No tak - żeby się, za przeproszeniem, wysrać :twisted:
Wersja do druku
No tak - żeby się, za przeproszeniem, wysrać :twisted:
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa :twisted:
nooooooo..... :twisted:
A i ćwiczyłam dziś... ha.. to będzie śmieszne - całe dwie serie po 15 powtórzeń z body ekspanderem, na którym nie wiem jak ćwiczyć! :mrgreen:
a co to jest body eeeeeeeeeeeee.......... er.... czy jakos tak???? :shock:
:mrgreen:
No takie coś jak sprężyna, tylko że zamiast dwóch uchwytów na ręce ma jeden na nogi, stopy znaczy oraz rączkę do podciągania :P
to ja se to wgooglooje :P bo jakos ciezko z wyobraźnia :P
A u mnie z opisywaniem... :P
Koniec tego dobrego. Idę się uczyć.
Elo.
Z biochemii zaliczenie w plecy raczej nie inaczej :?
Byłam na siłowni, ale jakoś nieusatysfakcjonowana jestem :x
A dzisiaj zjadłam tak:
Śniadanie 0,5 torebki brązowego ryżu z parówką i ketchupem - resztki żrę :P i kawa
Obiad serek wiejski light i banan :mrgreen:
Kolacja 4 :x wasy - 2 z szynką + 2 z twarożkiem.
W międzyczasie szklanka wody z cytryną i sok Vega gruszkowy.
Chciałam dzisiaj zjeść jeszcze Danio, ale zobaczyłam zdjęcie chudej aktorki jakiejś i przełożyłam je na jutrzejsze śniadanie. no. Bo chcę być chuda, wiecie. No a jutro mam genetykę na 11 i idę się uczyć, choć mi głupio, bo prawie wcale Was nie odwiedzam, a moje jadłospisy i zaliczenia są z założenia nudne, no i przydałoby się odezwać nie tylko u siebie. Ale siła wyższa. Jutro wcześniej będę w domu, więc posiedzę dłużej na forum...
Aaa... zapomniałabym. Wczoraj zeżarłam serek straciatella, a to prawie jak czekolada! Nie powinnam...
ok. Nie przynudzam już. Życzcie mi szczęścia.
Już mi się nic nie chce...
Poza jednym... żreć, żreć, żreć.... :?
Ty tu nie pisz o jedzenie, bo ja jestem taka głodna że bym wchłonęła cokolwiek.... byleby tego dużo było.....Masakra jakaś dzisiaj jest :( ale damy radę! będziemy chude! i już :)
A tym, że nie masz czasu się nie przejmuj. Sesje masz więc to normalne, że nie ma jak siedzieć długo na forum.
Powodzenia na egzaminie!
Będzie lepiej, sesja się w końcu skończy...a zaliczenia przychoidza kiedy si,e tego najmniej spodziewamy ;)
spokojnie każda sesja ma swój koniec i to mnie trzyma przy zyciu ;) jakby co to jest i poprawkowa , która mnie chyba akurat w tym sem czeka :evil:
a na zarełko sie nie ogladaj i nie mysl o nim!! nuu nuuu nie wolno!
po sesji zaraz zapominji, że była, nie ma się co przejmować.
co do apetytu to nie daj się!
miłego czwartku:)
Emelka wczoraj był ten dzień.. wszystkim chyba chciało się jeść ;)
Czukerek no tak. I nie można się na nie psychicznie przygotować... :x
Liebe no kończy się i to już w środę jak dobrze pójdzie :roll: A tak ogólnie od tamtego posta o 15 już nic nie jadłam :lol:
Malmazja się nie dałam...
Teraz tak: po pierwsze się zważyłam -0,3kg i chociaż powinnam dopiero w sobotę, to co mi tam, suwam :P
po drugie - oglądałam na yuotube różne filmiki z anorektyczkami :x I dlatego nie mogłam jeść... Było tam między innymi chyba 40 przyczyn, dla których warto być chudym. Większość argumentów była chora, ale przez niektóre (fat people to, fat people tamto i ogólnie są disgusting) chciało mi się płakać. I wnerwia mnie to ogólnie. Mam nadzieję, że nie zacznę myśleć podobnie...
