Wątek: Hurtownia smalczyku ogłasza wiosenną wyprzedaż zapasów :)

a gdzie zmiana suwaczka Ja gratuluję Ci bardzo silnej woli bo zero grzeszków przez miesiąc to naprawdę coś.
Ja wczoraj głodna byłam zjadłam sporą kolacje bo makreli trochę, trochę parówki z serem, bułkę i orzeszki i nadal byłam głodna;/ Zupełnie nie wiem dlaczego bo wody też sporo wypiłam przed kolacją bo 2,5l i miałam już zacząć grzać frytkownice i robic sobie frytki ale tak pomyślałam że lepiej chyba troszkę posiedzieć z tym głodem niż opychać się frytkami, więc zrobiłam sobie herbatkę i zaczęłam sprzątać dom żeby nie myśleć o głodzie i wytrzymałam. Czekam do poniedziałku i mam nadzieję że moje starania zostaną nagrodzone.
A i co pozytywnego to nawet gdy już przez kilka dni nie trzymałam się diety to waga nie wzrosła- więc może i jojo nie będzie.
A ćwiczysz coś Glory?

Mała - suwaczek przestawię 27-go, czyli po wizycie u dietetyka, postanowiłam nie sugerować się domową wagą, która jest mniej precyzyjna, żeby nie okazało się, że dzisiaj ustawiłam 112kg, a jutro będę przesuwała na 114.
Też mam czasami takie dni, że zjadłabym konia z kopytami, staram się wtedy ratować błonnikiem, który i tak jem na noc, bo jakoś mi tak wygodniej 2 łyżeczki tego proszkowanego świństwa zapijam 2 szklankami wody i odechciewa mi się jeść
Niemniej gratuluję silnej woli, że nie rzuciłaś się na frytki.
Co do ćwiczeń, to 2 razy dziennie staram się maltretować rowerek stacjonarny ( robię 2 x5- 10 km , bo na więcej mi na razie energii nie wystarcza), do tego czasami pójdę na siłownię parkową na 20-30 min 2 tygodnie temu zdychałam po przejechaniu na rowerku 2 kilometrów, teraz zdycham po 10, za miesiąc powinnam spokojnie wytrzymywać 20 km Niech mi ktoś da telewizor napędzany rowerkiem, który będzie działał tylko wtedy, kiedy będę pedałowała...byłaby motywacja
Przy okazji zrobiłam sobie podstawowe badania i wyszło na to, że jestem okazem zdrowia, nawet cholesterol, który ostatnio miałam bardzo podwyższony teraz jest w dolnej granicy normy..służy mi to odchudzanie

Ale ten czas zasuwa. Dopiero co rozmawiałyśmy o początkach odchudzania a tu bam miesiąc minął.Czekam na oficjalne podsumowanie po wizycie u dietetyka .Mam dzisiaj umysł blondynki z dowcipów : napisałam "dietologa" i się dziwiłam, że mi na czerwono podkreśla.

miesiąc minął, więc i kolejny pewnie szybko zleci...a później jeszcze kolejne 22 miesiące i ani się obejrzymy, jak będziemy o połowę mniejsze
ja niestety nie jestem blondynką, a szkoda, miałabym czasami na co zwalić swoją bezmyślność, szczególnie tę poranną ;D
A dietolog..brzmi bardziej profesjonalnie moim zdaniem, tak bardziej po lekarsku

Ekscytuję się twoją wizytą u dietetyka jakbym to ja tam szła.

Zawsze możesz chodzić ze mną Mnie to cholernie motywuje, bo wiem, że mam wizytę danego dnia i nie ma przebacz, nie mogę się schować do szafy, przełożyć na inny dzień ( tzn mogę, ale szkoda mi wydanej kasy )
Po sądnym dniu okazało się, że :
ważę 111.6 kg , a od 4 maja jest mnie o 3 kg mniej
Ale...to nie koniec dobrych nowin, gdyż : ubyło mi 4.1 kg tłuszczu, a w zamian dostałam 1.1 kg mięśni
Kolejne ważenie już 19-go czerwca

No wiec gratulacje spadku bardzo ładny wynik ja niestety nie potrafię tak szybko zrzucać ale nie jest najgorzej juz nawet wieczorem nie przekraczam 76,9 wiec niejjest źle ale ważę się już dużo rzadziej a teraz będąc u mamy wcale bo nie ma wagi ale może i dobrze? We wtorek zdam relacje z wagi jak nie wzrośnie to będzie ok no i glory oby tak dalej te twoje sukcesy niedługo będziemy jeszcze piękniejsze

Mała - wiadomo, że dużo szybciej chudnie się wtedy, kiedy ma się do zgubienia 50 kg, a nie ostatnie kilka - kilkanaście. Nawet, jak waga nieco wzrośnie, to pamiętaj , kobiecy organizm jest pochrzaniony, lepiej ważyć się gdzieś, gdzie poza kilogramami pokaże ci procentowo wodę, tłuszcz i mięśnie, można z tego wyciągać jakieś wnioski i wprowadzać ewentualne poprawki do diety. Niestety, skoro latami pracowałyśmy na te fałdki i oponki, to nie można ich teraz hurtowo wyeksmitować, czeka nas krwawa wojna o każdy kilogram, ale wytopimy z siebie ten smalczyk
Ps. Piękne jesteśmy codziennie, każdego dnia nieco mniejsze i piękniejsze

Bardzo dobry wynik.Możesz być z siebie dumna.

Oj gdyby chudnięcie było tak samo miłe jak tycie życie byłoby prawie idealne. Chociaż muszę powiedzieć że znajduję dziwną radość i satysfakcję z ćwiczeń - nawet krótkich.

Hej dziewczyny!
Mam nadzieję, ze można do Was dołączyć? Wy już macie pewne sukcesy w chudnięciu za sobą, a ja właśnie zaczynam. Prawdę powiedziawszy sama nie wiem jak się za to zabrać? Karmię moją córeczkę piersią więc jakieś duże ograniczenia nie wchodzą w grę, przynajmniej na razie. Ale mam zamiar odstawić słodycze, słodkie i gazowane napoje i jedzenie " śmieciowe". Zobaczymy co będzie? A może Wy mi coś podpowiecie?
Nie wyznaczam sobie terminu na schudnięcie mam nadzieję tylko że waga będzie za jakiś czas spadać?
A dołączając do Was chcę i Was wspierać i siebie motywować.