miłego dnia życzę :D
Wersja do druku
miłego dnia życzę :D
Hej;)
Tak z ciekawości spytam,ile kcal mają śliwki?? Bo mi ochoty narobiłaś!! ;)
O,właśnie ten chlebek wczorak kupiłam! :> Uwielbiam go :] Tzn. en zielony :]
Żyzę ładnej pogody!!:)
:D Ale chlebkowo tu u Ciebie sie zrobiło :shock: Mnaimmm.
a ja właśnie dzisiaj też słówko o moim chlebku napisałam :D
Widzę, że pająkowa rodzinka się pomalutku powiększa! Jak Ty to robisz, że przyroda sama się do Ciebie garnie ??? :lol:
Masz ten dar :roll: hi hi hi :lol:
A co do menu, to jakoś nigdy nie udało mi się połączyć w jednym posiłku kaszy i kefiru. Bardziej widzę kefir z ziemniakami. JKak Ci to smakowało ? i czy w ogóle ? :?
Pozdrawiam !
no dokładnie.
Na początku kilka minut i można było wyłączyć diete.pl a teraz? Godzina to za mało :lol: :twisted:
No to ja mam pytanko odnośnie chlebka Fitness Style czy on czasem nie jest kwaśny w smaku ??? Bo jeśli tak to ja nie przełknę ... :roll:
towarzysza pająka nr 2 współczuje, ja bym chyba nie wytrzymała...
a dieta.pl to mały pożeracz czasu ... ale w zamian za to jaka motywujący :)
miłego wieczorku słonko :*
Cauchy, małe animal planet się szykuje widać :P Jakbyś nie miała co robić, to zawsze można się pogapić na zwierzaki ;)
Aczkolwiek ja insektów nie znoszę: byłam u babci i zrywałyśmy z siostrą porzeczki... no, do pewnego momentu, aż nie zauważyłyśmy ile tam robactwa, mrówek, ślimaków i innych...bleee!
(i ja miałam biologię na maturze zdawać :roll: taaa, d.pa a nie biologię xP)
No nic. Pozdrawiam i dietkuj ładnie. :*
ja tam lubię kefir/maslankę do kaszy :D i do ziemniaków też :D zresztą ja tam do wszystkiego piję kefir/maślankę hgehehe :DCytat:
Zamieszczone przez Jesi
jak tam dzionek minął?
cześć C :P
ktos tu pisal ,ze waza to smieci..a ja ostatnio pokochalam z lidla sezamowe :cry:
te kromeczki są bezpieczne bo zjadam 4 i nie chce mi się więcej :wink: za to inne pieczywo mnie totalnie rozkręca... a ciemne kochamm :oops: Jesi u siebie zachwalala Kolodzieja , uwielbiam go ale staram sie nie kupować :roll: , myśle ze ten Twój też będzie bardzo smaczny... moze te poporcjowane kromeczki mnie uratują :x :x :x
trzymaj dalej dietkę i obserwój gniazdko pającze :? :? :?
Dobry wieczór.
Wybaczcie, że dzisiaj do Was nie wpadnę, ale dłuuuugi dzień za mną i jestem zmęczona, więc tylko zraportuję co u mnie..
Menu:
:arrow: śniadanie: dwie kromki żytniego z Bieluchem, ogórek
:arrow: drugie śniadanie: sałatka (ogórek, pomidory, papryka), kromka żytniego
:arrow: obiad: kasza z kefirem (zostało z wczoraj, co zrobić)
:arrow: podwieczorek: czereśnie
:arrow: kolacja: serek wiejski z pomidorem i ogórkiem, Wasa x2
Łącznie kalorii dzisiaj: 1070.
Rano byłam w pracy, potem jeszcze wpadłam do mieszkania siostry, potem do domu, kąpiel, i w podróż do lekarza... i wielka wpadka, normalnie scena jak z horroru bądź komedii, jak kto woli - idę tą ulicą, idę, szukam numeru 9... Mijam dom z numerem 11, potem jakąś walącą się ruderę bez dachu, a potem numer 7... No pięknie :? . Zadzwoniłam do tej przychodni, miła pani w recepcji się przejęła biedną ciapą, która pojechała nie na tą ulicę (nazwa ta sama...) i przesunęła mi wizytę o półtorej godziny. Potem już mnie ojciec odwiózł autkiem.
Koniec końców miałam wycieczkę krajoznawczą i nałaziłam się szybkim tempem przez 30 minut - nie ma tego złego.
