Podwójny, wybacz :)
Wersja do druku
Podwójny, wybacz :)
z każdym dniem dojazd będzie coraz łatwiejszy :twisted:
miłego dnia :P
gratuluję tego rowerka przede wszystkim :) rewelacja, że udało Ci się spiąć i się nie poddałaś po pierwszym dniu :) ja na razie fizycznie mam problem buty zawiązać, więc do rowerka mi daleko :/
a jak kiełki będą jadalne, to daj znać, które najsmaczniejsze, to sobie też pohoduję :) (długo kiełkują?)
i w ogóle podziwiam za tamten ogromniasty wpis ;-) jak bym w połowie już wymiękła przy pisaniu :P
No, to gratulacje kolejnego dnia na rowerku. A za stracone kilogramy: BRAWA! ;)
Kurczę, Ty pomyślałaś o emulsji do opalania, a ja dziś w drodze do pracy i potem powrotnej 'ślicznie' sobie nosek spaliłam... :/
No nic, będzie kilka extra piegów na to lato :P
Pozdrawiam!
Witaj kochana!!!
czytam te Twoje jadłospisy i wiesz co , jakoś coś mi nie pasuje, tzn. jak sobie wyobraże to wszystko to widze melona i soki :shock: :shock: :shock: ogólnie jakos ubogie to jedzono, wiem ,ze kal. dobijasz tysiaka , ale cobys sie w jakies chorobsko nie wpędziła!!
za rowerkowanie SZCZERZE PODZIWIAM.. zmotywowałaś mnie do ruszenia tylka z domu
fajnie, ze masz rower.
ja na swoim do pracy jade tylko kwadrans wiec podziwiam za jezdzenie taki kawal.
Cześć :)
Wpadam na chwilkę i muszę się wreszcie zabrać do nauki, bo przecież egzamin we wtorek, a ja przez te dwa dni jeżdżenia do pracy nic nie podziobałam.
Z wtorkowego kolosa mam 4.5 :)
Wczoraj jedzeniowo było:
:arrow: śniadanie: melon i Bakuś za 200kcal
:arrow: drugie śniadanie: dwa Gerbery za 240kcal
:arrow: obiad: bukiet jarzyn za 150kcal
:arrow: podwieczorek: sałatka: kukurydza, ogórek małosolny, kawałek papryki i duuuuużo kiełków, Wasa x2, w sumie za jakieś 250kcal
:arrow: kolacja: bakalie, duuużo bakalii :?
Bez bakalii do tysiąca brakowało 160kcal, na pewno tyle zjadłam, a pewnie i więcej. No ale dużo wczoraj spaliłam na tym rowerze, więc chyba rozgrzeszenie dostanę..
A co dzisiaj będzie jeszcze nie wiem, do Tesco wybierzemy się pewnie wieczorem, albo jutro rano, więc nie bardzo mam z czego wybierać ;) . Ale Mama poszła na targ, więc będzie dużo warzyw, więc ok.
Ivett, mi kierowcy na szczęście niezbyt przeszkadzają, zresztą większość drogi do pracy mam nad Wisłą, a potem nad Rudawą i tylko fragmenty jadę szosą - i ogólnie wrażenia mam takie, że kierowcy są dla mnie raczej mili i wyrozumiali ;) . Natomiast zupełnie inaczej jest z pieszymi, którzy mnie denerwują.. Kiedyś piękny wypadek zaliczyłam jadąc nad Wisłą - na odcinku między Wawelem a Jubilatem, górą, jest tam dość wąski deptak. No i sobie jechałam, akurat miałam mijać jakąś parkę, która szła grzecznie bokiem.. i oczywiście musieli zacząć się gilgotać i koleś uskoczył bok w sam raz w tym momencie, kiedy obok przejeżdżałam.. musiało to nieźle wyglądać, jak poleciałam z górki w dół, bo chłopak był mocno blady jak pytał, czy wszystko w porządku ;) . Toteż teraz bardzo uważam i staram się z daleka dzwonić, a niektórzy i tak się nie odsuwają..
