo przeciez postanowilas sobie :wink:
Udanej i slonecznej niedzieli :D
:arrow: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=69035
dzięki butterfly! ale lody czasem jadam :wink: jak się mieszczę w 1200 kcal to najważniejsze! Życze miłego weekendu, dziś znowu wybywam, więc raport bedzie jutro.
hej!!!!
widze ze zaczelas pisac taki calkiem prywatny pamietnik... :roll: ladnie piszesz. moze by cie tu na forum dieta zatrudnili do pisania felietonow.... :) pewnie z polskiego mialas zawsze same piatki :)
ja raczej pisac nie umiem i do tego od razu sie przyznaje . niby jestem mgr inz, a jak mam czasem pare slow sklecic , to tragedia ....jak pisalam prace magisterska to rodzial dyskusja wynikow- byl przez moja pania profesor setki razy poprawiany bo styl pisania jej sie nie podobal.u mnie zawsze matematyka, chemia biologia byly na 1 miejscu, a polski tak zeby... do sredniej jakos pasowal. Zawsze robilam pelno bledow frazeologicznych i ponoc nie wyjawialam pomyslowosci w wypracowaniach. Dziwne jest to u mnie, bo od wczesnego dziecisntwa czytalam setki ksiazek. Do tej pory sporo czytam, a jedank z piasaniem mam i mialam problemy :( dlatego podzwiam Cie ze masz ten talent, te smykalke do pisania.
a tak nawiazujac do twoich przemyslen, to masz racje, patrzymy przez pryzmat talerza, ladnej sylwetki, a takie inne cechy nad ktorymi warto byloby popracowac olewamy.
powiedz mi, dlaczego np. walka o ladna zgrabna sylwtke jest taka wazna, o ladna opelanizne, lub super buty jest wazniejsze, niz o nasz charaker, =????? dziwne nie??????
a teraz z inej beczki... jak CI ten lod na chodnik spadl to to byl wyrazny znak od Twojego Aniola Stroza ... :)
Milego wieczoru :)
mój wątek na 4 stronę spadł :roll: co się dzieje jak mnie nie ma :lol:
wpadłam tylko na chwilkę
wpisac ile kalorii zjdałam
w sobotę 1444
w niedzielę 1260
Emenyx dzięki za piekne słowa, o tym wygladzie tez napiszę, ale w swoim czasie :wink:
mam nadzieję, ze dziś uda mi się wpaść i coś sklecić, bo przez weekend bede w rozjazdach wiec raz bede raz mnie nie bedzie, ale i tak cos napiszę ;-))
weekendowe wyjazdy, weekendowe rozjazdy...
Zaraz wyjeżdżam, jutro wieczorem przyjeżdżam. W czwartek wyjeżdżam a w niedziele wracam - pewnie jest tak nie tylko u mnie. Może i weekend dobra rzecz, ale jak się okazuje, że tym wyjazdom i odpoczynkowi towarzyszą grille, piwa, ciasta i lody to pewnie wszystkim odchudzjącym jeżą się włosy na ciele. nie powiem, ze mi nie, bo wiem, że przede mną także to wszystko, ale obiecałam sobie: nie dam się! zrobię wszystko co w mojej mocy, zeby nie przytyć, zeby nie przytyć! powiedziałam sobie tak: jeśli grill to poza tym w dzień nie ma kanapeczek, obiadków itp. tylko warzywka i owoce w umiarkowanej ilości, no i wiadomo dużo wody.... nie mogę się poddać ani dać skusić, cóż grill też dla ludzi i piwko też, ale nie ma taryfy ulgowej, nie ma i już :!:
Pewnie nie wszyscy pamiętają ale jak postanowiłam sobie, ze schudnę 40 kg to przedstwaiłam sobie to na okręgu i podzieliłam go na 10 trójkącików. Wczoraj się
ważyłam i ważę 85,5 kg, jeszcze pół i będę miała za sobą już pierwsze 4 kg, tzn, jedną dziesiątą tego co chcę schudnać i zostanie mi jeszcze 9 "trójkącików" po 4 kg :wink: nie mam zamiaru nie osiągnac tego, tylko z tego powodu, ze jest weekend :!: wystarczy mi, ze mam @ i napewno gdyby nie to byłoby mniej :twisted:
Dziewczyny nie zapominajcie o mnie nawet jak mnie nie będzie, ja pamiętam o Was i trzymam za Was kciuki :!:
hej ho!!!
