Strona 17 z 23 PierwszyPierwszy ... 7 15 16 17 18 19 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 161 do 170 z 223

Wątek: Mission impossible... fotki str: 5,6 :D

  1. #161
    marlush jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    31-05-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    jasne, że aktualne! jak się Kasik za coś weźmie to nie ma że boli!

  2. #162
    marlush jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    31-05-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Przed poranną kawą...

    Obudziła się na dwie minuty przed budzikiem, właściwie to się nie obudziła, a została obudzona... Delikatne muśnięcia na jej twarzy, ciepło jego policzków, bliskość... Otworzyła oczy i zobaczyła jego przepiękne zielone oczy, najmilszy uśmiech z jakim kiedykolwiek miała do czynienia... białe, długie wąsy... sterczące uszka... i włochate łapki... Tak, kolejny raz obudził ją mężczyzna, który nigdy nie odejdzie... Loki... półroczny kociak, jej największy skarb.
    Usiadła na łóżku, założyła swój ulubiony, niebieski szlafrok, stopy wsunęła we wściekle różowe, futrzaste kapcie... I nagle poczuła w sobie taką siłę, że mogłaby przenosić góry... Migiem zrobiła pranie, posprzątała, łazienkę, kuchnię, salon, zmieniła pościel, ubrała się, umalowała i była gotowa do wyjścia...
    Wybiegła na przystanek, bo była już troszeczkę spóźniona- zawsze lubiła być wcześniej, żeby się nie spieszyć i nie wpadać nigdzie zdyszana jak mops...
    Podjechał autobus, usiadła obok przystojnego faceta, wyciągnęła książkę i zapomniała o całym świecie... Po czterdziestu minutach zdała sobie sprawę z tego, że przecież rano zmieniła torebkę i przełożyła wszystko poza... kluczami do pracy...
    Wysiadła z autobusu pod największym i najbrzydszym dworcem kolejowym jaki w życiu widziała. Stolica śląska nie należy do najbardziej zadbanych miast, aczkolwiek według niej jest piękna... Takie jej własne, prywatne miejsce na ziemi...
    Zadzwoniła do szefa, okazało się, że tylko ona ma klucze do biura... Popędziła na drugi koniec miasta mając nadzieję, że jeszcze zdąży wsiąść do autobusu...
    Udało się
    Wysiadła na swoim osiedlu, mówi o nim "moje", mimo, że mieszka tu dopiero niecałe dwa miesiące... ale czuje się tu już prawie jak w domu...
    Wbiegła na trzecie piętro- nie lada wyczyn- całe życie mieszkała na parterze i zwykła nawet nie odwiedzać znajomych mieszkających wyżej.
    Weszła do mieszkania, podrapała kota za uszkiem, zabrała klucze, usiadła na chwileczkę na krześle- nie to, żeby była przesądna, ale wiadomo- przezorny zawsze ubezpieczony...
    Znów wybiegła na przystanek, wskoczyła do autobusu i popędziła w stronę cywilizacji...
    A tam korki, wypadek... Dotarła na miejsce dopiero dwie i pół godziny po czasie... Największe spóźnienie w jej życiu...
    Pobiegła do biura, na szczęście jest sobota i pracuje dzisiaj tylko z jednym facetem... Siedział na schodach, czytał gazetę, przywitał ją uśmiechem i jakimś głupim żartem o nocnych balangach i spóźnianiu się do pracy...
    Usiadła przy swoim biurku, otworzyła wszystkie programy, programiki, programiątka... I okazało się, że cała jej tygodniowa praca poszła w łeb, bo zbanowali ją na pewnym serwisie internetowym...
    No cóż, gorzej już chyba być nie mogło... chociaż... po pracy wybiera się do rodzinnego miasta, aby odwiedzić stęsknioną mamę... Pewnie jeszcze coś jej się przytrafi... Pewnie spóźni się na pociąg... Dowiemy się w następnym odcinku perypetii Katarzyny B.

    A to wszystko przed poranną kawą...

