-
No ładnie, strasznie Was zaniedbałam :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: ale naprawdę nie miałam jak pisać :cry: Najpierw ta działeczka, potem odsypianie nieprzespanej nocy, wczoraj dla odmiany zanurzyłam się w papierzyskach :evil: - dopiero teraz. Zresztą i tak muszę biegusiem, bo mamy dziś Radę Pedagogiczną i zebranie, więc muszę się trochę przygotować.
Co do dietki, to jest ok.
Sorry, jeszcze goście przyszli :twisted: :wink: Muszę uciekać
-
mika nie przejmuj sie, ja tez cierpie na chroniczny brak czasu, wpadam tylko pare slow napisac i uciekam :)
wazne ze z dietka okej
sciskam
-
mika, nic sie nie dzieje, wazne ze dietkujesz :-)
-
No to jestem :D
Goście sobie poszli. Ja zdążyłam jeszcze być na Radzie i na zebraniu z rodzicami i jestem .................. padnięta (ciekawe, czy przyzwyczaję się kiedyś do takich "szkolnych maratonów" :wink: ). Znowu trochę mało zjadłam, ale niestety nic na to nie poradzę. Dobrze, że zdążyłam zjeść przed gośćmi i przed wyjściem trochę "warzyw na patelnie" (czy ktoś wie, gdzie znajdę w naszej tabeli kalorii właśnie warzywa na patelnię. Nie chcę wprowadzać nowych danych, jeśli gdzieś są).
Co do wagi, to dziś trzeci dzień podczas ważenia zeszłam poniżej 72. Poczekam jednak, aż przekroczę 71,5 i dopiero zmienię suwaczek (ależ się cieszę :D :D :D )
Kasikowa, verseau - jak to nic się nie dzieje. Zaglądacie tu do mnie, wspieracie mnie a ja ............... nie miałam czasu. Wstyd mi, że ho ho :oops: :oops: :oops: :oops:
tusiayo - oj fajna, fajna - tylko od plewienia już bolą mnie plecy, a to dopiero jeden dzień. Ale w nagrodę rozpoczynam w końcu sezon grillowy - chyba sobie odbiję :roll: :roll: Pierś z kurczaka już zakupiona, pieczarki kupię jutro, papryczkę, cebulkę i .......... mam nadzieję, że nie przesadzę
:wink:
verseau - ja też lubię słoneczko, ale ono mnie nie. Tradycyjnie - kiedy rozbieram się do stroju (np. w grządki) - zachodzi. Ostatnio jednak przeszło samo siebie - nie dość że zaszło - to jeszcze zaczęło padać :cry: :cry:
Kasikowa - wiem, wiem. Strasznie się za nią stęskniłam. Od poprzednich wakcji - nie wyrwałam ani jednego chwasta :wink:
Marg75 - działeczka to fajna rzecz, ale masz rację - największy problem to znalezienie czasu na odpoczynek na tej działeczce. Dobrze że już niedługo wakacje :D :D :D (jeszcze tylko poprawianie, zaliczanie, sprawdzanie, dwie rady pedagogiczne, wypisywanie świadectw i .......... już :D :D :D :D :D :D Ale się cieszę :D :D )
-
Niedługo wakacje to odpoczniesz :D :D pozdrawiam :D
-
Mika, gratuluje :lol: :lol: sapdku wagi :lol: :lol:
Jednak najlepsza dieta to brak czasu na dojadanie :lol: :lol: :lol:
Imponujesz mi tak wspaniałym gubieniem kiloskow :D :D
Przesyłam buziaki :!:
-
witaj mikusiu :-) postanowilam Cie odwiedzic. tak jak napisalas mamy podobna wage poczatkowa i podobny cel. mobilizujesz mnie bardzo bo jestes dwa miesiace do przodu i super sukces na koncie :-) a zmeczenie chyba wszyscy odczuwamy. to przez te wahania cisnienia i temperatury. juz niedlugo przejdzie. pozdrawiam cieplutko!
-
Witajcie dziewczyny - to super że Wy też jestście zmęczone (hihi) - przynajmniej nie jestem sama :roll: :roll:
Dziś wpadam raniutko, bo potem może być problem. Idziemy z małą do lekarza (zobaczyć jakie są skutki obecnego leczenia) a potem na działeczkę na grillik (aż się boję :cry: ). Pogoda nie jest jeszcze najlepsza, ale mam nadzieję, że coś się wyklaruje. Dietkowo nadal się trzymam. Nie wiem tylko jak będzie na jutrzejszym ważeniu, bo mimo, że na razie jest ok i zaplanowałam szaszłyczki warzywno - drobiowe nie wiem jak to sprawdzi się z rzeczywistości (mojemu M kupiłam boczuś i karczuś :cry: )
Armagio - dzięki, że do mnie zajrzałaś i dzięki za miłe słowa. Swoją początkową wage traktuję jako przeszłość i nie myślę o niej. Ona nigdy już do mnie nie wróci. Dodatkowo postanowiłam sobie, że każde kolejne 5 kg - to będzie granica, której już nigdy "do góry" nie przekroczę. Na chwilę obecną jestem na etapie 75 kg. Jak się obżarłam ptasich mleczek :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: to byłam blisko, ale nie przekroczyłam jej (o ile pamiętam :wink: ). Jeszcze ze dwa tygodnie i może uda mi się powiedzieć to samo o 70 kg (choć przyznam szczerze - to akurat będzie chyba taka waga psychologiczna z którą będzie ciężko. :evil: )
bewik - dzięki kochaniutka. Uwielbiam być cały dzień poza domem, bo faktycznie nie da się dojadać. Gorzej, że mi osobiście wcale się wtedy nie chce jeść i każdy posiłe jest w biegu (żeby nie tracić czasu, bo oczywiście muszę znowu lecieć i coś załatwiać) ale jednak lepsze to niż kupno frytek na mieście czy zjedzenie chipsów z nudów w domu :wink:
teniu55 - nawet nie wiesz, jak tego potrzebuję. Jeszcze tylko 3 tygodnie :D
-
Szaszłyczki warzywno-drobiowe są pycha. Uwielbiam takie. Cebulka, papryka, czasem kabaczek i pierś z kurczaka lub indyka, mniam mniam .... aż mi ślinka cieknie. No i obowiązkowo do tego sałatka wiosenna, kapusta pekińska, ogórki, pomidorki i rzodkiewka z jogurtem naturalnym i odrobinka śmietany :D Karczek i boczuś bleee :evil:
-
Ja robię do tego sałatę ogórkiem, pomidorem, rzodkiewką, koperkiem, fetą i to wszystko zalane sosem do sałatek paprykowo - ziołowym :D :D
niebo w gębie