Skoro próbowałaś na własną rekę i nie wyszło to może dietetyk? On powinien ulożyć Ci dietę zgodnie z Twoimi upodobaniami kulinarnymi
Ja nie jestem może najlepszym przykładem, bo tyle razy "upadałam", ale...ja nie stosuję żadnych cud ani pół-cud (to o 1000, pozdrawiam tysieczne dzieweczki
) tylko 1500, jest to tyle, że człowiek na pewno będzie najedzony....no chyba, że będzie siegał po jakieś mega bomby kaloryczne...
Ty mogłabyś wystartować nawet z wiekszej liczby. Zakładając, że nie masz rozwalonego metabolizmu Twoje podstawowe zapotrzebowanie (czyli na same czynności życiowe) to 2800kcal na dobę (licząc 1kcal na godzine na jeden kg). A wiadomo, że nawet siedząc spala się ok. 18kcal/h...a przecie nawet nie ćwicząc nie siedzisz non stop
A poza tym to chyba podstawą jest dużo warzyw (można sie napachac a kcal jak na lekarstwo). No i jeśc mimo wszytsko smacznie, bo chyba nie ma nic gorszego niż
dieta gdzie chodzi się głodnym a głód jak juz zaspokaja rzeczami, które średnio Nam smakują.
Może weź kartkę i wypisz sobie co lubisz ze "zdrowych rzeczy", np. twaróg, papryka etc...a później myśl co z tego można upichcić. Dobrze jest też mieć coż do gotowania na parze...ja wrzucam np mieszanke mrożonych warzyw, posypuję dużą ilością ziół i jem z ketchupem....smakuje prawie jak smażone :P
Nie rezygnowałabym tez z weglowodanów w ogóle (jakoś nie ma zaufania do takich diet, poza tym czytałam, że jak sie później je wprowadzi to szybko sie tyje ponownie). Jak nie lubisz ciemnego chleba czy brązowego ryżu to polecam spróbowac razowych makaronów (moim zdaniem lepsze niż te białe). Do takiego makaronu jakies warzywka i mniaaaaaaaaaaami. Zdrowo, a makaron "napycha"
Zakładki