Do lekarza dotarłam, nie było tak źle, ale co się nastresowałam to moje. Wysłuchał mnie, przebadał i sprawia dobre wrażenie - fachowiec, sympatyczny ale nie cackający się zbytnio ;) . Ten lekarz to endo-gin, a ja właśnie takiego potrzebuję, ze względu na różne problemy.. :oops: Duże wahania wagi na przestrzeni ostatnich lat niestety nie najlepiej wpłynęły na gospodarkę hormonalną. No i jutro rano jadę na serię badań - jest tego mnóstwo, ale to i lepiej, bo dawno w ogóle o zdrowie nie dbałam, więc niech będzie.
(obawiam się, że moje wakacyjne zarobki stopią się za sprawą leczenia..)
Tak na szybko jeszcze..
podpusiu, na pewno 9 pojawi się u Ciebie prędzej niż myślisz.. tylko się ładnie o nią postaraj i już :)
Pring, bardzo się cieszę, że Cię widzę :) oczywiście nie, że masz problem z wagą czy coś, no ale że jesteś i już.. buziaki!
tamarek, wg mojej książeczki z kaloriami śliwki mają 34kcal na 100g. Jeśli chcesz więcej danych, to powiedz, przepiszę.
Jesi, kasza (gryczana) i kefir to całkiem normalny zestaw w moim domu, więc nie mam problemu, żeby go szamać ;) . I smakuje :) . Może to kwestia przywyknięcia po prostu. Na upały to bardzo dobre danie. Tylko jakoś tych upałów ostatnio nie ma - ale nie, nie tęsknię. Ja tylko proszę, żeby nie padało, bo tęsknię za rowerem..
Madziu, ciężko mi ocenić, ale chyba jest trochę kwaśny.
Henriette, ja kiedyś tak nie miałam, ale teraz to chyba rozwijająca się obsesja, dostaje ataków paniki na widok czegokolwiek małego i pełzającego / pająkowatego / robalowatego. Brrrr..
Uf. Zmęczona jestem po tych dzisiejszych rewelacjach. A jutro muszę raniutko wstać i jakoś się dostać tam na ósmą - nie znam się na tamtych okolicach miasta, nie wspominając o tym ile może potrwać dojazd.. A badania na czczo będą trwały od 8-10 (krzywa cukrowa), więc też z jedzeniem będę musiała potem jakoś pokombinować.. Kolejny długi dzień się zapowiada.
A jak lekarzowi powiedziałam, że dwa lata temu schudłam 38kg.. to powiedział: "pięknie, brawo".. :) Szkoda, że to zmarnowałam - no ale mam nadzieję, że za jakiś czas znów będę mogła się chwalić takimi wynikami.
Buziaki dla wszystkich i dobrej nocy..
C.
Milego wieczoru! Rano napisze cos wiecej bo teraz padam.. :*
ja tam lubię jak dużo piszesz, więc się nie hamuj :)
ja się zapisałam na czwartek do endokrynologa od tarczycy, ale chyba faktycznie powinnam zmienić na endo-gin to może bym jeszcze parę spraw przy okazji załatwiła
w sumie nie wiem czy jest sens w ogóle iść do endo skoro tsh mi wyszło w normie... ehh nie chcę tam iść :( co ja mu powiem? że gruba jestem czy jak? wyśmieje mnie :/
a pająki u mnie lubią szczególnie toaletę :P
Dziękuję bardzo za info o śliwkach :D
I udanego dzionka życze :)
miłego dietkowego dnia zycze :D
:D Muszę spróbować połaczenia kaszy z kefirem :D Nie jestem niejadkiem i nowe smaki mnie ciekawią, więc... chociaż sprawdzę, czy mi to pasuje :D
Dzisiaj dzień badań. Też na pewno wrócisz wymęczona. Życze Ci więc spokojnego popołudnia i wypoczynku na łonie forum :wink: 8)
Pozdrawiam Cauche !!!
No i jestem na chwilkę.
Badania były, w sumie nic strasznego to w ogóle nie było. Jedynie to, że dostałam rano do wypicia 75g glukozy rozpuszczonej w 300ml wody (do krzywej cukrowej). Paskudne to było :? teraz powinnam sobie wmówić, że wszystkie słodycze tak smakują, to nigdy więcej żadnych nie ruszę.. Na dodatek właśnie sprawdziłam - czysta glukoza ma 386kcal w 100g. Czyli moje "śniadanie" miało 300kcal. Siedziałam tam 2 godziny, w sumie trzy razy miałam pobraną krew. Do domu wróciłam, zjadłam trochę czereśni. Pograłam sobie, zjadłam po małej puszce kukurydzy i groszku - wybaczcie, nie chce mi się dzisiaj kombinować z żarciem..
