Witam, podczytuję sobie o Waszych zmaganiach od jakiegoś czasu i postanowiłam sie wreszcie pomobilizować, pisząc coś o sobie. Mam 36 lat, synka i córeczkę, mężusia też. Z moją waga zawsze jakoś to było, nigdy nie zwracałam na to specjalnej uwagi bo przy wzroście 170 cm ważyłam ok 60-65 kg w porywach. Ale jakoś w drugiej ciąży się tak porobiło, że przytyłam 25 kg i tak już zostało. Mała ma 5 lat a ja ciągle to samo sadełko od tamtej pory. A nawet czasem więcej tu i tam.
Robiłam już różne rzeczy w tym czasie, ale jakoś zawsze te paskudne kg wracają. Chciałabym wreszcie zostawić je gdzieś na zawsze i nigdy ich już nie spotkać na swojej drodze.
Moim problemem jest podjadanie słodkiego międzyposiłkami i wieczorem. A najlepszą porą jest wieczór kiedy cała rodzinka już smacznie śpi, ja piję herbatkę, czytam w kuchni i podjadam (bo wreszcie mi się należy i przecież zasłużyłam na coś dobrego za ciężki dzień, czyli zwyczajne zajadanie napięć i stresów). Ot, nawyki żywieniowe .
Od paru dni nie siedzę w kuchni, nie jem słodyczy, stosuję zmodyfikowaną dietę montignac i kończę posiłek ok 18-19.00.
Początek:
waga 92,2
pas 85
biodra 120
udo 70
typowa gruszeczka
pozdrawiam ciepło AgaB