mam nadzieje, ze wyjazd ci sie uda :) i wypoczniesz :) fajnie to wymyslilas z tymi trojkacikami :) jeden masz za soba. czyli zaczelas kolejny etap :) bravo!!!!!! :)
piękno jest w nas...
Często nie chcę poruszać watków osobistych na forum, tych dotyczacych mojego "złego" odchudzania - pewnie dlatego, że ma to być forum promujące zdrowe podejście :wink: poza tym może boję sie aby ktoś nie ocenił mnie źle lub nie myślał o mnie, ze jestem "walnięta". Coś mnie powstrzymuje. Ale dziś pomyślałam, że chyba pora napisać o tym co kiedyś było we mnie, a teraz nadal płacę za błędy młodości a raczej głupoty czy choroby.
Podobno dzieckiem byłam normalnym, ja tam zawsze czułam się "grubsza" tak mijały lata... w podstawówce pierwsze udane bitwy (ozywiście na diecie 1000 kacl) kończąc podstawówkę ważyłam 55 kg - wiec nie było źle. W liecum w pierwszej klasie dobiłam do 65, potem schudłam trochę i tak się "bujałam", nie powiem że już wtedy nie eksperymentowałam ze środkami przeczyszczjącymi :oops: ale potem przyszedł dla mnie ciężki czas - straciłam dwie prawie najbliższe osoby - na zawsze :cry: smutek oraz to, ze zdałam sobie sprawę z przemijalnosci życia odróciło uwagę od tematu "muszę schudnąć" no i wtedy zaczęłam chudnać - ironia losu, ale jak wszystko powoli wracało do normy i moje odchudzanie znowu stęło gotowe do biegu - jednym słowem zafundowałam sobie bardzo radykalną dietę i mnóstwo środków przeczyszczajacych - wszystko na tym wyniszczonym i przemęczonym organizmie. Efekty były niemalże natychmiastowe - włsoy wypadały garściami, cera blada, ciągle było mi słabo, nie miałam siły stać itp... pewnie pomyślicie sobie, że za to wyglądałam szczupło - może i tak, ale miałam takie komlpeksy, ze trudno uwierzyć :shock: Ważąc 46 opowiadłam między innymi takie bajki, że owszem moze schudłam, ale nogi mi przytyły, jak znajomi mojej mamy mówili, że schudłam twierdziłam, ze są w zmowie z nią, ze ona im każe tak mówić bo nie chce zebym się odchudzała, a już największym idiotyzmem było to, że jak szłam z uckochanym na wesele do jego rodziny ( w stroju rozmiar 36 ) stwierdzialam, że nie wybiorę się z nim bo przyniosę mu wstyd, ze ma taka grubą dziewczynę :shock: - dałam sie jednak namówić i poszłam, ale mozecie sobie wyobrazić co działo się w mojej biednej, chorej głowie. Efeky tego co wtedy zrobiłam zbieram do dziś :oops: :oops: anemia, chore jajniki, rozwalony żołądek, zaburzenia hormonalne - to po częsci za mną, ale sprawy kobiece nadal mnie trapią, nikt mi nie odda zdrowia. Cieszę się, że nie było gorzej, wiem na 99% że to nie wróci, a to już wiele, ale chciałabym życzyć sobie i Wam wszystkim żebyście potrafiły odkryć w sobie piękno, bo ono w nas jest, bez wzgledu na to ile kiligramów wazymy...
hej!
widze ze Twoja historia zagmatwana byla. ale wlasnie takie sa grzechy mlodosci. robi sie cos bezsensownego za wszelka cene. nasczescie te dziwne praktyki juz ci wyszly z glowy :)
Magdahi....ja mam podobne doświadczenia...