  3. #163
    Lisia Guest

    Domyślnie

    czekam niecierpliwie na ciag dalszy perypetii Katarzyny B

  4. #164
    marlush jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    31-05-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    hehehe ciąg dalszy napewno nastąpi
    W ogóle to postanowiłam zacząć prowadzić bloga- krótkie felietoniki z życia przyszłej żony psychologa- jak już skończę robić skórkę i wrzucę jakąś notkę to podam Wam linka
    Póki co możecie zobaczyć skrawki życia Katarzyny B. na [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] , sporo mnie też u mojej siostry [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] tzn Masochistka nie jest moją prawdziwą siostrą, ale znamy się już 19 lat, mieszkałyśmy w jednym bloku, to samo przedszkole, podstawówka, średnia, ten sam uniwerek i w ogóle

  5. #165
    dancia jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    18-11-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    zapowiada się bardzo ciekawie

  6. #166
    M82
    M82 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    24-09-2007
    Mieszka w
    Białystok
    Posty
    0

    Domyślnie

    Cześć Kasiu

    Pięknie to napisałaś
    Życzę Ci miłej niedzieli

    Jak znajdę tylko chwilkę to na pewno zajrzę na Twój blog :*

  7. #167
    Karolka88 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-07-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ładnie piszesz
    Ale mi nie dałaś wcześniej linka do tego bloga ze zdjęciami, o Ty!!
    Buziam Kasik :*

  8. #168
    marlush jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    31-05-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Powrót w rodzinne strony...

