Dzięki Kochane za wsparcie-wiem ze nie jestem sama ze swoimi zmaganiami. Już dziś mi lepiej. Poprostu stwierdzilam ze uraz z dzieciństwa znowu sie odezwał i dlatego na pocieszenie ruszyłam do stołu i napchalam sie jak prosiak. Na innych postach czytałam o tym jak rodzice Was wspieraja i motywuja do zrzucenia wagi-ja niestety tego nie mialam. Od kiedy sięgam pamięcią to moja mama zawsze mi mówiła "spójrz na siebie zobacz jaka jestes gruba, Ty nawet figury nie masz. Jak sie za siebie nie weźmiesz to zaden chlopak Cie nie zechce" i tak mialam przez całe swoje młode życie-dopóki nie wyszłam za mąż. Ale jak widac i teraz tez nie moze przestac mi docinac. Staram sie to olewac bo juz sie przyzwyczailam do wysłuchiwania takich rzeczy z ust mojej mamy ale gdy słyszę to od kogoś innego..... sami zrozumcie - boli i to bardzo.
Ale teraz juz jest oki i od dziś znowu jestem na dietce.
Dzis wchlonełam 100g odtłuszczonego serka ziarnistego, talerzyk barszczu i leczo warzywne(nie wiem ile go było bo nie zwarzyłam, ale nałożyłam sobie 3 łyżki) i do tego kromke chlebka razowego fit. nio i jeszcze mnie kolacyjka czeka a po 18:00 zero żarcia. Trzymajcie kciuki
Zakładki