Witajcie kochani!!! Zaczynam kolejną walke z kilogramami ...oj nie wiem już po raz który Wiekowo jestem lekko po trzydziestce i zawsze jak sięgam pamięcią byłam troszke "przy kości "...ale to było nic w stosunku do chwili obecnej Dużo bym dała by ta walka z sadłem zakończyła się sukcesem ( czytając Wasze historie na forum widać ze jest to możliwe-jestem pełna podziwu dla Was ) Moim odwiecznym wrogiem są słodycze...a co najważniejsze brak silnej woli!! nie mogę zrozumieć sama siebie ... w sprawach służbowych jestem konkretna i każdy wyznaczony cel ( a były bardzo różnego kalibru ) doprowadzam do końca z efektami w tu.... porażka za porażką Moi domowi mężczyźni chyba już nie wierzą w to że schudne ( nie dziwie sie mieli już tyle spektakli ze mną w roli odchudzającej że dla nich to jak chleb powszedni.....istna praca syzyfowa) Za każdą pomoc z Waszej strony stokrotne dzieki ....może poradze sobie we wspolnej walce z Wami i waszym "oddechem na plecach"
Pozdrawiam