Bosz... Carolimko, ale Cię chandra trafiła, współczuję - chyba wiem co to znaczy. Nawet sie nad tym zastanowiłam chwilkę. Pisałaś niedawno, że nie miałaś większych wpadek (u Sylwki) i ciągniesz na tysiaczku już dosyć długo. Trochę bym na Twoim miejscu winiła tę dietkę. Przecież 1000 - to dla organizmu głodówka. I nie chudniesz ostatnio, i humorek kiepski, i nic Ci się nie chce... BRAK PALIWA- takie jest moje zdanie. Teraz na pierwszej stronie Diety.pl jest taki artykuł o gubieniu ostatnich kilogramów i oszukiwaniu organizmu. Przeczytaj go, może podsunie Ci się jakiś pomysł w związku z tym. Mi trochę się przydał.
Co do męża, to nie umiem Ci doradzić. Ciebie pokochał i z Tobą chce być, a piękne młode laski chodzą po wszystkich ulicach i my nie możemy się ich bać. Myślę, że Twoje obawy też są wyznacznikiem tej paskudnej chandry. Jak wróci Ci lepszy nastrój to i swoją wartość docenisz bardziej.
Zakładki