Ufff... JESTEM
Dziewczynki - jestescie najukochansze na calym swiecie :*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*
Wszystko sie pomieszalo... z wolnego nici wyszly jak zwykle... Dobrze, ze chociaz z dieta nie ma wiekszych problemowW czwartek okazalo sie, ze moj dostawca internetu mial jakas awarie i nie mialam dostepu do sieci... Z odpisywania nic nie wyszlo... Zajelam sie zatem sprzataniem mojeje wesolej chatki - puchatki
Mialam nadzieje, ze chociaz popoludniu uda mi sie cos naskrobac, ale i tu mnie szczescie opuscilo... Wczoraj znow zaczal sie kierat... Dzis wpadam na moment, bo ciagnie mnie do was jak wilka do lasu...
Niedziela wolna, ale juz umowilam sie z kumpela na wyjscie z nia i jej synkiem do parku, bo pogoda wczesno letnia u mnie w miesciePozniej chce odbic sobie stresujacy tydzien z moim Mezczyzna... Wiec tez z a wiele nie napisze - ostatnia deska ratunku to jeszcze wolny poniedzialek...
Jak wtedy nie uda mi sie czegos wiecej napisac, to pewnie dopiero po mojej smierci mi sie powiedzie... A ja myslalam, ze kiedy chodzilam do szkoly bylo zle... Ciagle tylko nauka i nauka.... Ale jednak zdecydowanie teraz jest gorzej... Czuje jak czas mi sie przesypuje pomiedzy paluszkami... i codziennie jestem starsza...
pracuje w swietnej firmie i szczerze lubie moja prace, ale jestem w to tak zaangazowana, ze brak mi czasu dla innych aspektow zycia...Zdalam sobie sprawe ostatnio, ze cierpie na nieuleczlna i ciezka chorobe... PRACOWNICZE ADHD
Mam taka nature, ze maksymalnie angazuje sie w to, co nalezy do moich obowiazkow...
Ludzie w pracy ostatnio zauwazyli, ze schudlam i slysze ciagle jakies mile slowa na temat mojego wygladu... Troche nieufnie do tego typu pochwal podchodze, ale niemniej jest to motywujace.... Spojrzalam ostatnio do mojego kajecika, w ktorym notuje moje wymiary, wage itp. i okazalo sie, ze od mojego przyjecia sie do pracy schudlam jakies 12 kg i ludzie zaczynaja to teraz zauwazac.... Pokazalam ostatnio zdjecia z okresu kiedy wazylam ponad 100 kg i ludzie robili takie oczy.... niektorzy pytali, czy to nie fotomontaz <lol>ja sama sie na nich nie poznaje...
Takze, pomimo calego zabiegania humor raczej mi dopisuje... Dostalam @ i jak narazie macierzynstwo mi nie grozi...Oczywiscie kiedys chce miec dzieci, ale zdecydowanie nie teraz... Na kazda z nas przychodzi odpowiedni moment i mysle, ze na mnie on jeszcze nie przyszedl... Poza tym, zeby miec dzieci trzeba chyba samemu byc dojrzalym... Ja zdecydowanie taka nie jestem... Jest mi wygodnie w takim ukladzie - sama o sobie decyduje i sama od siebie zaleze... Nie musze myslec o nikim wiecej... Moze to jakies staropanienskie nawyki mi powoli sie klaruja... <ups> Mam 25 lat (skoncze w pazdzierniku
) a wcale nie czuje potrzeby powiekszania rodziny... Tym bardziej, ze nie sztuka jest splodzic dziecko - sztuka jest je wychowac i zapewnic wszystkie kwestie potrzebne do rozwoju... My z Tomaszem mamy bardzo fajny uklad, pasujacy jednej i drugiej stronie - jestesmy razem, zyjac tym co jest, nie planujac niewiadomo czego... Nawet nie mysle o zakladaniu z nim rodziny... Nawet nie myslimy o mieszkaniu wspolnym... Moja mama mnie ciagle katuje gadaniem, ze ona w moim wieku miala juz 2 dzieci odchowanych, bla bla bla...