A wczoraj największym wyzwaniem był pijak na dość wąskiej dróżce nad Rudawą ;) z daleka widziałam, że tropi węża, ale na mój dzwonek zareagował dość rozsądnie, bo się w ogóle zatrzymał z boku drogi, żeby przypadkiem się nie zatoczyć pod koła ;) .
bes, wczoraj zjadłam już wszystkie kiełki i nastawiłam nowe. Soczewica kiełkuje bardzo szybko, już pierwszego dnia pojawiają się pędy. A ogólnie to nie wiem ile to zajęło, tydzień? Ale soczewicę to już spokojnie po paru dniach można było jeść. Najsmaczniejsze moim zdaniem są kiełki słonecznika i rzodkiewki :) .
AmmyLee, no emulsja się przydała zdecydowanie, bo wczoraj jak wracałam do domu to już mocno świeciło. Koniecznie się zaopatrz :)
dolinalotosu, z tym melonem to pewnie masz takie wrażenie, bo ostatnio jadam go codziennie na śniadanie ;) . Co do soków nie jest tak źle, dwa, może trzy razy w tygodniu mi się coś przydarzy. Ostatnio mogło być słabiej z warzywami, bo nie było ich w domu, a mi się nie chciało pójść do sklepu :lol: . Ale poprawię się, z warzywami na pewno ;) .
Julka, 15 minut to też coś :) . Ważne, że się ruszasz codziennie. W przeciwieństwie do sporej części społeczeństwa ;) . Dziękuję za odwiedziny, mam nadzieję, że u Ciebie coraz lepiej z odchudzaniem? Wpadnę niedługo, to się przekonam..
Nowe kiełki nastawione, teraz będzie ich duuuużo.
Przez weekend i poniedziałek mam zamiar się uczyć, mam nadzieję, że mój leń wewnętrzny mnie nie powstrzyma.. nie wiem jak będzie z rowerkiem (jeśli w ogóle, to stacjonarny), bo trochę się poobcierałam :( (to pewnie przez to, że jeździłam w dżinsach) i chyba poczekam, aż się zagoi. Od środy będę już codziennie jeździć do pracy (oczywiście poza weekendami), oby tylko mi kondycja przez te parę dni nie uciekła.
Swoją drogą, dżinsy powoli robią się za luźne ;) przyjemne uczucie..
Uciekam. Przepraszam, że Was nie odwiedzę, może nadrobię to wieczorem.
Buziaki i miłego weekendu :)
C.
:shock: :shock: :shock:
JUZ WIDZĘ POPRAWĘ!!!
:P :P :P
cauchy!!
a ajk według ciebie wypada porównanie rowerków stacjonarnego i eko???????????? :roll:
Gratuluje spadku wagi:) i tego, że tak śmigasz na tym rowerku do pracy i z powrotem :)
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:Cytat:
Zamieszczone przez Cauchy
piekne to Twoje rowerkowanie :)
a Pani mi żadnych jajeczek nie je, jogurcików, mięska ?
teraz to ja nie jezdze na rowerze. to bylo w takim ogolnym sensie. teraz to malo co sie ruszam... a jak juz to autem... ;/
No to nieźle, a myślałam, że akurat promenada jest przystosowana do rowerzystów ;) Chociaż dziś jak są wianki to widziałam już, że trochę ruch ograniczyli i zrobił się straszny korek, bo jakaś mama musiała iść z synkiem za rękę i wstrzymywała cały ruch :/
Noo, to miałaś przygody z tym rowerkiem... Kondycha nie ucieknie, musiałabyś się bardzo zasiedzieć (2-3 tygodnie), zeby ją stracić :P
Udanej nauki życzę, też się wziąć muszę bo później może być kiepsko... ale zawsze mam w odwecie wrzesień...