Te straszne chwile kompletnego braku samoakceptacju chyba są za mną. Trochę to mija z wiekiem, ale nadal zbyt dobrze o sobie nie myślę.
dziewczyny Emenyx, Fruktelka bardzo dziękuję Wam za te słowa, bo przyznam, bałam się pisać o tym, ale teraz widzę, ze było warto, dzięki Wam to wiem. Jesteście kochane.
Teraz widać po mnie, ze raczej stawiam na rozsądek :D
wczoraj mój rozsądek poszedł gdzieś precz i wpadło 1677 kacl. Wstydze sie dziś tego i powiedziałam sobie: dość! jeśli ma być grany grill lub piwko albo inna "przyjemnosć" muszę ją zrównoważyć warzywami i owocami, dlatego mam zamiar conajmniej 2 posiłki składac z warzyw lub owoców w 80 % i już!
A moje drugie postanowienie jest takie, ze maj ma być miesiacem ruchu! nie ma przebacz codziennie muszę sie ruszać!
dziś pewnie będzie to długi spacer lub marsz - w końcu musze korzystać z urlopu, nie?
Magdahi super postanowienia. Mogę z nich skorzystać??? :D
ja jestem za gimnastyka , sportem.... pozwalam sobie wiecej zjesc , ale w zamian za sport. wczoraj kolacyjka byla troche obfita, wiec wskoczylam na steper, i po godzinie bylam glodna jak wilk, co znaczy ze spalilam mniej wiecej to co zjadlam :)
fruktelko pewnie, ze możesz korzystać ;-)
emenyx - też stwiam na ruch - nie dość, ze sie spala to ciałko ładnieje :lol: :lol:
dziś zjadłam 1169 kcal - nareszcie normalnie :D :D
ale wiecie co? dziś poza superanckim spacerem :wink: to cały dzień byłam w ruchu, urządziłam sobie dziś prasowanie, a obok deski postawiłam steper tzn prasowałam chodząc na steperze i oglądając tv :D :D :D grunt to pomysłowość.
Brawo Magdahi za sumiennne dietowanie.
U mnie tragicznie.
Jest coraz gorzej. Z ciałem i psychiką.
Wpadka goni wpadkę.
Już w lustro nie mogę patrzec...
hej jestes niezla :) :D prasowanie i steper :D super!!!!!! ja nie dalabym rady,Cytat:
Zamieszczone przez magdahi
ale musze wyprobowac czytani ksiazki pls steper, moze sie uda.....
a wiesz ze przy prasowaniu sproro sie spala.... ?
papatki!!!!!!
Hej, hej
Kiedy do nas wrócisz?
Brakuje mi Ciebie tu na forum :(
Wiem, że fajnie wypoczywasz, no ale mogłabyś już wrócić :wink:
hej hej!!!
korzystaj z wolnego czasu pelna piersia :)
i ze slonca tez :)
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto...22245746_d.jpg
hello dziewczyny!
miło mi widziec, ze o mnie pamietacie :D
emenyx - starałam sie korzystać ze wszystkiego :D a co do stepera to można czytać książki tylko najwygodniej jak w książce są duże litery - bo nie skacze, Harry Potter, Coelho, Grochola własnie mają taki "dobry druk"
fruktelko - no jesstem juz (pewnie jeszcze wybędę na troszkę, ale bedę uprzedzać :wink: )
na początek podsumowanie:
3 maja 1479 kacl - ponad 2 litry wody
4 maja 1315 kacl - ponad 2 litra wody
5 maja 1253 kacl - ponad 2 litry wody
6 maja 1159 kacl - woda ponad 2 litry :D
biorąc pod uwagę, ze grillowałam i jadłam lody to wynik jest całkiem dobry, szczególnie dzisiejszy :lol: :lol:
A teraz o tym jak było.....
We dwoje łatwiej.....
Od czego zacząć, hm? Podczas wypoczynku wiele razy w głowie układałam sobie zdania, które do Was napiszę. Kiedy jeździłam na rowerze, kiedy jadłam, kiedy wygrywałam walkę z pokusami - gdzieś tam w mojej głowie była każda z Was, czasem indywidualnie, a czasem jako uczestniczki forum :D W piątek np. wygrałam walkę z pokusami, tzn nie zjadłam kolacji gdy na liczniku wybiło 1315 - wygrałam, wygrałam, wygrałam!
Ale nie o tym chciałam pisać....
Udało mi się namówić do dietkowania mojego ukochanego, tzn zapytałam czy niechciałby spróbować - zobaczyć jak to jest i dać sobie na to maj - zgodził sie :D . Ma też swoje do zrzucenia (oczywiscie nie tyle co ja :wink: ), ale nie namawiałam go nigdy, bardziej wprowadzałam zdrowe nawyki, nie chciałam go do niczego zmuszać, aż tu proszę udało się! Najlepsza będzie dla niego dieta 1200 kacl, po pierwsze dlatego, ze troszkę przyzwyczai żołądek do mniejszych porcji, nauczy się jeść 5 razy dziennie, a poza tym napewno osiągnie ładny rezultat -więc warto spróbować. Jak dotąd idzie mu całkiem nieżle, dezcyzję o odchudzaniu podjął 3 maja, od 4 liczymy kalorie (a dokładniej ja mu liczę) pierwszego dnia było 1895 drugiego 1426, a dziś 1265 :lol: :lol: myślę, ze to dobra tendencja. Uczy się pić wodę, sprawdzać ile kalorii maja poszczególne produkty, ogrniaczyć słodzenie itp... jak jest z wodą każda z Was wie - na początku to udręka, wiec jak na razie posuwamy sie małymi kroczkami - zadanie wypić butelkę (1,5 litra) Muszynianki, od czasu do czasu podchodzę do niego ze szklanką, wlewam wode i daje do picia - jestem jego aniołem strózem odchudzania :D :D dziś razem wybieraliśmy produkty, z których bedziemy przygotowyawać sałatki do pracy, wiecie nie chcę go zmuszać do jedzenia czegoś czego nie lubi, tak więc skomponujemy sałatkę z jajkiem (wedle życzenia) oraz z sałatkę grecką. Jest super "pajentem" wiem, ze ma na coś chętkę, ale mówi, nie po to tyle sobie odmawiałem, zeby teraz rezygnować, rozumiecie on to mówi po 3 dniach!!! ja po miesiacu pewnie bym czegos takiego nie powiedziała :!:
Poza tym jeszcze kilka zalet wynika z tego, ze razem sie odchudzamy; po pierwsze wie jak to jest, ja dziś miałam po południu za sobą 734 kacl, a on 1007 co oznaczało - mi wolno więcej zjeść - jakbym jadła przy nim byłoby mu ciężko, teraz wie jak to jest, po drugie: ja nie ulegam pokusom np. dziś w zwiazku z tym spokojnie mogłam zjeść loda, ale zrezygnowalam, nie będę świnia, nie? więc wygrywamy oboje :D :D Bardzo, bardzo mnie to cieszy, szkolę sie dodatkowo w liczeniu kalori, bo teraz licze za dwoje :D
Za jakieś dwa dni chcę znowu wybyć tym razem z przyjaciółkami, wiec przed nim ciężka próba, moze da radę, obiecałam, że mu przygotuje mu menu, żeby wiedział co ma jeść, najgorsi moi rodzice może będą mu coś dawać, jak na razie powidziałam mamie, zeby go nie kusili, zobaczymy czy zrozumiała :lol: :lol: Cokolwiek sie nie wydarzy już jestem z niego dumna, no i z siebie....
Hehe.. 'zmusić' faceta do odchudzania ^^ to jakiś cud :D Ja z moim mam problem odwrotny... Jest chudy jak... nie wiem co... waży 55 kg a jest rok starszy ode mnie T_T <alarm - kompleksy> dlatego jaaa zrzucam :D Moze gdzieś to miałaś napisane, ale przyznaję, nie czytałam Cię dokładnie od początku :D Ale ile Ty masz wzrostu? O.o Bo strasznie chcesz mało ważyć...
Magdahi dobrze, że już jesteś...Mam nadzieję, ze w najbliższym czasie nigdzie nie wyjeżdżasz :)
czesc dziewczyny! korzystając z wolnego :D oczywiscie od rana jestem na nogach, tak to już ze mną jest - nie potrafię usiedzieć na miejscu - taka moja natura. Dzis przygotowałam ukochanemu dietetyczną jajecznicę (z 5 białek i jednego jajka) do tego kromka ciemnego chleba, ale bez masła :wink: a teraz jestem z Wami tutaj na forum, a potem znowu gdzieś będę latać i załatwiać różne sprawy, a na koniec dnia szykuję pewną niespodziankę, ale o tym sza...
tusiayo - witam Cię serdecznie! Co do facetów i w ogóle do innych ludzi, uważam, ze nikogo nie można zmuszać do czegokolwiek, ale można skierować ich mądrze na dobrą drogę :wink: jak to się mówi, że mężczyźni rządzą światem, a mężczyznami kobiety :D
a co do mojego wzrostu to ja jestem malutka mam 158 cm, i odpowiednia dla mnie waga to przedział 46-49 kg, ponieważ mam drobne kości. Ale ja stawiam na 49 tzn zobaczymy jak bedzie, chciałabym mieć ładne ciałko, jędrne, więc myśle, że mięśnie mogą ważyć więcej - kiedyś ważyłam 46 kg, ale wolałabym aby moje ciało było w innej kondycji niż wtedy, więc zakładam że mogę ważyć więcej :D poza tym latka lecą, skóra sama z siebie już nie bedzie jędrna - trzeba i o tym myśleć :D
fruktelko - no niestety planuję znów mały wypad :roll: ale szybko minie :D i zawsze jestem z Tobą myślami, nawet jak mnie nie ma na forum :D :D
Miałam ochote na ukrytego w lodówce kinder Maxi, ale zamiast go zjeść pozmieniełam sobie tickerki :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D zaraz idę na solarium wiec wrócę szczęśliwa :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Magdahi, myślisz, że w moim wieku możliwe jest mieć jędrne i ładne ciało bez cellulitisu ? Bo mam spory... i az wstyd zalozyc krotkie spodenki..
Magdahi dziekuje za odiwedzinki u mnie....widzę, że masz dobry dar przekonywania :) heheh ale jesli chodzi o mojego chlopa to jemu raczej dieta sie przyda od piwka a nie jedzenia :) bo rosnie mu miesien piwny hehe i to z dnia na dzien jest coraz wiekszy :? :shock:
Ciesze sie razem z Toba ze potrafisz opierac sie pokusom...a i solarium jest swietnym mobilizatorem hehe :D wiem to na swoim przykladzie..jak widze swoje oplaone cialko (jest wtedy wizualnie chudsze) to az sie chce dalej odchudzac :) buziaki i powodzenia
tusiayo pewnie ze mozna....trzeba troche o tym poczytac...na pewno sport, masaze, kosmetyki ujedrniajace i odpowiednia dieta sprzyjajaca rozbiciu tkanki tluszczowej...powodzenia
16 lat i pytasz czy twoje cialo moze byc jedrne i bez celulitisu?????????????????? :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll:Cytat:
Zamieszczone przez tusiayo
jedrne> gimnastyka
bez celulitu> gimnastyka, kremy antycelulitosowe, nie jedz jogurtow, pomoze to!
MAGDAHI! super sprawa z tym twoim facetem. ja mojego tez zmuszam i niby jest na diecie, ale wczraj znalazlam w aucie czipsy i mielismy o to drake :(