A tak poza tym na obiad chyba ryż z ketchupem zjem, bo nie mam nic innego :x
ryz z ketchupem!?!?!?! ja rozumiem jajka sadzone z makaronem i ketchupemm za to bym zabiła- ale makaronu nie jem ;) więc to juz nie to samo :cry:
nie mniej jednak gratuluje spadku wagi! i goń mnie goń ;)
Ano ryż Liebe :mrgreen:
Ale dowaliłam jeszcze do tego parówkę drobiową, 2 jajka i było prawie jak risotto :D
Poza tym mam problem z ekchmmm.... defekacją :P I jak dzisiaj kopy nie będzie, to ważenia jutro też nie. Już i tak czuję się wystarczająco ciężko :?
No i... zmierzyłam się w najgrubszym miejscu mnie, czyli w dupie... choć zaczynam się zastanawiać czy to właśnie biodra nie są. No w każdym bądź razie wyszło 113cm :x Jestem szerokaaaa... Ale z tym walczę ;)
Jutro okrągła rocznica mojego odchudzania - całe 3 tygodnie! :mrgreen: I w tym czasie tylko raz jadłam wieczorem :P, nie zjadłam niczego czekoladowego, prócz serka straciatella :D, nie zjadłam pączka w tłusty czwartek :) i schudłam ponad 3 kg! :D
Mam nadzieję, że kolejne 3 tygodnie będą podobne, albo nawet lepsze. Muszę zacząć więcej ćwiczyć, bo z dietą nie wiem co mogę dodatkowego zrobić :) No! :mrgreen:
Poza tym ustaliłam sobie cela. Choć nie wiem czy jest bardzo realny. Chciałabym do końca lutego ważyć 80,5kg, czyli tyle ile miałam wtedy, gdy pożegnałam się z dietą rok temu. A na urodziny - czyli 16.03 roku bieżącego oczywiście :lol: najlepszym prezentem byłaby 7 :)
No to chyba tyle na razie. Ciao :)
to życze spełnienia marzenia....czyli .....do robotyyyy dalej będziesz ładnie dietkowac a napewno się uda aaa przynajmniej się postarasz :!: :!: :!: hihiiii.....ojjj będziemy śpiewac 100lat niedługo :D :D :D :D
Łooo, a ja nie mam cm :roll: Ale na stracie było ze 118cm :roll:
Gratulacje rocznicy i wyników, etraz już będzie tylko z górki :D
Siódemeczka na 16 marca, jest bardzo realna :) trzymam kciuki, żebyś zrobiła sobie taki prezencik urodzinowy :)
Wygląda na to że problemy kibelkowe to standard na dietce... niestety :? u mnie trochę activia pomogła, ale trzeba pić rzeczywiście codziennie żeby widzieć różnicę.
Będzie ważenie dzisiaj, czy nie? :)
Miłego weekendu!
Ważenie było, choć zgodnie z wczorajszymi słowami nie powinnam :roll: Ale ale.... jest mniej! 85,3kg i ticker w prawo :D
noo no czuje twój oddech na plecach.. :wink: :wink: :wink:
super,że waga spadła!! jupi jupi!!! no a ta 7 na 16 marca hmm..
ja mam w zamiarach na poczatek marca.. ale co z tego wyjdzie zobaczymy ... w poczatkowych planach chciałąm do końca zimy pozegnac bałwanki bo nie przypuszczałam,że tak szybko będe tracić te moje zachomikowane balasty tłuszczu ;)
dlatego kochana im szybciej tym lepiej.. i kiloskom mówimy bye bye !!
Też chcę sobie przesunąć :D
Zobaczymy jutro, jak mi pokaże więcej to pójdę z reklamacją :twisted: :lol:
Czyli tłuszczyk ucieka :) żyć nie umierać!
Gratuluję zmiany tikerka w jedyną słuszną stronę :lol:
Kupiłam skakankę :lol: Zaraz założę licznik i będę zrzucać centymetry z ud i dupska! Tak jest :twisted: Póki co - 100 skromnych skoków zrobione. Licznik będzie na 10000, mam nadzieję, że szybko dobiję do końca :P
hop hop żabko do przodu :twisted:
tez mysle o skakance... albo hula hop :roll: tylko gdzie ja bede krecic tymi spzretami hm... :?