A soję do kiełkowania brałaś kiedy? Ogólnie pytanko, bo dawno się w to nie bawiłam - kupujesz jakieś specjalne nasionka (np. tej soczewicy)? Kiełki zwykle kupuję "gotowe" bo na szczęście można dostać dobre i świeże w carrefourze i Lewiatanie, ale zwykle taka porcja to na mnie za dużo i potem się marnują... Stąd pytania, hodowlę rozpocząć czas :lol:
Pozdrawiam ciepło!
Witam :)
Wczoraj jedzeniowo było zdrowo, smacznie i przykładnie!
:arrow: śniadanie: melon i truskawki
:arrow: drugie śniadanie: sałatka (pomidory, ogórki małosolne, cebulka), Wasa z plasterkiem szynki z kurcząt
:arrow: obiad: młode, oskrobane ziemniaki znad pary z koperkiem :D , fasolka szparagowa żółta znad pary i kalafior (z wody, bo już się nie zmieścił) - wszystko świeże, pycha!
:arrow: podwieczorek: mleko Łaciate truskawkowe
:arrow: kolacja: serek wiejski z pomidorem i ogórkiem (uwielbiam to), Wasa x2, szynka x2
Do tego jeszcze w międzyczasie były bakalie (trochę orzechów i sporo moreli), więc spokojnie dobiłam do tysiąca.
Rowerowania nie było, prawie cały dzień dziobałam.. dzisiaj i jutro zapowiada się to samo.
Teraz na śniadanko jem:
:arrow: szklanka świeżo wyciskanego soku pomarańczowego ~50kcal
:arrow: banan 120g = 108kcal
:arrow: truskawki 140g = 40kcal
Czyli łącznie 200kcal, pysznie.
Na obiad podobnie jak wczoraj, ziemniaczki i kalafior (został z wczoraj), ale zamiast fasolki marchewka, mniam :) .
Autkobu, staram się codziennie na kolację jeść serek wiejski, to robi za nabiał ;) . W tym tygodniu jadłam też jajka (sadzone do kaszy), z jogurtami jeszcze się nie oswoiłam, jakoś nie mam ostatnio ochoty specjalnie. No a mięsko wczoraj się pojawiło w postaci szynki z kurcząt, no i parówka była w tym tygodniu :lol:
Ivett, no teraz jest beznadziejne nad Wisłą, a te ogrodzenia stalowe to już postawili we czwartek i dołem tuż pod Wawelem, tam gdzie jest zwężenie, ciężko było przejechać w ogóle.. na szczęście ludzie starają się jak mogą i jak dzwonię, to się usuwają z drogi ;) . Mam nadzieję, że szybko to wszystko sprzątną stamtąd. Do środy powinni zdążyć zrobić mi miejsce :D
AmmyLee, teraz właśnie hoduję trzy rodzaje - soczewicę, słonecznika i właśnie soję (SSS ;) ). Rośnie całkiem ładnie. A nasionka kupuję w sklepie ze zdrową żywnością, są takie w białych papierowych torebkach ze zdjęciem nasionek (każde mają chyba to samo) i czarnymi napisami, firma bodajże Good Food czy coś takiego. I na nich pisze, że to są właśnie do hodowania kiełków nasionka. Chociaż nie wiem, czy to nie pic na wodę, bo te słonecznika to są po prostu obrane pestki takie jak się zjada.
No i w takim woreczku jest ich duuuużo, ja po troszku na jedną hodowlę wysypuję i starcza na długo :) .
No, teraz jeszcze idziemy z Mamą do Tesco, bo wczoraj nie poszłyśmy, toteż zrobię rozsądne zapasy na tydzień. Nie wiem czy się nie pożegnać z Bakusiami - dobre są cholernie, ale więcej mają cukru niż czegokolwiek innego, zdrowego, to chyba stosuję zastępczo za słodycze.. muszę to przemyśleć ;) .
Przepraszam, znów Was nie poodwiedzam.. chyba nadrobię zaległości po egzaminie.
Miłego dnia!