Razem z tą nieszczęsną glukozą mam na liczniku 674kcal. Postaram się dobić do tysiąca dzisiaj.
Zmęczona jestem, łeb mnie rozbolał, więc idę poleżeć.. postaram się wpaść do Was pod wieczór.
C.
:? Skoro tak Cię "załatwili" tą glukozą, to zjedz teraz coś wartościowego. Jakieś białko, witaminy i mnerały. Bo groszek z kukurydzą.........no cos tam maja wartościowego, ale może jakaś ryba (chociaż z puszki) albo jakiś cycek z drobiu + warzywa. Zrób sobie coś, jak już odpoczniesz.
Łeee tam. Dobrze, że groszek i kukurydza a nie jakieś snickersy i chałwy :D Chociaż w połączeniu ze wspomnieniem tamtej porannej glukozy pewnie by Cię nieźle zemdliło :PP
Podoba mi się pomysł robienia brzuszków. Będę robić z Tobą ;) z tym że ja trochę później, bo wieczorem.
Pozdrawiam! ;) :*
Tą glukozę piłam 2 razy w życiu....i nigdy więcej nie chcę tego świństwa wypić!!!!! :? :? :?
glukoza glukozą- ważne, że badania straszne nie były :lol:
I pewnie wyniki dobre są :wink:
ale urządzili ciebie z tą grukozą ehhh :( mam nadzieje, że dojadłaś coś do tego 1000 oczywiście wartościowego :D i trzymam kciuki za wyniki :D
życzę miłej nocki :)
pozdrawiam przesldką Cauchy :lol: :lol: :lol:
Witam Panie :)
Wczoraj zjadłam jeszcze jogurt naturalny z borówkami i dwie śliwki, nie miałam sił na więcej. Więc koniec końców zakończyłam dzień z jakimiś 850kcal na koncie. Mało, wiem.. no trudno.
Nie wiem czemu mnie tak ścięło wczoraj, ale chyba ogólnie ciśnienie było kiepskie, może dlatego. Usnęłam, przebudziłam się na kolację i znów usnęłam. I spałam do rana..
Pogoda dalej kiepska - zaczyna mnie to poważnie wkurzać. Tęsknię za rowerowaniem, przecież już mam tydzień przerwy (nie liczę sobotniego wypadu na plac, bo to było tyle co nic..). Do chrzanu. Ja nie chcę upałów - chcę tylko, żeby przestało padać! Czy to tak dużo? :?
Dzisiejsze menu (póki co tylko pracowe):
:arrow: śniadanie: nektarynka, kiwi, śliwki (5 sztuk)
:arrow: drugie śniadanie: sałatka (ogórek, pomidory, papryka), żytni z sopocką
:arrow: obiad: danie z tuńczyka
Z tego kalorii tylko 550, będę musiała w domu porządnie zjeść.
A po tej glukozie wczorajszej nie mam ochoty na słodycze na najbliższy miesiąc - i dobrze ;) .
Poczytałam o tych wszystkich badaniach, które lekarz zlecił i zaczynam oczywiście się martwić, że będą złe wyniki.. co zresztą jest całkiem możliwe :? . Powtarzam sobie, że może to chociaż wszystko wina tarczycy i uda się odwrócić skutki. A jak sobie pomyślę, że mogłabym przez to wszystko mieć problemy z zajściem w ciążę (nie to, żeby mi się spieszyło, kiedyś tam w przyszłości..) to w ogóle masakra.. Ostatnimi czasy chyba obudził się we mnie instynkt macierzyński - oglądam się za maluszkami na ulicy, uśmiecham się na widok każdego.. kiedyś tak nie miałam.. Heh, jak powiem o tym lubemu, to się chłopak przerazi. Wiadomo, faceci lubią się bawić i nie chcą się za szybko obciążać odpowiedzialnością za bachory. A ja tak się nad tym zastanawiałam wczoraj i zdecydowanie chciałabym przed 30stką sobie przynajmniej jedno zrobić.. Inna sprawa, czy przy okazji nie zwariuję na punkcie swojej wagi i odchudzania po ciąży, ale to jeszcze tak odległe sprawy, że póki co nie będę sobie tym łba zaprzątać.
W pracy jestem, MPK na mnie rano zarobiło 2.5zł, ale wracać chyba będę autkiem z ojcem, więc już im więcej zarobić dziś nie dam.
Lubemu dzisiaj mają gips zdjąć.. zobaczymy co z tego wyjdzie. Oby się okazało, że wszystko się ładnie zrosło i nie trzeba dłużej unieruchamiać.. A jak będzie w formie, to może niebawem wreszcie do mnie przyjdzie :) . Uh, ale się stęskniłam strasznie już.
