Dzień dobry

Wiem, wiem, macie rację, niedobrze tak nierówno jeść, ale nie robiłam tego celowo, tak po prostu wyszło. Jak mam czas, żeby odpowiednio zorganizować jedzenie, to jest ok. A te dni były właśnie takie marne, jeśli chodzi o czas .

Wczoraj wieczorem jeszcze wyciągnęłam Mamę na zakupy (takie cotygodniowe jedzeniowe) i kupiłam sobie trochę rzeczy. Pyszny zestaw herbat zielonych Teekane, mniam, zapas Bakusiów, serków wiejskich, mlek Łaciate i puszek z warzywami i mrożonek, i dużo warzyw i owocków różnych . I oczywiście uzupełniłam moje zasoby balsamów - bo się okazało, że połowa jest przeterminowana, więc poszły do śmieci. No więc wzbogaciłam się o Dove Silk Body, Lirene i dwa balsamy Sorayi. Zobaczymy co z tego będzie.
Nie miałam już siły na rowerowanie, pogadałam tylko z lubym, wykąpałam się i padłam. No trudno, wczoraj miałam trochę stresu i ciężkie zakupy do domu dotaszczyłam, więc się rozgrzeszam.

A od dłuższego czasu chodzą za mną dwie rzeczy - świeżo wyciskany sok z pomarańczy i.. parówka . Sok właśnie przed chwilą sobie zrobiłam i wypiłam, był pyszny więc dzisiaj pierwsze 70kcal mogę dopisać. A z tą parówką to nie wiem jak będzie, kupiłam moje ulubione (parówki z indyka z serem..), jedna ma 110kcal. Jak będę ładnie dietować przez kilka dni to może sobie jedną zjem w nagrodę . Poza tym nie jem wiele mięsa, więc w sumie od czasu do czasu chyba i parówę mogę, nie?

I zrobiłam sobie wczoraj wieczorem sałatkę na dzisiaj - groszek, kukurydza, kiełki fasoli mung i trzy papryki - czerwona, zielona i pomarańczowa. Pachnie super, już się nie mogę doczekać . No ale zjem ją dopiero na drugie śniadanie, bo na śniadanko poza sokiem będą jakieś owocki (morele sobie kupiłam i melony, mniam), ale to po rowerowaniu.

No właśnie, bo teraz wypijam właśnie herbatki wspomagające spalanie kalorii i wskakuje na godzinną sesję z rowerem. Potem kąpiel, balsamowanie, śniadanko, na chwilę zajrzę do Was, a potem doooo nauuuukiiiiiii BLE.

Buziaki i miłej niedzieli dla Wszystkich
C.