Buziaki, C.
a co Ty tak wczesnie w niedziele wstajesz?
ale smaczne to Twoje jedzonko :wink: , a co do Bakusiów to święta racja :roll:
pozdrawiam i życzę udanej nauki :?
okej - rozgrzeszam w połowie te braki ;) ;)
buziaki! :)
A kupiłam sobie przed wczoraj melona (tego żółtego) i powiem Ci szczerze, że melony to nie dla mnie :D Dobrze, że siostra przyjechała to zjadła :D
Ivett - w koncu ktos mnie rozumie :) Ja tez nie znosze melonow :D
A co do bakusiow - radze zrezygnowac. Duuuzo cukru... Zreszta wszystkie przetwory mleczne maja duzo cukru - wszytskie jogurty, serki, maslanki smakowe.... Najlepiej wybierac jogurt naturalny i samemu dorzucic jakiegos owocka :) W Twoim przypadku moze byc oczywiscie melon :))))
Milego dzionka!!!
ja kiedyś wciągałam bakusie hurtem, więc teraz już na nie patrzeć nie mogę - plus dla mnie :P
a kiełki sobie po weekendzie zrobię, bo mama się wygadała, że kupiła jakieś nasionka i niedługo zakwitną same w szafce z nudów :P
Mhhmm, jaki apetyczny jadłospis :)
Dzięki za kiełkowe info, trzeba w wolnej chwili rozpocząć zabawę w ogrodniczkę (kiedyś dostałam taką kartkę na urodzinki od panów z grupy dziekanatowej :) i tak mi się skojarzyło:
http://www.ilustris.pl/catalog/images/big/PC_058.jpg
Galeria - pocztówki pana Andrzeja Tylkowskiego. Zaraził mnie mój kolega nimi ;) )
Mam nadzieję, że zakupy udane, a Ty się tą nauką nie przemęczasz ;) A tak swoją drogą to troche zazdroszczę "zapału", ja już od 3 dni myślę nad tym, żeby się wziąć ale jeszcze nic a nic nie zrobiłam... Ach te upały... [ok, jutro na burzę narzekać będę :lol: ]
Spokojnego tygodnia życzę!
Hej hej :)
Wczoraj jedzeniowo było:
:arrow: śniadanie: banan, sok z pomarańczy, truskawki = 200kcal
:arrow: drugie śniadanie: sałatka (kukurydza, groszek, rzodkiewka, seler naciowy, papryka czerwona i żółta), Wasa x2 = 200kcal
:arrow: obiad: młode ziemniaki znad wody, kalafior = 230kcal
Potem już nic nie zjadłam, bo obżerałam się bakaliami :? lepsze to, niż słodycze, ale i tak wyszłam ponad limit, liczę, że zjadłam jakieś 1300kcal wczoraj. No nie jest bardzo źle, ale miało być lepiej.
Trudno, dziś się poprawię, a bakalie chyba przestanę kupować, bo niepotrzebnie kuszą.
Mam zapas melonów, więc znów będzie pysznie codziennie jeden na śniadanko (no ja je bardzo lubię, nic nie poradzę ;) ). Bakusiów też trochę kupiłam niestety, ale właśnie sobie postanowiłam, że będę powoli ograniczała - może tak nie więcej niż 2 w tym tygodniu? Za to kupiłam jogurty naturalne i jakąś Activię.
I świeża bazylia mi się zieleni na parapecie w kuchni :) .
Ta sałatka wczorajsza bardzo dobra - zostało mi jeszcze na dziś sporo - kukurydza i groszek Bonduelle, rzodkiewka (miałam, to wrzuciłam), seler naciowy (ma aż 7kcal w 100g :D ), dwie papryki. Wyszło mi, że ma 48kcal w 100g. Bardzo dobrze smakuje z odrobiną bazylii i mięty. :)
A wczoraj jeszcze kupiłyśmy sobie z Mamą po dwie pary butów ;) ja się wzbogaciłam o tenisówki na rower, bo te moje "sportowe" buty to już proszą o odpoczynek, i w japonki na płaskim, niskim obcasie, takie ładne nawet w przecenie za 24zł ;) .
Z dziobaniem wyszło mniej, niż chciałam, trudno.. za to dzisiaj i jutro będę się mocno spinać :? bleee... żeby już było po tym egzaminie!
