Ja mam dosyc steoera na cale zycie po akcji z allegro :)
A co do kg :) ladnie, to juz prawie 1 kg :) Zawsze cos :) ja do konca czerwca musze miec 65 kg :) tak sobie zalozylam! :) i narazie sie nie waze bo @ mnie dowiedzila =/
Wersja do druku
Ja mam dosyc steoera na cale zycie po akcji z allegro :)
A co do kg :) ladnie, to juz prawie 1 kg :) Zawsze cos :) ja do konca czerwca musze miec 65 kg :) tak sobie zalozylam! :) i narazie sie nie waze bo @ mnie dowiedzila =/
Ja też zawsze przed okresem waże więcej....ale to woda:) szybko sie jej pozbywa :D jak tylko okres minie będziesz znowu chudnąc nam łądnie :wink:
Gratuluję spadku wagi!
:wink:
Wpadam z pozdrowieniami :D
o do stepperka - to wiadomo - na początku będzie trudniej ale z kazdym dniem człowiek stepuje dłużej :wink: . Odnośnie komunii - to faktycznie - obiad na pół - to niezły pomysł (z tortem jeszcze lepszy) :D
Trzymam kciuki
Hi Marg, taki wynik wyparowania jest naprawdę bardzo ładny, tym bardziej, że @ i związane z nią gromadzenie wody, głowa do góry, pięć kilosków w czerwcu przy dobrej dietce musi wyparować, to nie jest aż tak dużo, jednak wzmożona czujność będzie potrzebna. Naprawdę gratki z wyparowania!!! :P :P :P
Dziękuję i pozdrawiam :) :!: :!: :!:
http://www.canis.no/oppdretter/raseb...rase_315_1.jpg
Hejo, ładnie Ci idzie i tak trzymać, ojć komunie, tam zawsze pysznie jest, ale z drugiej strony czemu masz nie zjeść troszkę torcika np. jeden lub dwa kęski, a resztę dać dziecku, a ja to bym własnie dziubnęła sobie tego cuda i resztę zostawiła, tak robią moje chudsze koleżanki bo je sobie czasem obserwuję, jak jedzą i co? i rzeczywiście jedzą wszystko tylko, że bardzo mało, jak jest ciasto to też spróbują tyle że jeden mały kawałeczek, a nie pięć jak ja kiedyś checheche :lol: , teraz też czasami jak ktoś daje ciasteczko i nie da się wymigać to robię sobie z niego np zabawkę jeśli tortowe to zawsze można rozgrzebac i już się odechciewa na sam widok buchachacha 8), a jak sobie toto wyobrazisz pływające w wannie to bleee, :? aż się niedobrze robi na samą myśl, to takie sposoby na pobudzenie wyobraźni i organizmu do walki z truciznami hihi :wink... I naprawdę jak nie zjesz torcika, bo powiesz że już nie masz miejsca w brzuszku to chyba nikt nie będzie Cię nim karmił co?? :D I to twoja sprawa co jesz jak jesz i kiedy i nie musisz się nikomu tłumaczyć nawet rodzinie ;)
Trzymaj się będzie dobrze i naprawdę nie masz się co martwić, zobaczysz jak szybko minie czas że się nawet nie obejrzysz
A steperek fajna rzecz i daje się radę ja zaczynałam 15-20 min a teraz to i z 45min idzie, pot się leje ale jak wpadniesz w trans to samo się idzie :lol:
Pozdrawiam
AgaB
Do zgubienia kilogram potrzeba ok -7000 kalorii ale jesli masz b. duzy deficyt dzienny to organizm zacznie sie bronic i moze spowolnic metabolizm.Cytat:
Zamieszczone przez Marg75
Z tego co obliczalem Twoje dzienne zapotrzebowanie na kalorie by utrzyamac wage to ok 2300 = 1.2*(655+(112*9.6)+(176*1.6)-(32*4.7)) - oczywiscie jst toz duzym przyblizeniemi poprzedniem, kazdy jest innu, i poprzednie diety mogly zmienic metabolizm ... wiecej szczegolow (polecam przeczytanie calego watku):
http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=57292
Czy probowalas kiedy diete z polecanym deficytem -ok 500?