Jesi, ja bym dużo zrobiła, żeby ta pajęcza natura tak się do mnie nie garnęła.. Poza tym nie widzę siebie jako tę Śnieżkę, w otoczeniu sarenek, króliczków i ptaszków.. heheh. A co do kaszy i kefiru, to oczywiście kefirem się ją popija - tak piszę na wszelki wypadek, co byś tego nie zmieszała razem or so, bo wtedy rzeczywiście mogłoby dziwnie wyjść..
No wczoraj niestety nie miałam sił, żeby się o jakieś dobre jedzenie postarać. Dzisiaj w domu planuję zjeść coś białkowego - może na podwieczorek rybkę na ciepło, a na kolację jajka na twardo, jakoś mam dużą ochotę na nie.
bes, już u Ciebie pisałam o tym endo - wiem, że dzisiaj rano poszłaś, więc czekam na raport, bo ciekawa jestem co Ci powiedział. Mi mają TSH zbadać, zobaczymy co wyjdzie.. podejrzewam, że coś na pewno, bo niedoczynność mam stwierdzoną już dawno temu. Boję się tylko, żeby coś poważniejszego z tych badań nie wylazło...
Henriette, chałwy nie lubię w ogóle, a poza tym jak pisałam, na szczęście ta glukoza mnie odstraszyła od słodyczy wszelakich. Pielęgniarka mnie wczoraj pytała przy pobieraniu krwi, czy nie mam wielkiej ochoty na coś pikantnego - bo to niby typowe przy takim za życiu glukozy - ale też nie miałam. Nawet specjalnie głodna nie byłam.
No a brzuszki przez dwa dni były, a potem przez dwa dni niet... Mam nadzieję, że jutro się zbiorę. Właściwie nie z lenistwa nie zrobiłam, ale wczoraj przed badaniem nie chciałam, a dzisiaj byłam zmięta jeszcze trochę.
Ale pomysł dołączenia popieram :)
tamarku, no ja mam szczerą nadzieję, że nieprędko będę musiała coś takiego powtarzać..
dolinko, przesłodka nie jestem, ale przesłodzona jak najbardziej ;)
Siostra nadal w szpitalu (4 tygodnie mijają), ale najpóźniej w poniedziałek ją puszczą - bo we wtorek ma zabieg w innym szpitalu i nie przyjęliby jej, jeśli wciąż byłaby w tym. Fajnie, nie? ;) No więc w sumie nie wiadomo, czy w tym drugim zostanie i czy na długo.. Ale wyniki ma coraz lepsze, dobrze się czuje i jest silniejsza. Jedynym problemem jest nadal ta rana. Co zrobić, zawsze coś musi być nie tak..
Kończę i zabieram się za drugie śniadanie.
A Wam życzę również miłego dnia :)
Buziaki, C.
Życze bardzo dużo zdrowia Tobie i Twojej siostrze :*
I u Ciebie zyskałam pomysł na dzisiejsze śniadanie :mrgreen: Dzięki :] Tzn owocki zjem xD
:arrow:cauchy a pada deszcz bardzo mocno czy tak troche...bo ja to w deszczu jade do pracy tez rowerem...tez nie chce srodkom lokomocji dam zarobic :D albo szkoda mi kasy na paliwo, albo auto ma moj ukochany...w deszczu jechac do pracy jest tak sobie, ale mam przy sobie suche ubrania i na glowie zawsze jakies cos aby jak zmokla kura nie wygladac....a powrot do domu to juz mi obojetnie
Ty odczekaj na wyniki badan, a nie juz panikujesz!!! choc wiem chyba wiekszosc ludzi tak ma....ja kiedys cyste mialam duza i ryczalam kilka dni ze dzieci nie bede miec...efekt...wyleczyl lekarz,....
a z dziecmi tez tak mam falowo...jakis czas temu wrecz planowalam= juz, a dzis mysle za jakies 5 lat albo i pozniej.....przykro mi ze czasem jak jakis "Bog" sie zachowuje- nie dziecko, nie urodze cie, albo za jakis czas...coz takie czasy nastaly....a czasem jak popatrze co sie na swiecie dzieje, albo co jeszcze moze sie stac, to moze lepiej bez dzieci, albo jak pomysle ze geny po mamusi odziedzicza :lol:
ale ogolnie ja bym chciala bahorka
milego dnia
i niech twoja sister jak najszybciej zdrowieje!!!
:lol: :shock: NIE, NO......CAUCHY......... :lol: :lol: :lol: NO PEWNIE, ŻE BYM POPIŁA TA KASZĘ :lol: , bo taki chłodnik : kefir z kaszą :wink: , to juz w ogole nie wchodzi w grę.
W zasadzie to jadam kaszę z czymś. Z gulaszem, jeśli z warzywami, to ugotowaną i podsmaśoną nałyżce ojeju, jako danie obiadowe z jakimkolwiek mięskiem, dlatego mnie zdziwiło danie : kasza z warzywami + kefir (z czego kasza z warzywami zrozumiałam tą gotową w woreczkach z warzywami w środku, których zresztą jest tam niewiele) A może Ty warzywa dodajesz we własnym zakresie, np. takie na patelnię ?
Aśmy sie na temat kaszy rozgadały :lol: 3 dni to trwa :D :lol:
Hej hej kochana! :)
"Jemy nie mniej niz 1000 kcal, tak?" cytat (chyba malo dokladny) z pewnej madrej osoby! :)
Co do tych dzieci... Tez tak mam. Kiedys wracalam z kumplem i pokazal mi wieeelka reklame- dziecko spi na jakims AGD, spodziewal sie czegos w stylu "jakie oblesne dziecko, nie wiem po co ludziom dzieci" a zaserwowalam mu "slodnie, urocze malenstwo, jakie ma malutkie nozki, oooo zobacz nosek", facet stal na srodku ulicy i gapil sie na mnie jak na UFO... Z zegarem biologicznym nie ma zartow! :)
Buuuuziaki! Udanego dnia! :*
moj facet na to gdy pytam czy chcemy bobasa, mowi:
czemu nie, tylko musze wysprzatac piwnice :lol:
no wlasnie jedz wiecej!!!!
hej hej słodyczaku glukozowy :)
nie martw się niczym :) badania na bank wyjdą super!
a dzidzia mała fajna sprawa :P
ale jedz więcej!
pozdrawiam![/b]
pokrótce pisałam u siebie o endo - jutro pójdę się odkrwić znowu, a w poniedziałek usg. nic to pewnie nie wykaże, ale to może i lepiej.
Witam koleżankę witam :)
z badaniami będzie ok, nie martw się. Trzeba zapatrywać się optymistycznie z domieszką (niemieszaną, niewstrząśniętą) pozytywizmu :)
Hmm...ja też roztkliwiam się nad małymi dziećmi już jakiś czas (tak poniekąd analizując)...ale ja + małżeństwo + macierzyństwo w chwili obecnej to coś nierealnego :))
serio, dla mnie to taka wieeeeeelka przepaść która odgradza mnie i powyższy "ustabilizowany" sformalizowany i rodzinny styl życia...
:*
kasza gryczana z kefirem to tradycyjne danie łotewskie, jeśli się nie mylę :D
oj, Cauchy, Cauchy - zbierz się w sobie i ganiaj do tych brzuszków, żeby Ci się mięśnie nie zastały przypadkiem, kiedy nie rowerujesz :PP
A jeszcze jeśli chodzi o te badania, pobierania krwi itp... to chyba normalne, takie "zmięcie", pamiętam, jak mi krew pobierali, wróciłam do domu, padłam na łóżko i zasnęłam momentalnie, nawet się nie rozebrawszy... W ogóle pobieranie krwi... o ble, o fuj, jak tylko o tym pomyślę, to już mi słabo ^^'
Pozdrawiam :)
:*
C!!!
1000!!!
:wink: :wink: :wink:
Dobry wieczór :)
Dzisiaj zjadłam jeszcze:
:arrow: podwieczorek: groszek Bonduelle (tylko to miałam w zapasie w pracy)
:arrow: kolacja: jajko na twardo x2, żytni z Bieluchem, ogórek
Łącznie kalorii w dniu dzisiejszym: 1020.
Mogło być lepiej, ale trudno. To przez to, że tak długo w pracy zostałam.
Przed napisaniem tej notki zrobiłam brzuszki ;) więc koniec końców mam tylko jeden dzień przerwy, a nie dwa. Ha! ;)
A po przeczytaniu o dzisiejszym niemiłym doświadczeniu bez z dwoma babsztylami w roli głównej przypomniało mi się wydarzenie z zeszłego roku, z uczelni.. Albo może nawet i wcześniej to było?
Wiem, że się odchudzałam i trochę odchudzona już byłam. Było tuż przed ćwiczeniami - kolos, siedzieliśmy już w sali, ja jeszcze dojadałam podwieczorek - jadłam ostatnią kromkę ryżową. Pani doktor (!) weszła, przywitała się, zobaczyła mnie jedzącą, coś tam powiedziała, żebym sobie w spokoju dokończyła.. po czym opowiedziała historyjkę... Jak to stała sobie na przystanku i nieopodal stała jakaś dziewczyna bujnych kształtów, jedząca obwarzanka or sth. I pijaczek stojący obok skomentował: "taka gruba, a jeszcze je" - i to wszystko opowiadając patrzyła na mnie. Po puencie większość sali wybuchnęła gromkim śmiechem, poza osobami, które z grupy były mi najbliższe.. Popatrzyłam tylko na przyjaciółkę i wymieniłyśmy zniesmaczone spojrzenia..