No, lecę do nauki. Życzę Wam miłego dnia i trzymajcie za mnie kciuki, proszę :)
Buziaki, C.
monique no to jest nas dwie :D
Trzymam bardzo mocno kciuki :) Będzie ok http://blog.blacknight.ie/images/thumbs-up.jpg
trzymamy, trzymamy :wink:
:P MILEJ NAUKI I UDANEGO DIETKOWANIA :P
W takim razię trzymam kciuki. I proszę o to samo oraz o jakiegoś batana mojego lenia :)
http://www.ilustris.pl/catalog/images/big/PC_033.gif
Pozdrawiam, bakaliożerco! :P :lol: :lol: :lol:
Kochana C.
musze Ci powiedzieć że wpadłam po uszy... :lol:
...
i to przez Ciebie.... :lol:
...
ZAKOCHAŁAM SIĘ W MELONACH :twisted:
właśnie leżą na stole przecudne trzy melony tym razem cantaloupe
może założymy klub żarłaczy melonów :lol: :lol: :lol:
buziaczki
halo, halo! nie dobił Cię grad dzisiaj? :):):):)
Hello- wpadam na chwilkę życzyć miłego dnia:)
Kiedy następne ważenie?
i jak tam wczorajszy dzień zleciał?
miłego wtorku :wink:
Dzień dobry :)
Wczoraj jedzeniowo było:
:arrow: śniadanie: melon, kiwi, sok z pomarańczy
:arrow: drugie śniadanie: sałatka (ta co opisywałam)
:arrow: obiad: ziemniaki i marchewka znad pary, mniam
:arrow: podwieczorek: reszta sałatki i kalarepa
:arrow: kolacja: dwa jajka na twardo, pomidor, Wasa x3
Z tego w sumie było 990kcal, no i oczywiście podjadłam trochę bakalii, więc w sumie było jakieś 1100kcal. Bakalie się skończyły, więc problem z głowy ;)
Teraz czeka na mnie już zrobione śniadanko, takie samo jak wczoraj, pychota.
Termin egzaminu przesunęłam na sobotę, bo dzisiaj to bym go raczej nie zdała. Na szczęście kobieta sama nam to zaproponowała i sporo ludzi sobie przesuwało, więc nie ma z tym problemu. Teraz się może wezmę do spokojnej, regularnej nauki, a nie dziobania przez cały dzień..
Z tego też powodu jednak nie będę od jutra jeździć do pracy na rowerku, tylko od przyszłego tygodnia, toteż od jutra wracam na stacjonarny, zgodnie z planem, że od środy będę rowerować. Obtarcia już się chyba zagoiły, więc powinnam dać radę. A zaczyna mi już tego brakować :) . No poza tym boję się, że gdybym tak wsiadła na rower po tygodniu przerwy, to bym do pracy jechała dwie godziny i dotarła ledwo żywa. Nie mogę na to pozwolić.
Ivett, CzarnaWampirzyco, dolinolotosu, monique, Jesi, AmmyLee, agitku, Autkobu, chusteczko, Julcyk, dziękuję Wam wszystkim za regularne odwiedzanie mnie :) wyczuwam nadchodzący spadek sił (te bakalie :evil: ), więc się przydajecie bardzo.. ja mam nadzieję dzisiaj po nauce nadrobić zaległości i Was poodwiedzać :) . Ale muszę na to mieć jakieś dwie godziny pewnie, bo ja to się rozpisuję oczywiście, więc lepiej zrobić to po dziobaniu, a nie przed, bo wtedy to bym się nigdy do notatek nie zabrała.
Agitku, cieszę się bardzo, że melony zasmakowały :) ja bardzo chętnie wstąpię do klubu melonożerców ;) . Mam zapas do końca tygodnia, gdyby ktoś chciał podważać moją wierność dla tego owocu..
Autkobu, właśnie się z Mamą dziwiłyśmy, jak usłyszałyśmy w tv, że w Krakowie był grad i w ogóle pandemonium. U nas przez jakieś 10 minut była wichura, potem trochę popadało i koniec ;) .
chusteczko, ważenie w piątek, ale zaczynam się martwić, że moje bakaliowe ekscesy i brak rowerowania negatywnie wpłyną na wynik.. eh. Zobaczymy.. na pewno Was poinformuję co mi ta wstrętna waga podała, niezależnie od wyniku :) .
Wampirzyco, poniedziałek jak poniedziałek.. uczyłam się od rana, potem się dowiedziałam o możliwości przesunięcia i już uczyłam się w spokoju :) . A potem się poleniłam troszkę, pogadałam z lubym (z dnia na dzień coraz mniej rozmawiamy, w każdym razie takie mam wrażenie, on pewnie nie), a potem padłam. Zasnęłam przy filmie i obudziłam się dzisiaj rano :lol: . Można z tego chyba wysnuć wniosek, że nauka męczy :lol:
No nic. Zmykam do śniadania i nauki. Później do Was wpadnę :)
Buziaki i miłego dnia!
C.
SPADEK SIL W POWIETRZU???? TO U CIEBIE RACZEJ
NIEPRAWDOPODOBNE, TRYSKASZ ENTUZJAZMEM I GDY MI CIĘŻKO ZAWSZE DO CIEBIE
ZAGLĄDAM :wink:
ZMOTYWOWALAŚ MNIE DZIŚ DO WSADZENIA SIĘ NA ORBIEGO.. NIE MA WYJŚCIA
TRZEBA SIE RUSZAĆ :oops: :oops: :oops: A LEŃ MNIE STRASZNY OPANOWAŁ
IDZIE CI SUPER!!!!!!!!!! ŻADNYCH WPADEK!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!! ŻADNEGO MARUDZENIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
SZACUNEK CAUCHY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!! :wink:
No to chyba dobrze z tym egzaminem,tylko teraz znowu będziesz się stresować te kilka dni :) A Twój rowerkowy plan jest bardzo dobry, chociaż nie wydaję mi się, że przez tydzień powinnaś zaliczyć aż taki spadek formy :)
hehe, u mnie wczoraj było tak samo, pewnie dlatego, że my mieszkamy na zadu...eee to znaczy obrzeżach ;) ;) ;)
:D Weszłam na paluszkach, bo widzę, że się jakaś "kobyła" szykuje i ostro zakuwasz.
Więc znikam, żeby Ci nie przeszkadzać :D
Napiszę tylko szeptem, że tak, jak Dolinka podziwiam Cię za determinację, samokontrolę, konsekwencję i wytrwałość. Tylko to jest naprawdę skuteczne. :D :D :D
Pozdrowienia !!!
:D tylko zamelduję ,że orbi zaliczony, dzięki Tobie Cauchy :P :P :P
No. Zgodnie z przewidywaniami, rajd po forum i odwiedzenie Was wszystkich zajęło mi drobne dwie godziny ;) . Ale to i dobrze, posiedziałam sobie, nawsysałam się wody i nie skusiłam na nic wstrętnego, obrzydliwego, z pewnością nie smacznego i w ogóle ;) .
Menu dzisiejsze:
:arrow: śniadanie: wyciśnięty z dwóch pomarańczy sok, melon Galia, dwa kiwi
:arrow: drugie śniadanie: sałatka (wielka improwizacja), Wasa x3
:arrow: obiad: bukiet jarzyn (z mrożonki za 130kcal) z odrobiną masła i bułki tartej (policzyłam to za 70kcal, żeby nie było)
:arrow: podwieczorek: reszta improwizowanej sałatki, Wasa x2
:arrow: kolacja: ulubione połączenie - serek wiejski, pomidor, ogórek, Wasa x1
Łącznie dzisiaj: 990kcal.
No, ładnie.
Rano wstałam, wykąpałam się, nabalsamowałam, trochę sprzątnęłam w domu, przygotowałam jedzenie na dzień i siadłam do nauki. Trzy zagadnienia wtłoczone do głowy, pozostało osiem ;) . Powolutku się nauczę i sobie spokojnie podejdę do egzaminu, bez nerwów. Dobrze zrobiłam, że przełożyłam. Z przerwami na jedzenie i chwile odpoczynku uczyłam się do 16tej, potem była godzina rowerowania :D . Dobrze mi to zrobiło - może właśnie przez brak roweru tak mnie przymuliło ostatnio, kto wie. Potem kolacja, kąpiel, balsamowanko i forum :) . Oj jak miło.
Woda mineralna niedługo się skończy, więc trzeba będzie iść spać w końcu ;) .
Ojciec wczoraj dostał czekoladki ode mnie. A jakie fajne, mówię Wam. Z różnymi nadzieniami - kokosowym, pistacjowym (kocham pistacje...), migdałowym.. mmmm.. Dzisiaj rano zastałam rozpakowane i nadjedzone na stole. Popatrzyłam sobie na nie, powąchałam niektóre i odłożyłam :lol: . To wąchanie to jakieś podejrzane, ale ja tak mam - śmieją się ze mnie, że bardzo często najpierw coś wącham nim zjem. Tym razem wystarczyły mi doznania zapachowe :) .
Świństwo na łapach - a właściwie na lewej łapie - znów się zaczyna robić, swędzi i boli od niektórych rzeczy (np. od wyciekającego z pomidorów soku..), więc oczywiście maść i białe rękawiczki poszły w ruch, wyglądam jak magik. Wciąż nie udało mi się dojść do jakiejś korelacji między tym co jem, gdzie przebywam i jakich używam kosmetyków / chemikaliów, a pojawianiem się tych problemów. Testy na alergię nic nie wykazały, poziom IGE wskazujący na uczulenia też mam w normie, więc cholera wie co jest grane. No ale póki co maść i inne medykamenty są skuteczne, więc nie będę się przejmowała.. tylko taki trochę wrzód na dupie, że od czasu do czasu trzeba pocierpieć.
Wkurzają mnie muchy. Taaaaaak, wiem, fajnie to brzmi :lol: . Nie można za dnia spokojnie otworzyć okna, bo wlatuje mi tyle much do pokoju, że potem mam czarną mgłę pod lampą (swoją drogą, czemu tak sobie ukochały akurat lampę?) i biegam z ręcznikiem po pokoju jak jakiś debil. Brakuje mi tylko białych podkolanówek z falbankami i różowych lakierków. Wieczorem jak otwieram okno, to od razu czuję jakie papierosy pali sąsiad na balkonie nieopodal i co kto przygotowuje na jutrzejszy obiad.. Jak otwieram na noc (co praktykuję pomimo wad, bo przynajmniej rano mam miły chłód i wywietrzone), to słyszę jak pieprzone dresy wydzierają się po nocy informując mnie o swojej sympatii do wybranych klubów piłkarskich. Już nie wiem co gorsze, oni czy muchy..
Mnie ogólnie sporo rzeczy wkurza. Avast mnie wkurza, oj jak ja brzydko na niego klnę czasami.. MPK mnie wkurza, ale to już opowiadałam. Muchy mnie wkurzają, czy to jest nienormalne? Kurz mnie wkurza - skąd się tego bierze aż tyle? Przecieram te pudełka wszystkie, a po godzinie znów są brudne. Waga nie wkurza, za dużo pokazuje ;) . Luby mnie wkurza ostatnio, chociaż właściwie nic takiego nie robi - sama siebie wkurzam, bo lubię od czasu do czasu poszukać dziury w całym. I wtedy wkurzam jego, chociaż nie daje tego po sobie poznać. Zrozum tu kobietę. Wkurza mnie pająk, który mi wlazł wczoraj między szyby w oknie i sobie wędruje obok żaluzji, siedzi tam nadal - ciągle się boję, że wylezie na moją stronę, nie znoszę pająków.. Myślałam, że jak mu podniosę żaluzje, to się usmaży, ale się nie dał - pewnie jakaś egzotyczna odmiana, zahartowana na promienie UVA i UVB. Wkurzają mnie masakrycznie gołębie, które swoje amory muszą co roku przeprowadzać akurat na moim balkonie, gruchając mi te miłosne ptasie pieśni od czwartej nad ranem do późnego wieczora. Albo na moim parapecie, do gruchania i gulgania dodając potworny dźwięk pazurów skrobiących po metalowej powierzchni. Wkurza mnie mój pomalowany na cztery różne, zbyt intensywne kolory blok, we wzory, które nijak nie chcą się geometrycznie ułożyć w coś regularnego i powtarzalnego (mam manię szukania podobieństwa i wzorów).
Nooo, ale tak tylko sobie marudzę. Aż mnie dziw bierze, że pomimo tego wszystkiego żyję tak bezstresowo i zachowuję pogodę ducha ;) . No bo zachowuję, tak tylko mi się zebrało na narzekanie. Ale jak się tak wkurzam, to sobie solidnie przeklnę i ciśnienie schodzi. Może to te dwa gorsze dietowo dni mnie tak marudnie i bojowo nastawiły. Ale koniec z tym, bo dzisiaj poszło śpiewająco i tak już będzie do końca, aż osiągnę te cholerne 56kg. Nie wiem czemu akurat ta liczba, ale od zawsze jest moim marzeniem. Śmieszne.
dolinko, cieszę Cię, że znalazłaś u mnie motywację i wskoczyłaś na orbiterka dziś :) . Oby i jutro poszło Ci równie ładnie! Przyjdę sprawdzić!
Ivett, ja tam się raczej nie stresuję na szczęście :) . A wręcz przeciwnie, te kilka dni więcej na przygotowanie mnie właśnie odstresują i będę mogła spokojnie pójść ze świadomością, że umiem na tyle, by sobie zdać z palcem w.. nosie.
Autkobu, aj tam od razu zadupie.. malownicze rejony nieco oddalone od centrum. A zaznaczmy, że wszelki smog i największe świństwa lecące znad Huty kumulują się nad Rynkiem, a nas omijają, bo nasze zadupie jest wyżej położone ;) .
Jesi, cieszę się bardzo, że już wróciłaś po okresie beznecia i dziękuję bardzo za miłe słowa :) . A egzamin rzeczywiście ciężki, bo z przedmiotów w tym semestrze ten był dla mnie najtrudniejszy (no, nie licząc fizyki, ale to nie matematyczny przedmiot..). Ćwiczenia na szczęście udało się zaliczyć, teraz zmagam się z teorią, ale jakoś nawet ładnie wchodzi. Oby równie gładko poszło z egzaminem.
No.. zwijam się :) pogadam z lubym na dobranoc (będę się starać zachować spokój i trzeźwe spojrzenie, szukanie dziury na siłę nie jest pożądane w udanym związku) i w kimę, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku :) .
Rany, ale ktoś sobie smrodliwe jedzenie gotuje na tym osiedlu.. psią karmę jedzą czy co? :lol:
Dobrej nocy dziewczynki i bardzo BARDZO BARDZO dziękuję Wam za liczne i regularne odwiedziny :) to mnie napędza do walki.
Buziaki, C.
Cauchy!! jestes normalna!!! w ramach walki z czarnymi kupilam siatki do okien... :lol:
orbitowanie będzie.. :lol: :lol: :lol: ale mam wyrzuty sumienia bo Ivet chciała, aby i za jej chorego orbiego poćwiczyć a mnie się trudno zabrac za podwóją porcję :oops:
doznania zapachowe :wink:
:lol: :lol: muchy cię wkurzają :lol: :lol:
A mi wujek opowiadał, że jak miałam tak gdzieś 2 latka jak przeprowadziłam się ze wsi ( od babci) do miasta do bloku to kazałam sobie nałapać much bo w bloku nie było :lol: Wujek nałapał mi do słoika, przywiozłam i wypuściłam :lol: :lol: :lol:
Miłej środy :wink:
o lol
Wampirku jesteś debest:D
Cauchy- wpadam z kawką i życzę miłego dnia :*