Witajcie!

Ja tez mam zbedny balascik do zrzucenia. Podobno na forum chudnie sie szybciej i przyjemniej, dlatego postanowilam zalozyc watek i cosik skrobnac o sobie od czasu do czasu Mam 25 lat, 170cm wzrostu, wagi okolo 67,5. W najgrubszych moich czasach wazylam 78. Od jakiegos czasu pracuje nad soba (z przerwami i wpadkami, ale pracuje ) i sporo udalo mi sie zgubic. Przede mna drugie tyle. Nie wygladam teraz zle, w porownaniu z tym co bylo pare miesiecy temu, mam sie juz w co ubrac, ale to wciaz nie jest to o czym marze. A marze o 57kg. Chce w koncu zawinac rekawy i wziac sie porzadnie do roboty. Porzadnie tzn bez wpadek i z duza iloscia sportu. Jestem na tysiacu (poza wpadkami, bo wtedy to na tysiacu na pewno nie jestem ) i tego bede sie trzymac. Chce duzo cwiczyc, naprawde duzo, basen, rower, fitness. Marzy mi sie pozbycie tych 10,5kg do polowy wrzesnia. Wyjezdzam wtedy na wczasy na poludnie i chcialabym moc sie ubrac w to co mi sie podoba (w tym w bikini ) i ladnie wygladac Mysle ze jak sie porzadnie zawezme to moze mi sie udac. Zobaczymy. Bedziecie trzymac kciuki i dopingowac? Bedzie mi to potrzebne. Od jutra fitness, w weekend mam wesele kolegi, czyli szansa na calonocne tance = calonocne gubienie kiloskow, w poniedzialek sie zwaze.

Pozdrawiam i zapraszam do wspolnej walki!