    Bez większych przeszkód dostała się na dworzec, była pewna, że ten dzień nie może skończyć się dobrze, ale... myliła się... Wsiadła do pociągu i pomknęła z zawrotną prędkością pociągu pośpiesznego do domu... Nie do tego teraz, nie do tego, który z całych sił stara się tworzyć u boku mężczyzny, który tak bardzo ją zmienił... ale do tego domu, w którym była mama, do tego domu, w którym stawiała swoje pierwsze kroki trzymając się szuflad meblościanki, do tego domu, w którym bawiła się z bratem i pokornie wysłuchiwała zastrzeżeń babci co do jej zachowania...
    Dotąd nie znała uczucia, które właśnie w tej chwili ją nawiedziło... To coś, czego nie potrafię Wam jeszcze opisać, może dlatego, że sama jestem jeszcze bardzo młoda i wiele doświadczeń jeszcze przede mną, jeszcze tak dużo muszę przeżyć, poznać, spróbować... Ale kiedyś na pewno będę potrafiła Wam o tym lepiej opowiedzieć...
    Niedaleko jej domu jest górka, taka duża-mała górka... Ma swoją przepiękną historię, którą na pewno kiedyś jeszcze Wam opowiem... ale to nie dziś, dziś mamy ważniejsze sprawy do omówienia...
    obok górki wyrosły ławki, boisko, korty, huśtawki... Dawno tędy nie szła, dawno nie widziała tego placu... Nie macie pojęcia jak się ucieszyła, gdy pośrodku placu zobaczyła swoje drzewo...
    To była jej pierwsza miłość, poznali się w jeszcze w przedszkolu... Chodzili ze sobą bardzo długo, prawie do końca szkoły podstawowej... Miał na imię Grześ i był posiadaczem najpiękniejszych loczków jakie w życiu widziała... Tam, pod tym drzewem pierwszy raz ją pocałował... Wtedy też wyciął scyzorykiem w korze brzozy serce z ich inicjałami i datą tego właśnie pocałunku... Wiem, że brzmi to jak historyjka z podrzędnego romansidła dla nastolatek, ale tak właśnie było i jest to jedno z tych najpiękniejszych wspomnień, które zwykła magazynować w pamięci... Lubiła tam wracać, siadała pod drzewem i czytała swoje ulubione książki... Mogła tam spędzać całe godziny, gdyby tylko mogła to pewnie i dnie... Dotknęła szorstkiej kory drzewa i znów myślami była tam z małym Grzesiem w tamten gorący, czerwcowy dzień...
    Ruszyła dalej w stronę domu... Drzwi otworzyła jej uśmiechnięta mama... Do tej chwili nie zdawała sobie nawet sprawy z tego jak bardzo za nią tęskniła... Rozmawiały bardzo długo, z dnia zrobił się wieczór, z wieczoru noc... A one pierwszy raz w jej- jakby nie było dosyć krótkim życiu rozmawiały jak przyjaciółki. Pierwszy raz powiedziała mamie, że ona naprawdę go kocha, że to już nie jest tak jak bywało wcześniej, że cieszy się, że kupiła swoją własną firanę i beżowe zasłonki... Ona naprawdę się cieszy, że staje się już dorosła... Że zaczyna prowadzić własny dom według własnych zasad...
    Zasnęły obie na jednym łóżku, ona już nie pamięta, kiedy ostatni raz spała z mamą w jednym pokoju, a co dopiero w jednym łóżku... ale podobało jej się to... Może to dziwne, ale przecież to właśnie takie drobne rzeczy tworzą nasze relacje z innymi ludźmi...
    Następny dzień spędziły przy kolejnych, długich rozmowach... Niestety wieczorem musiała wracać... Bo przecież dom, kot, praca, szkoła, obowiązki, a poza tym on już wrócił do domu i czeka na nią... Pożegnała się z mamą, oczywiście nie obyło się bez łez i ustalania terminu następnej wizyty...
    Wsiadła do taksówki, potem do pociągu i kolejnego pociągu... A on miał czekać na nią na dworcu...
    Gdy jej pociąg wjeżdżał na stację widziała przez szybę jak szedł wzdłuż peronu... Wysiadła, podbiegła do niego.. Była taka szczęśliwa... Nie widziała go kilka dni, a na tym etapie kilka dni nadal wieczność... Ale on był drażliwy, ona natychmiast również... Nie kłócili się, oni rzadko się kłócą... No może nie rzadko, ale za każdym razem kiedy on wraca później niż zapowiadał... kiedy nie myje naczyń, kiedy jej nie słucha, lub ona nie słucha jego... za każdym razem, kiedy tamta jest w pobliżu... ona okropnie nie znosi tamtej... ale opowieść o tamtej również jest opowieścią na inną chwilę...
    Jak już mówiłam- nie kłócili się, ale złość wisiała w powietrzu... Spojrzenia, komentarze... I wiecie co... pierwszy raz odkąd jej szczoteczka do zębów przytuliła się do jego szczoteczki we wspólnym kubku... nie chciała tu być... chciała wrócić do domu, do mamy... bo tam było tak spokojnie, a spokój to jest to, czego teraz tak bardzo potrzebuje...
    Ale wie, że będzie lepiej, że za kilka chwil, gdy położy się do łóżka, on przyjdzie i ją przytuli, że wszelkie żale i złości pójdą w niepamięć gdy tylko on przytuli się do jej pleców...
    Dlatego nie uciekła... choć dziś miała ogromną ochotę...

    __________________________________________________ __
    Jak widzicie przypadki Katarzyny B. nie zawsze wywołują uśmiech na twarzy, ale przecież takie właśnie jest życie... Choć często żałuję, że nie mogę się śmiać cały czas...

  9. #169
    marlush jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    31-05-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    w sumie to sama nie wiem co mnie tak wzięło na "Przypadki Katarzyny B."...

    Dietkowo świetnie, ale jakoś nie mam ochoty wchodzić na wagę... ogólnie humor jakiś taki słaby... i nie wysypiam się ostatnio... Chyba za dużo stresów...

    A jak u Was?

    Poniedziałkowe buziaki :*

  10. #170
    marlush jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    31-05-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    stanowczo za dużo stresów... a wiecie, że zastanawiam się czy nie zrezygnować ze studiów... pewnie to taki przejściowy kryzys i w ogóle, ale na chwilę obecną mam dosyć uniwersytetu śląskiego, a szczególnie wydziału nauk społecznych

    dziękuję, koniec biadolenia

Strona 17 z 23 PierwszyPierwszy ... 7 15 16 17 18 19 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •