Sieeeema
No i skończył się drugi dzień zmagań. Przyznam się... weszłam pod wieczór na wagę. Oj...woda znika. Miałam 94 I oczywiście szok.Jednak nie zmieniam tickera..dopiero jak będę bardziej pewna..Może już w piąteczek.Ale miło zobaczyć ,ze pomimo sterydów woda idzie wek!

Trochę głód mnie dopadł koło 17.00 i zjadłam parówke drobiową a na kolacje kisiel.. bo zapycha.
Dziś chyba jeszcze zjem sobie kubek kisielka truskawkowego .
Mówię od razu ,że sypię do wszystkiego 1,5 łyżeczki cukru. A do herbaty grejfrutowej nic !

Dobranoc słonka :*