Ale ale - to nie koniec historii ;) . Skończyłam tego kolosa dość szybko i oddając jej przed wyjściem kartkę miałam chyba wszystkie uczucia w spojrzeniu.. Dowiedziałam się, że zaraz po skończeniu pisania poprosiła grupę o mój numer na komórkę, po czym zadzwoniła i zostawiła na poczcie głosowej przeprosiny. A na mojego mejla z odpowiedzią odpisała, że nie może tego tłumaczyć niczym innym, jak "własną głupotą".
Wiele przykrych rzeczy w życiu usłyszałam, ale to chyba było najgorsze - może nie jakoś strasznie dosadne i wredne, ale po prostu strasznie poniżające, bo powiedziała coś takiego przy całej grupie. Ale najbardziej mnie chyba zabolało to, że tak wiele osób się śmiało - nie wiem, czy tak zupełnie brakowało im wyczucia, może nie zrozumieli aluzji? I oczywiście nikt z nich mnie nie przeprosił.
Mimo że pamiętam to do dziś i wiem, jak mocno wtedy zabolało, to jednak ten element satysfakcji miałam, kiedy pani doktor mnie przepraszała.. ale tak czy siak, wtedy przestałam ją lubić.
tamarko, ja w miarę możliwości staram się codziennie jeść na śniadanie owoce :) . No ale nie zawsze mam jakieś w domu, a szkoda. Cieszę się, że zainspirowałam ;) .
jeżu, w sumie dzisiaj to niewiele padało, mogłam pojeździć - no ale rano pewności nie miałam jak będzie. A jeździć w deszczu nie chcę, cała się przy tym brudzę razem z rowerem, mokro, niemiło, brrr.
Z tymi dziećmi to fakt - czasem się zastanawiam, czy warto im taki los ofiarowywać. Gdzieś wyczytałam, że ze względu na zanieczyszczenie planety i malejące zasoby słodkiej wody nasze pokolenie jest ostatnim, które będzie żyło we względnym spokoju i szczęściu - każde kolejne będzie coraz dotkliwiej odczuwało destrukcyjny wpływ swoich ludzkich przodków na środowisko.. I się zastanawiam, czy taka chęć posiadania dziecka nie jest czysto egoistyczna.. ale to pewnie też instynkt, nie tylko macierzyński, ale i taki biologiczny - gatunek musi przetrwać ;) .
Dziś lubemu zakomunikowałam, że chcę bobasa przed 30tką, a najlepiej to tak jakoś za 5 lat - a on co na to? "nie przyjmuję tego do wiadomości"... Phi! Jak za pięć lat powie to samo, to wiecie co zrobię? Powiem mu, że jak on mi nie chce maluszka zrobić, to na pewno znajdzie się ktoś inny, chętny :lol:
Nie no, żarty żartami.. ale mam nadzieję, że jednak z biegiem czasu i jemu ochota na płodzenie potomków przyjdzie ;) . Chociaż mi pewnie za jakiś czas przejdzie to ciśnienie. Oby! Bo go przecież zamęczę gadaniem o dzieciakach :lol:
Jesi, ja jem tę gotową kaszę z warzywami, więc rzeczywiście - wiele jej nie ma. U mnie standardowe podanie kaszy gryczanej, to kasza, jajko sadzone i kefir - bardzo smaczny zestaw :) . Natomiast z mięsem lubię kaszę jęczmienną (perłowa? jaglana? nie do końca wiem co jest co..).
Pring, już jestem grzeczna i jem powyżej tysiąca ;) . To taki wyskok był tylko, przez te badania i w ogóle..
Moniko, wyniki badań poznam jutro, tak jak i wyrok ;) . Coś czuję, że lekarz przepisze mi całą długą listę leków - planuję wydać na nie pieniądze przeznaczone na kupno nowego materaca, a to będę musiała odłożyć na koniec miesiąca, jak wypłata przyjdzie.. Ale już dzisiaj na necie szukałam i znalazłam tanią aptekę w okolicy (Ziko), więc się tym chociaż pocieszam.. zaoszczędzę pewnie z 20zł :lol:
Hmm, powinnam jeszcze przygotować jakiś obiad na jutro do pracy.. a nie chce mi się nic a nic..