Czy zmierzylas jaki masz pyblizony procen zawrtosci tluszczu w organizmie? I czy nie obawiasz sie ze na diecie 1000 kcal bedziesz spalac nie tylko tluszcz ale tez i miesnie?Cytat:
Wieczorkami trochę ćwiczę, ale na razie po kilkanaście minut. Zero kondycji, ale mam nadzieje, że z dnia na dzień będzie lepiej i tłuszczyk zacznie zamieniać się na mięśnie a reszta zniknie ;)
Hej, Marg. Nie myśl tak ciągle o tym, że później waga będzie schodziła wolniej, bo po co się martwić na zapas? Każdy jest inny, niektórzy tracą wagę wolno, inni lecą jak burza. Inaczej chudną faceci, inaczej kobiety.. Mnie to ciągłe myślenie o tym ile już zeszło, co będzie, ile policzyłam i czy nie pomyliłam się w obliczeniach totalnie odmóżdżało. Spokojnie, wytrwasz i będzie dobrze. ;-)
Merg głowa do góry uda się razem zaczełeśmy razem skończymy z sukcesem !!!!
Trzymam kciuki:)
Witam serdecznie w sobotni wieczór :) Dziękuję wszystkim za odwiedzimy i słowa otuchy ;)
Cierpię ostatnio na całkowity brak czasu i niestety odbija się to na moich wizytach na forum :(
Dzisiaj dostałam wilczego apetytu. Cały dzień myślę o jedzeniu. Na całe szczęście byłam tak zalatana, że na myśleniu się skończyło ;) Piekłam dzisiaj ciasto na komunię, na którą się jutro wybieramy. Obliczyłam, że blacha ciasta ma prawie 12 000 kcal :shock: Teraz to na pewno się nie skuszę nawet na malutki kawałek :D
Stepperka jak nie widziałam tak nie widzę :( dostałam maila od sprzedawcy, że z tymi, co były w magazynie coś się stało i że będą mieli dostawę dopiero we wtorek i wtedy wyślą (ściema na całego). Poczekamy zobaczymy.
AleXL – jestem na diecie nie pierwszy raz (niestety). Wszystkie poprzednie próby zrzucenia kilogramów pozostawiły po sobie ślad. Mój metabolizm to porażka. Jedząc „normalnie” tyje. Myślę, że moja norma to raczej jakieś 1800 kcal a nie 2300, więc dieta 1000 kcal jest chyba ok. i to tylko w połączeniu z ruchem. U mnie większość nadprogramowego tłuszczyku (a jest jego sporo) ulokowała się w dolnej partii ciała, a taki jest najtrudniej zgubić :(
Wiem, że przy odchudzaniu spala się tłuszczyk i niestety mięśnie, dlatego chociaż staram się ćwiczyć codziennie 30 minut (ostatnio mnie coraz większy leń ogarnia :() Mam nadzieję, że stopperek mnie zmobilizuje :)
pozdrawiam i życzę udanej niedzieli :)
Jak by czlowiek byl na pustyni albo bezludnej wyspie to taka "blacha" by mogla uratowac zycie ;)Cytat:
Zamieszczone przez Marg75
Zgadza sie ale te 1800 (1861 = (655+(112*9.6)+(176*1.6)-(32*4.7)) to jest absolutne minimum jesli nie masz zadnego ruchu a jesli pomnozysz przez 1.2 to dodajesz 20% przeznaczone na lekki ruch i stad wyszlo 2300 :)Cytat:
AleXL – jestem na diecie nie pierwszy raz (niestety). Wszystkie poprzednie próby zrzucenia kilogramów pozostawiły po sobie ślad. Mój metabolizm to porażka. Jedząc „normalnie” tyje. Myślę, że moja norma to raczej jakieś 1800 kcal a nie 2300, więc dieta 1000 kcal jest chyba ok. i to tylko w połączeniu z ruchem.
