Ciężko mi wstać i walczyć. Starałam się i do połowy dnia było dobrze....potem znowu problemy szkolne i wylądowałam w lodówce. Nie jem już dziś nic. Nie wiem co jest...

Złapałam doline ,płakałam ...a na końcu pixgłam drzwiami i wyszłam do miasta po skoroszyt z kalendarzem. MOże uda mi się jak Briget Joner Wyskoczylam na spacer z Adrianem <co zdarza sie nie wiem jakim cudem codzieeniee > i zrelaxejszyn doszłam do domu Mama kupila mi w koncu lampke do biurka Żebym się po nocach uczyć mogła Nie ma to tamto. Czas Planować i spełaniać...nie wymagać od siebie przenoszenia złotych gór.


Wiem ,że was znowu zawiodłam. Chcę to wszystko zmienić...ale nie wiem czy dam rade.
Postaram się.
Będę wstawała i codzieenie próbowała jeśli nawet trzeba ...będę wracąć na dobrą droge tysiące raze.

Chcę 75 kg
Buziam :*