-
och, ta ja!
okazało się, że wszystko musi zostać zburzone, żeby móc stworzyć coś od nowa. zupełnie niedawno okazało się, że nie ma nic stałego. z miłość zmieniłam miasto, rzuciłam pracę i zostawiłam przyjaciół ponad 300km za sobą. jak pewnie łatwo się domyślić – człowiek, dla którego zdecydowałam się na te wszystkie rzeczy okazał się ich zupełnie nie wart. i tak zostałam sama, bez pracy i punktu odniesienia.
i gdy już miałam na zawsze myśleć o sobie same złe rzeczy i do końca swoich dni wymyślać coraz to bardziej wyszukane epitety w stosunku to tego niegodziwca, pomyślałam sobie, że hola hola, moja panno, jeszcze nie powiedziałaś ostatniego słowa.
nie zmienię jego decyzji, ale mogę zmienić siebie. wzmocnić, poczuć, że mam znaczenie i nauczyć się lubić siebie i widzieć swoją siłę. wycisnąć z tego rozstania jak najwięcej dla siebie. i czekać aż ta prawdziwa, mocna i trwała miłość zjawi się w moim życiu.
muszę czekać na twój znak
to jeszcze nie teraz, to nie ja
sto lat, sto lat samotności
sto lat, wiary nadziei i mdłości
znalazłam pracę, jest fantastyczna, ale przez pierwsza dwa miesiące będą mi płacić tak mało, że nawet nie warto płakać, tylko się śmiać. no, ale to nie jest forum o złamanych sercach. do rzeczy więc – chcę do października schudnąć przynajmniej 13kg. oczywiście mam nadzieję, że będzie to więcej i szybciej, ale to mój podstawowy plan i cel. od dziecka choruję na cukrzycę t1 i zapalenie tarczycy typu hashimoto. nie liczę kalorii co do jednej – ale myślę, że zjadam ich 1500-1800, pilnuję ilości węglowodanów (od 80g do 100g dziennie), jem 5 posiłków dziennie, staram się każdego dnia choć trochę ruszać.
2/07/2015
śniadanie: wafel ryżowy z masłem orzechowym, 125g twarogu wędzonego, sałata z pomidorem i czarnuszką
II śniadanie: średnia nektarynka
obiad: trzy łyżki stołowe razowego kuskus z łyżką avocado, 150g pieczonego indyka, fasolka szparagowa w sosie z papryki i bakłażana
podwieczorek: 300g truskawek
kolacja: pasta z jednego jajka na twardo i makreli, 40g chleba graham, sałata z pomidorem i cukinią grillowaną
trzymajcie za mnie kciuki
-
Odp: och, ta ja!
Witam, czy moge sie do Ciebie przyłaczyc? bo w grupie zawsze rażniej.... jestem tu po raz któryś od kilku lat.....moze tym razem sie znowu uda cos niecos schudnąć. Mam 33 lata i waga pokazuje ok 100 kg, rok temu bylo 90 ale ze wzgledu na klopoty schudlam 17 w 3 miesiace, a wrocilo z nawiazką. No to zaczynamy. pozsrawiam
-
Odp: och, ta ja!
Czesc!
Chetnie popobserwuje twoje zmagania i sadzac po twojej diecie wydaje mi sie ze powinnas spacsc nawet wiecej niz 13 kg do pazdiernika.
Ja jestem mama 3 miesiecznego bobasa, ktorego karmie piersia i jako tako probuje sie odchudzic - mam o tyle dobrze ze moj meszczyzna mnie wspiera. Chwilowo moja dieta nie jest dobra aczkolwiek probujac ja zmienic zapisuje codziennie co jem - ponoc motywuje do jedzenia mniej. Ja dzsiaj np zjadlam:
3 tosty (mocarella light, szynka z piersi z kurczaka) czywiscie z odstepach 2-3 godzinnych
podudzie z kurczaka (z piekarnika bez skorki)
1/4 melona galia
2 lody (wodne - kupne)
1 l soku
3 l wody
kawa inka z mlekiem light i 2 kostkami cukru (postaram sie graniczyc narazie do 1 a potem rzucic)
A odnosnie mojego suwaczka to najwieksza wage osiagnelam oklo lutego 2014 - 125.5 i wtedy tez sie zakochalam - pod wplywem tegoz stanu bez diety a zyjac miloscia spadlam do okolo 111 kg do maja, wtedy tez zamieszkalam z partnerem i on czesto gotowal - zdrowo a ja rzucilam slodycze i cole a zaczelam pic minimum 2 l wody dziennie. W ten sposob w lipcu moja waga wynosila 101 kg a ja okazalo sie bylam w ciazy. Pod koniec marca warzylam 117 kg ale w dwa tygodnie po porodzie doszlam do 101, i dzieki chyba karmieniu piersia spadlam jeszcze przedw zoraj do 93.5 ale dzisiaj bylo juz 94.5 na wadze...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki