Moje gratulacje :D idziesz jak burza i to z jakim wynikiem,trzymaj tak dalej bużka pa pa : :D
Wersja do druku
Moje gratulacje :D idziesz jak burza i to z jakim wynikiem,trzymaj tak dalej bużka pa pa : :D
fruktelko moja dzielna jestem dumna z ciebie. cwiczenia na poczatku nie sa latwe i nie chce sie... ale potem ich brakuje i na prawde dobrze robia sylwetce i skorze. zaden krem tyle nie zdziala ile trening. trzymam kciuki za Twoja gimnastyke!
18
Witajcie :)
Ledwo pochwaliłam się, że dieta zaczyna sprawiać mi frajdę, to od razu wczoraj zaczęło mnie nosić, tzn chodziły za mną jakieś nie całkiem sprecyzowane smaki :wink: Około 17 tej wyrobiłam limit kaloryczny, a wieczór długi :wink: Przed oczami latały mi między innymi sandwiche z żółtym serem. Jakoś dałam radę. Zrobiłam sobie herbatę z miodem i cytryną. Przeszło. Poszłam spać z poczuciem lekkiego głodu.
Na rowerze wczoraj nie jeździłam. Weszłam na niego i równie szybko zeszłam. Nie miałam siły.
Teniu, mnie się wydaje, że ja powoli idę do przodu :)
jumak, no właśnie, wiem, że gimnastyka jest konieczna...a ja taka oporna jestem pod tym względem.
buttermilk, trafiłaś na mój dobry humor :D Już wieczorem taki nie był, ale nie poddałam się. Walczę dalej.
kasiakasz, a ja marzę o 75 :D Byle dalej od ósemki!
hybris, mam nadzieję, że mechanizm, o którym piszesz, zadziała u mnie :)
magdahi, moja mama wspiera mnie w odchudzaniu, sama też chce co nieco zrzucić. Obie mamy zapasy pangowe z zamrażarkach :)
wszystkiego najlepszekgo kobieto cudowna! trzymam nadal kciuki za cwiczenia! dasz rade, ale nie zlaz tak szybko z tego rowerka... :wink:
Wpadłam się przywiyać bo teraz jestem trochę zajęta,ale nie rezygnuję :D i dalej dietkuję :wink:
http://gifybejbi85.blox.pl/resource/image010.gif
hello frutelko
ja się dziś nie udzielam bo sama dałam ciała :D
ale przesyłam pozdrwienia :wink: :!: :wink:
19
Raport z wczorajszego dnia:
Zjadłam 1070 kcal
Ruch: 20 minut marszu z psem
napoje: niestety nie było1,5 litra wody
Z piciem mam problem. W pracy nie mogę ciągle latać do wc, a jak piję wodę, to właśnie tak się dzieje. I tu jest problem. Jakoś sobie z tym poradzę, mam nadzieję.
Wczorajsze kalorie ładne. Ciekawe, czy tydzień dzielnego dietowania przyniesienie jakiś spadek na wadze. To się okaże już w niedzielę, kiedy będą równe trzy tygodnie - 21 dni :D
jumak-wczoraj, żeby za szybko nie zejść z rowerka, w ogóle na niego nie weszłam :wink:
teniu hej hej, dzięki za odwiedzinki :D
magdahi dzięki za pozdrowienia :D
Wczoraj czułam się lepiej, tzn nie miałam zadnych smaków. W pracy nie zjadłam ciacha z okazji Dnia Kobiet i nawet mnie bardzo nie kusiło :wink:
Jakoś mi idzie to całe dietowanie...tylko chyba na efekty przyjdzie mi długo czekać... Muszę uzbroić się w cierpliwość i robić po prostu swoje. Powinnam wagę zamknąć i przez miesiąc na nią nie patrzeć, ale nie dałabym rady.
Kolejny dzień przede mną. Mam nadzieję, że będzie udany dla nas wszystkich :D
Pozdrawiam
Widzę że dzielni walczysz, trzymam kciuki
Tu jestem
http://forum.dieta.pl/posting.php?mode=reply&t=59720
Frukti, jestem ciekawa Twojego niedzielnego wazenia!
Pieknie dietkujesz, naprawde, a te wieczorne glupawki to juz taka nasza zmora :twisted: Ale swietnie sobie poradzilas wiec naprawde jestem z Ciebie dumna!!
Buziaki weekendowe!
I dziekuje ze do mnie zagladasz! :D
20
ufff...wreszcie znalazłam swój zakopany wątek :D
Wczoraj dietowałam nieźle, tzn zjadłam około 1200 kcal (może trochę mniej, ale raczej na pewno nie więcej :P ), wypiłam ponad 1,5 litra, w tym samej wody prawie półtora, ale za to ruch znów nie bardzo satysfakcjonujący, bo tylko 20 minut marszu z psiurem i 10 minut rowerka. Nogi mam jak kołki.
Wczoraj i dzisiaj od rana czuję się bardzo ociężała. Pobolewa mnie brzuch. Czuję się spuchnięta. Wyjątkowo mocno gniotły mnie wczoraj spodnie i czułam się w ogóle bardzo bleee. Dzisiaj jest podobnie. Waga nie spadła mi w czasie tego tygodnia ani o gram. Wlazłam już dzisiaj na wagę i to co ujrzałam wcale mnie nie ucieszyło. Jutro zważę się jeszzce raz - oficjalnie, że tak powiem i zaktualizuję suwak, nawet, jeśli miałabym go cofnąć w tył :( , choć wiem, że nie zasłużyłam na to, bo naprawdę dzielnie i sumiennie dietuję. Boję się zastojów albo wzrostów wagi, bo jestem słaba i obawiam się zniechęcenia i rzucenia diety w diabły, no bo skoro nie przynosi pozytywnych efektów, tylko wręcz odwrotnie? To po co się starać... ech... no nic...może to ta opuchlizna winna wszystkiemu. Zastanawiam się skąd te bóle brzucha i wzdęcia...i jedynie co mi przychodzi na myśl, to tzw ,,warzywa na patelnię". Przedwczoraj i wczoraj zapodałam sobie to na obiad, tzn przedwczoraj na kolację, a wczoraj na obiad. I to była jedyna zmiana w moim ostatnim menu. Wychodzi na to, że mieszanki te mi nie służą. Szkoda, bo są smaczne i niskokaloryczne.
Zjadam około 1200 kalorii, czyli całkiem dużo, a nie mam w ogóle siły na pedałowanie. Wczoraj zlazłam z rowera po 10 minutach, bo miałam dość. Trochę mnie to niepokoi, bo przecież kondycja powinna mi rosnąć, nie maleć. Masakra z tym moim organzimem. Nie rozumiem go.
niuniareks - witaj na moim wątku :D
buttermilk - a ja już wiem, że nie będzie mniej....szkoda... żebym tylko się nie podłamała... tego boję się najbardziej...