Oby pogoda wreszcie była jakaś do rzeczy, bo bym pojeździła chętnie.
O, a jutro piątek - ważenie! Heh.. :) byle w prawo! (suwaczek, nie wskaźnik na wadze)
Dobrej nocki dziewczęta :)
Buziaki, C.
A, dopisałyście się, to odpowiem..
bes, USG tarczycy jak mniemam? Wydaje mi się, że nawet mimo TSH w normie nic nie zaszkodzi zrobić. Tak dla pewności, że wszystko jest ok.
Madziu, ja absolutnie też się do macierzyństwa nie spieszę.. ale myślę o nim teraz znacznie realniej niż kiedyś. Bo dawniej to w ogóle byłam przekonana, że ja bachorów mieć nie chcę. A teraz to co innego ;) .
Zresztą podobnie z "ustatkowaniem się". Z jednej strony bardzo bym chciała mieszkać z moim lubym - dla wszelkich związanych z tym przyjemności. Ale jak tak przeglądając oferty wynajmu pomyślałam, że już teraz mogłabym z nim zamieszkać, to jakoś mnie to przeraziło.. że jak to, już? Taki skok na głęboką wodę? W ogóle wcześniej o tym (realnie) nie myślałam, więc może stąd aż taka reakcja na tę wizję..
Henriette, jak widzisz brzuszki jednak były :) . I jutro rano też zamierzam się pomasakrować trochę, a co. Z pobieraniem krwi aż tak źle nie było, chociaż nie patrzyłam na moment wkłuwania.. A potem nawet ciekawy widok, jak moja własna krwawica tak się wlewała do tej strzykawki.. Od razu człowiek sobie zdaje sprawę ze swojej cielesności :lol: i kruchości w gruncie rzeczy...
dolinko, no już dzisiaj byłam grzeczna.. :)
C.
Kochana! :*
Jakis czas temu wyszlam do baru z kumpelami z grupy, ja jadlam salatke, a reszta frytki. Siedziala z nami dziewczyna, ktora kiedys byla modelka (piekna, szczupla, wysoka... widzialam jej profesjonalne foty... boskie!) i walnela cos w stylu "nienawidze takich nabitych ludzi". Mowila o kims kto przechodzil obok... Ze mna przyszla kolezanka o nieco wiekszej wadze, po slowach uroczej modeleczki zostawila wiekszosc frytek...
"Umiem strzelac pewnie i celnie,
umiem w ogniu wytrwac spokojnie,
moje slowa rania smiertelnie
jak smiertelne kule na wojnie,
moje slowa plona i swieca,
kiedy w serca je wbijam jak sztylet,
moje slowa jak wichry leca
przebitymi sercami na wylot"
W. Broniewski i moje male zboczenie zawodowe :D
Kolorowych snow! :*
sama w domku jestem, naumialam sie.....spac trzeba zeby wiedza poukladala sie w glowce, aze nie ma mnie kto przytulic na dobranoc, na mile slowka tu weszlam!!!!
cauchy ta historia z pania doktor to porazka......bez komentarza...wiesz co mnie wkurza, ze w tym dziszejszym swiecie opakowanie/ wyglad jest tak wazne, wrecz czasem wazniejsze niz inteligencja czy umiejetnosci....ok nie bedzie sie z kim, nie bedzie sie kogos zatrudniac kto choc ladny niewyksztalcony...ale to pierwsze wrazenie ma ogromne znaczenie
:roll: dlaetego ja sie ucze :roll: zeby byc i madra, a odchudzam( niedlugo :wink: ) aby byc szczupla :wink:
ja kiedys zachowalam sie prawie jak Twoja pani doktor.....jak zaczynalam moja "kariere" instruktora fitness, w klubie gdzie chcialam pracowac, najpierw zapisalam sie jako uczestniczka zajec, aby wyczaic co i jak itd...i kiedys jedna instruktorka ( moja szefowa do dzis.....) prowadzila step.....jeju nie wiem ile wazy, ale jest duza....niektorzy smieja sie z niej ze wyglada jak skaczaca kulka.....i ja tez myslalam ze jak ktos tak wyglada to nie moze prowadzic dobrych zajec ( mimo iz ja nie jestem ani nie bylam superwytrenowana trenerka tak myslalam :oops: ) ale pomyslalam ze najpierw pojde, zobacze jak jest a potem wydam ocene.....efekT: SUPER TRENERKA, bylam w szoku, jaka energia, jaka lekkosc ruchu.......powiedzialam jej o tym kiedys......i mialam troszke lzejsze sumienie...
ok dobranoc!!!!!
i trzymam kciuki za wazonko!!!!