Kocham ja bardzo, ale tego typu rozmow szczerze nienawidze... Kazdy jest inny i jednemu wystarczy 20 lat zycia i moze zalozyc rodzine a inny nawet po 50 nie bedzie mial na to ochoty... Ja chce jeszcze robic rozne inne rzeczy, zeby pozniej niczego nie zalowac... Chce poznawac zycie i rozne jego aspekty... Chce jezdzic ze znajomymi na jakies wypady, uprawiac sporty, bawic sie kiedy mam na to chec... a czasem siedziec w domu sluchajac muzyki i piszac posty na dietce, nie myslac o tym kiedy musze zrobic obiad, zeby nakarmic glodna rodzine, albo jak pogodzic pranie i prasowanie z innymi obowiazkami...
Przeczytalam jeszcze raz ostatni akapit i stwierdzam z cala pewnoscia - staropanienskie podejscie do zycia.,.. A jesli nie, to z cala pewnoscia niedojrzale....Ale coz,tak to wlasnie widze... Oto cala Lola... A skoro nikomu takim mysleniem nie szkodze, to chyba nie ma z tym jakiegos problemu....
Co do diety- przez ostatnie dni jest raczej dobrze... Zdarzylo mi sie co prawda zjesc kawalek ciasta, ale bilans kaloryczny i tak mialam super....Niestety moj organizm przed @ jest tak zaprogramowany, ze musi sobie pozoim cukru podwyzszyc
Zjadlam ciasto (zwykle drozdzowe z kruszonka i rodzynkami - kawalek 4 cmx 4cm) i jak reka odjal odeszly wszystkie inne slodkie zachcianki... Teraz jestem ciekawa wskazania wagi... Licze na maly spadek... A z pewnoscia musze utrzymac to co jest teraz...
Silownia jest dla mnie w dalszym ciagu codziennym punktem programu walki z nadwaga... Moze gdybym ja sobie odpuscila, mialaby wiecej czasu... Ale nie moge sobie wyobrazic dnia bez aktywnosci fizycznej... Przestawilam sie na taki tryb zycia i jest mi z tym bardzo dobrze...
Matko- post gigant mi wyszedl...![]()
DZIEKUE WAM KOCHANE MOJE ZA WASZA OBECNOSC - TO DLA MNIE BAAAAARDZO WAZNEWATKI KAZDEJ Z WAS MAM JUZ NA BIEZACO I POODPISUJE Z CALA PEWNOSCIA
TYM BARDZIEJ, ZE DZIEJE SIE NA NICH TYLE CIEKAWYCH RZECZY
![]()
LIEBE - ZDJECIA ROBIA WRAZENIE![]()
ADRIA - PRAWIE TRAFILAS Z TYM KAMIENIOLOMEM
CZUKEREK - JAK JUZ WSPOMNIALAM PRZEZ TO MOJE ADHD NIE MOGE SPAC....
KINGA 2085 - TO KIEDY SIE SPOTYKAMY NA JAKAS AKTYWNOSC FIZYCZNA POLACZONA Z POGADUCHAMI??
ASTERAKI - POWAZNIE ROZWAZAM TEGOROCZNY URLOP W GRECJI... 12 DNIMAM OKAZJE POJECHAC ZA GROSZE... CHYBA SIE SKUSZE
ANETA123 - DZIEKI ZA PAMIEC :*
IVETT - JESTEM JESTEMPRZYNAJMNIEJ DUCHEM I SER-DUCHEM
KASIKOWA - HOP HOP- ECHO - ECHOW GLOWIE PUSTO MAM... UWAZAJ Z TYM ECHEM, BO JESZCZE MI MZGOWNICZKE ROZSADZI
Ostatnio slucham jednego utworu wlasciwie bez przerwy... Mimo, ze takiej muzyki ogolnie nie trawie...![]()
![]()
Jestem hardcore'owa kobietka, ale zakochalam sie w kawalku Danny - IF only you...
Zakładki