Twoj spadek wagi wyglada na zgodny z tym ubytkiem kalorii i.e. ok 4 kg (-4.08kg = ((2300-1000)*22)/7000) w ciagu 22 dni od 10 maja do 2 czerwca (z 111 do 105) Roznica w granicach 1-2kg wskazywalaby ze Twoj deficyt jest nawet wiekszy; bardziej w granicach 2600 i jesli nie wiecej (-5kg = ((2600-1000)*22)/7000) przy zalozeniu ze 10 maja to nie byl poczatek diety tak wiec nie bylo poczatkowego gwaltownwgo spadku (czasmi spowodowany ubytkiem wody etc) jest juz za Toba.
Przy tak duzym deficycie kalorii ja bym sie obawial o to by organizm nie wszedl w tryb oszczedziania (organizm przygotowuje sie by przetrwac nadchodzace ciezkie czasy "glodu") i nie spowolnil metabolizmu i wtedy tempo odchudzania tez moze zaczac spadac albo nawet i stanac :(
Jak dlugo planujesz utrzymac ta diete? I co bedzie po diece?
Ruch zwieksza ubytek kalorii - ja zawsze dojadam (przynajmniej czesciowo) spalone kalorie by nie wpasc w tryb glodzenia organizmu i uniknac spowolnienia metabolizmu.
Ogolnie jak czytam to zalecany deficyt jest ok 500 kalorii (do 1000 max ubytket -1kg tzn -7000 kalorii na tydzien) i niezaleznie od typu diety minimum dzienne kalorii to 1200 kalorrii dla kobiet i 1500 dla mezczyzn (z wyjatkiem oczywiscie ektremalnych diet glodowkowych). Oczywiscie to wszystko to sa tylko oszacowania ale czegos trzeba sie trzymac ...
Ja zdecydowanie nie mam ochoty na powrot wagi wiec by tego uniknac mam nadzieje ze powolne tempo ok -600 kalorii srednio na dzien jest w sam raz dla mnie przy zalozeniu ze chce schudnac tak juz na zawsze i nie w ciagu miesiaca lub dwa alebardzij roku lub dwu :-)
Niestety mam podobny problem :(Cytat:
U mnie większość nadprogramowego tłuszczyku (a jest jego sporo) ulokowała się w dolnej partii ciała, a taki jest najtrudniej zgubić :(
O ile pamietam to komorki tluszczowe zostaja tylko staja sie mniejsze i organizm sam decyduje kiedy i gdzie ich ubedzie ...
Mozesz byc b. zmeczona z prostego powodu nadmiernego deficytu kalorii i braku paliwa (weglowodanow) do spalania na okres dluzszego wysilku.Cytat:
Wiem, że przy odchudzaniu spala się tłuszczyk i niestety mięśnie, dlatego chociaż staram się ćwiczyć codziennie 30 minut (ostatnio mnie coraz większy leń ogarnia :()
30 minut marszobiegu to 100-150 (a moze byc i wiecej - zaleznie od tempa) kalorii spalonych - to wcale niemalo!:
http://www.wellnesslife.pl/index.php...=12&box=center
Warto tez troche pocwiczyc silowo by budowac miesnie bo wiecej miesni to zwiekszone spalanie i mozna jesc wiecej a waga ciagle bedzie ubywac - taki jest przynajmniej moj plan ;)
Jak uzywam biezni. Jesli sa prowadzone zajecia z dobrym instruktorem i programem (cwiczenie przedzialowe-interwaly) to spalam i 600 kalorii zgodnie z tym co pokazuje mi moj pulsometr (automatycznie oblicza na na podstawie tetna/wsysilku). Modyfikowanie tempa (interwaly) jest swietna metoda by zwiekszyc spalanie kalorii i dodac troche emocj do cwiczen (chodzenie pod gorke, wbieganie pod gorke, max tempo na 2 minuty, odzyskiwanie sil i oddechu i z powrtoem pod bardziej stroma gorke etc).Cytat:
Mam nadzieję, że stopperek mnie zmobilizuje :)
http://dieta.a51.pl/sport_zdecydowac_sie_na.htm
(moze Ci pozwolic spalic i ze 600 kalorri na godzine)
Zycze powodzeniana w stepperkowaniu :)
blacha ciasta 12tys kcal :?: :shock:
AleXLa madrze pisze, jakos intuicyjnie moja pseudo dieta do tego sie sprowadza. Zauwazylam ze najlepiej mi sie gubia kg jak jem troche mniej niz normalnie i 3 razy w tyg basenuje i mam zamiar to stosowac:)
Basen i b. szybki jogging polaczony z marszem to jest to co ostatnioten tygrysek lubi najbardziej; poki co to dobrze podkreca mi bicie serca - nawet po przez dobre 15 minut (a czasmi i dluzej) mam podwyzszone tetno i wrecz czuje jak te kalorie sie spalaja nawet kiedy siedzie i uzupeliam energie weglowodanami po wysilku :)Cytat:
Zamieszczone przez verseau
No i mamy poniedziałek
Pogoda do bani, za oknem szaro, buro i ponuro. No i leje :(
Wczoraj byłam na komunii i jestem z siebie zadowolona. Zjadłam 1/2 obiadku i minimalny kawałek tortu. Przed obiadkiem poszliśmy na długi spacer, więc chyba wszystko szybko się ładnie i szybko spalało ;) Potem w domu zbilansowałam nadmiar kalorii jedząc tylko truskaweczki :)
W sumie wyszło mi prawie 1200 kcal, co jak najbardziej OK. :)
Ciasta własnej produkcji nie tknęłam :D.
Co do dziennego limitu kalorii to biorąc mój styl życia to za wiele ich nie potrzebuje. Do pracy i z pracy jeżdżę autkiem, w pracy cały dzień przed komputerem. Zero ruchu. Potem w domu za wiele też się nie ruszam. Siedzenie z dzieckiem na podłodze i zabawa autkami nie jest zbyt wyczerpująca :D. Tylko wieczorne ćwiczonka mnie ratują i weekendy spędzone na działce lub spacerach. No, ale do tego potrzeba ładnej pogody.
Plusy bycia słomianą wdową są takie, że lodówka w zasadzie świeci pustkami i nie ma mnie co kusić. Nikt przy mnie nie obżera się ostentacyjnie czekoladą, wafelkami i chipsami :D.
Minusy, że nie mam z kim zostawić dziecka a chciałabym zapisać się do jakiegoś fitnessu :(.
grrr..... gdzie mój stepperek :evil: :!:
AleXL wlasnie wszyscy mi polecaja bieganie, marszobiegi..poki co podejrzewam ze moje stawy by tego nie wytrzymaly:) ale moze kiedys sie skusze
Marg75szkoda, ze nie mozesz dzieciatka podrzucic komus, w domu jest sie ciezko zmobilizowac...[mnie na szczescie wyciaga Wspollokator i chwala mu za to m.in;)]
a moze jakies cwiczenia z plyty/kasety?
MArg 75 no ładnie, ile ma dowmoe ciasto :shock:
miłego poniedziałku, u mnie słońce zaczyna spogladać zza chmur :wink:
No i koniec poniedziałku.
Miałam ciężki dzień, w sumie nie zjadłam dużo a czuję się strasznie ciężka :(
Dzisiejsze menu nie należało do zbyt urozmaiconych
w pracy:
7:30 4 kromki podeszew z twarożkiem i ogórkiem
11:00 jogurt z musli
14:00 4 kromki podeszew z twarożkiem i rzodkiewką
w domku:
17:00 zupa jarzynowa (oczywiście bez śmietany i na chudym rosołku)
potem poleciałam na angielski i po powrocie:
20:00 zupa jarzynowa (nie miałam czasu nic przygotować)
Przydałoby mi się kilka dni wolnego. Dobrze, że czwartek jest wolny :) W tygodniu wstaje o 5:30 a Michał o 6-tej. Oczywiście ciężko go dobudzić, ale jak przychodzi weekend to pospać mi nie daje :twisted: . Ehhh kiedy ja się wyśpię :?:
a co to podeszew?Cytat:
7:30 4 kromki podeszew z twarożkiem i ogórkiem
:)
milego dnia
Marg dziękkuję za odwiedzinki na moim wątku. Wiidzę ,że Twoj maluch teżlubi wczesniej wstawać. Mój Kuba wczoraj wstał o 4.30 , przyszedł do nas i mówi cichutko: " mamusiu wstajemy ptaszki ćwierkają i słoneczko już wstało". Myślałam, że padnę.