Właśnie, moja żabka jest bardziej adekwatna od Twojej! :twisted: :P
Ja skaczę w kuchni, biczując przy tym kwiatka. Od początku miałam świadomość, że moje odchudzanie nie obędzie się bez ofiar :twisted:
A teraz piję zieloną herbatę. Kupo - przybądź! :?
Na pewno w końcu przybędzie cierpliwości.I pewnie ważysz mniej niż masz na suwaczku :) jak przybędzie to waga też jeszcze spadnie :)
Podziwiam cię za tą skakankę. U mnie ćwiczenia domowe wychodzą tylko wtedy gdy mam przy okazji coś ciekawego do roboty :) Np. stawiam sobie laptopa przed rowerkiem i oglądam film, albo książkę czytam. Inaczej nie mam mowy żebym jeździła. :)
nie no zdecydowanie muszę się brać w garść i zacząć cię gonić ;)
Ano ano Malmie :P
Emelka, no właaśnie... zalega we mnie 3dniowy kaaaaaaaał :P
I ja dopiero parę godzin temu skakankę kupiłam. Więc narazie mnie nie podziwiaj :P
A tak poza tym się zafoliowałam, ale piecze mnie mniej niż ostatnio i się zastanawiam czego za mało dodałam :? Hmm... Pewnie vodki, bo szkoda :P
A jeszcze poza tym. Piję 2 herbatę zieloną. A jak mi się ZACHCE? A ja tu zafoliowana siedzę? I przegapię okazję? :roll: Nie przewidziałam tego... ;)
gooooooooooooonitwa :mrgreen: wyscigi :D
Jednak piecze :O
Moje lewe podudzie zaraz eksploduje! :x
to pewnie wódki jest w sam raz;)
albo nadmiar :P
u uuuuu....u mnie też było foliowanie ....i piekło jak cholera...ale to chyba znak że cos się tam dzieje :D :D :D cio nie :? :? :? musi ojjj musi....a potem balsamik chłodzący i totalny sioookkkk :shock: hihiiiii.....
I jak? Kupa przyszła? 8)
Przyszła przed chwilą :lol:
A do tego 100 skoków. Kurde brak mi tchu :P
Gloor - jaki masz balsam chłodzący? Muszę sobie zakupić :)
kazdy sie foliuje.. tylko ja nie! az mi wstyd :oops: :oops: :oops: :oops:
a skakanke to ja tez mam...rok temu sobie skakalam- jedyny ruch podczas tamtej diety... i pod moim pokojem jest domowa kotłownia.. i raz jak sobie skakałam to sie wegiel tak obruszył,że ojciec z góry zleciał bo takie łubudubu było,że myslał,że sie dom wali :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: a to tylko ja sobie skakałam
i na skakance to do tysiaka moge sobie skakac, ale jak schodze z orbitreka to ledwo mam siłe doczołgac sie do łazienki pod szałer
gratuluje pozytywnego zakończenia problemu z defekacją ;)
Spoko oko. Parę dni jeszcze i będę do tysiaka dobijać :P
A teraz idę na długi spacer :)
A jak to wytrzymują naczynka :?:
Może i ja się zafoliuję :?: Ale boję się pajączków :(
No, no - skakanka :shock:
Siya - o ja... nie pomyślałam o pajączkach :x <ogląda swoje nogi> Chyba się nic drastycznie nie zmieniło, a już parę popękanych miałam. Cholera.... nie są jakoś strasznie widoczne, ale jak foliowanie ma im poważnie zaszkodzić, to ja nie wiem :shock: Pajączki można chyba laserem usuwać? :?
Byłam na spacerku i porobiłam zdjęcia, ale nie mogę ich pozrzucać, bo mam stary komputer ehhh... :/
Dorzucam 100 skakanek. Jak już się trochę przyzwyczaję do nich, to będę robić naraz tak 2-3 serie po 100, a co! :P