Hej.
Wpadłam tylko na chwilkę, bo w nocy jeszcze pograłam w Simsy.. i oczywiście nie wstałam o tej, o której zamierzałam, więc teraz się spieszę do pracy..
Na wadze jeden kilogram ubył :) . Mierzenie - niestety ramiona nadal dzielnie się trzymają przy swoim obwodzie, uh... :evil: Nie wiem z czego mi te kilogramy lecą, jak centymetry tak opornie się ruszają.. No ale nic. Nie jest źle.
Na śniadanie był banan z brzoskwiniami w soku (razem 186kcal), na drugie będzie chlebek z sopocką i sałatka warzywna, na obiad warzywa na patelnię. :)
A wieczorem czeka mnie wizyta, już powoli zaczynam się bać, uh..
Buziaki i miłego dnia Wszystkim, odezwę się po lekarzu.
C.
Hej Cauchy! Ja Ci jeszcze nie gratulowałam pokonania setki, a Ty się już na dobre w dziewiątkach zadomowiłaś. Gratulacje ogromne, jesteś wspaniała!
I po prostu muszę się odnieść do Twojej notki z wczoraj o tej pani doktor. Bo co ludziom przychodzi na myśl, żeby takie pierdoły za przeproszeniem opowiadać?? To ani śmieszne nie było, ani mądre, a ona przy całej grupie, przy Tobie, w takiej sytuacji! Gotuje się we mnie, bo to nie tylko ona tak się zachowuje, to się zdarza wciąż i wciąż. Teraz już mam to gdzieś, znieczuliłam się przez te lata, ale to beztroskie dogryzanie innym, choć nie wprost, powinno być tępione. Dobrze, że ją poraziłaś wzrokiem i dobrze, że się w porę zreflektowała, ale grrr... Jak można. Nie opowiada się historyjek o kalekach, ale o grubasach już można, bo to "ich własny wybór, że są grubi, kwestia lenistwa". Grr.
A ja jestem bezdzietna z wyboru. Co prawda nie mam faceta, z którym chciałabym coś płodzić i wszyscy mi ględzą, że jeszcze mi się odmieni, ale nie... nie wydaje mi się. Owszem, dzieci są spoko. Jeśli mam się nimi opiekować max. 5 godzin. Codziennie taki koszmar? Nie, dziękuję. Mam jednak szczerą nadzieję, że Tobie się uda wszystko zgodnie z planem, na razie nie ma co nad tym myśleć :)
Powiem Ci, że ja też się tego bałem...miałem obawy przed wyjściem z rodzinnego gniazdka :) Jednak po 2 miesiącach mieszkania z dziewczyną powiem Ci, że to była zajebista decyzja i świetny krok. Najpierw remont, który robiliśmy sami, i który bardzo scementował nasz związek a potem wspólne mieszkanie, które okazało sie naprawdę świetnym okresem w moim życiu :) Polecam !Cytat:
jednej strony bardzo bym chciała mieszkać z moim lubym - dla wszelkich związanych z tym przyjemności. Ale jak tak przeglądając oferty wynajmu pomyślałam, że już teraz mogłabym z nim zamieszkać, to jakoś mnie to przeraziło.. że jak to, już? Taki skok na głęboką wodę? W ogóle wcześniej o tym (realnie) nie myślałam, więc może stąd aż taka reakcja na tę wizję..
:? Kiedyś byłam szczupła. Potem byłam bardzo gruba.
Gdy byłam szczupła, mój mąż przy wielu okazjach powtarzał, że brzydzą go grubasy (nie tylko dziewczyny, ogólnie, grubi ludzie). Sam jest chudy jak szczapa.
Gdy przytyłam :? wiesz jak się czulam przy nim ??? Jak śmieć. A ze świadomością, co on sądzi o tłustych ludziach było mi 1000 razy ciężej w każdej rodzinnej sytuacji. Mimo, że nigdy tego nie powiedział o mnie (nie musiał) znałam jego zdanie i okropnie się czułam siedząc z nim przy stole, ubierając sie lub rozbierając przy nim, nie wspomnę o sytuacjach intymnych. Ufff, już mam łzy w oczach..................... Takie dośwaidczenia są dla nas straszne i bardzo bolesne i ... tak jak mówisz, takie slowa pamięta sie przez całe życie. Co z tego, że teraz znowu on patrzy na mnie z podziwem ? Zobacz, jaka słaba jest jego miłość, skoro tyle zmieniaja głupie kilogramy :( :?
Przepraszam, że u Ciebie tak o sobie, ale...............jakoś tak wyszło.