W piątek jadę do Wrocławia - uwielbiam to miasto. pomyślałam sobie ,że może przy okazji następnej wizyty mogłybyśmy się spotkać 8) . Pozdrawiam serdecznie!
verseau - podeszwa to kromka chrupkiego pieczywa :D
Balbina2 - zapraszam serdecznie nawet przy okazji tej wizyty :)
Teraz mam już dośc napięty plan , ale jestem często we Wrocku. Nie wiem czy Ci pisałam , ale ja pochodzę z Wrocławia i tam mam całą rodzinkę. Jeżdżę tam z ogromnym sentymentem.
aaaa, no tak:))Cytat:
podeszwa to kromka chrupkiego pieczywa
a ja nigdy nie byłam we Wrocławiu :cry:
Gratuluje ze tak ladnie trzymalas sie na tej komunii :) i nie tknelas wlasnego ciasta:) super!
Ja w przeciwienstwie do Ciebie ostatnio ciastem sie zajadalam ale mam nadzieje ze to sie skonczy, bo mam przez to dola...
Pozdrawiam
mika17 - żaden problem, wsiadasz w pociąg i jesteś :D Mojego męża nie ma prawie do końca lipca, więc chata prawie wolna ;)
Balbina2 - tak czy inaczej, jak znajdziesz chwilkę to daj znać :) fajnie byłoby się spotkać
mineralna - zobaczysz, że będzie dobrze. Przecież masz już pierwsze sukcesy wagowe już na kącie. Nawet jak znowu coś na wadzę poszło do góry, to przecież wiesz, że jak chcesz to potrafisz pozbyć się smalczyku :D
a Wrocław takie ladne miasto... ja niestety znam tylko trase z dworca pkp na lotnisko :)
verseau - to faktycznie za dużo się nie naoglądałaś Wrocławia ;)
może kiedyś zrobimy jakiś zlot we wrocku :D
Fajny pomysł z tym zlotem. Marg a czy nie jest tajemnicą w jakiej dzielnicy mieszkasz?
Mieszkam niedaleko Dworca Nadodrze, boczna ul. Słowiańskiej.
No proszę! To jestesmy prawie sąsiadkami ( biorąc pod uwagę wielkość Wrocławia 8) ). Ja mieszkam u babci na H.Brodatego ( boczna Pomorskiej). Często chodzę z moim Kubą do parku na Pomorskiej ( właśnie k/ dworca).
no to super :) może jednak uda nam się jakoś spotkać na kawkę lub spacerek :)
na H.Brodatego mój Michał chodzi do żłobka :)
pomyśl, czy znajdzesz chwilkę ;)
teraz lecę na angielski
ja niestety w chwili obecnej troszke daleko mam do Wroclawia, ale moze kiedys.
uczyc sie tam!
8)
Kurcze - super! Może wymienimy się na priv telefonami. Obiecuję, że się postaram znaleźć trochę czasu. Może to byc troszke trudne , ale bedę kombinować.
pozdrawiam wtorkowo :D
Lepiej zdecydowanie spacerek bo jeszcze przy tej kawce ciacho jakieś obrąbiecie :lol: :lol:
ale Wam zazdroszczę :( Niestety to dla mnie drugi koniec Polski - ale dziękuję za zaproszenie :D
Na forum jest tak duzo osob ze mozna znalezc kogos mieszkajacego blisko :) Fajna sprawa :)
pozdrawiam serdecznie!!!!
Buziaki ,pozdrowienia i podziękowania :D :!: :!:
http://www.magiagifs.hpg.ig.com.br/c...ddy02.gifb.gif