-
Odp: Once again, czyli znowu brnę do celu...
Gaja81 dziękuję i gratuluję sukcesu. Właśnie najgorsze jest to, że potrzebuje dużo siły i wytrwałości, której w tej chwili mi brakuje. Kiedyś byłam zupełnie inną osobą, silną, pełną życia, mogłam skakać codziennie, a teraz tak jakby to wszystko ze mnie uleciało. Mój syn musi mieć silną i zdrową mamę, a nie osobę, która nie ma na nic siły. Wiem, że to wszystko siedzi w mojej głowie i tylko ode mnie wszystko zależy, ale co zrobić aby mieć siłę walczyć z tym cholernym zajadaniem stresu. Mam wrażenie, że ja celowo nie idę spać i czekam aż wszyscy usną żeby jeść, muszę wtedy zająć się czymś...Dlaczego to jest takie trudne.Napiszę jutro czy ćwiczyłam i czy dałam radę nic nie zjeść wieczorem. trzymaj kciuki. Pozdrawiam
-
Odp: Once again, czyli znowu brnę do celu...
Jej, jak miło widzieć, że rośnie nam grupka wsparcia
Buziaki dla wszystkich na początek 
Agnes a na jaką dietę się zdecydowałaś? Podjadanie może być bolączką, ale najważniejsze to sobie uświadomić, że się to robi. A później trzymać ręce na pulsie i blokować łapki jak po coś sięgają.
Ryjku jesteś tu, więc już zaczęłaś, a nie "miałaś zacząć". Trudno, popłynęłaś wieczorem, ale trzeba się przemóc i wyzbyć tych zachować. Wiesz, z przykrością się czyta twoje posty, bo widzę w nich rezygnację, stany depresyjne. Wybacz, że piszę tak bez ogródek, ale widzę w tobie dużo moich "problemów" i mam jeszcze większą ochotę, by cię motywować. Tak jak pisze Gaja, musisz postawić mur względem męża - niestety, jakkolwiek brutalnie to brzmi, bo przecież to on jest tą najważniejszą dla ciebie osobą, ale to on wpędza cię w spiralę kompulsywnych zachowań. Takie napady to tzw. kompulsy i to jest jedzenie emocjonalne. Im szybciej dojdziesz do ładu ze swoją psychiką, tym szybciej będziesz w stanie sobie pomóc. Bo tylko ty możesz to zrobić. Też miewam dni, że chcę się najeść, lepiej się poczuć i zrobić na złość mężowi, ale w dłuższym rozliczeniu wiem, że to sobie robię krzywdę i siebie samą zawodzę. Chcesz zmienić się dla siebie i chcesz być "fajną" mamą dla swojego syna - też mam gdzieś z tyłu myśli czasami, że moje dzieciaki pójdą do szkoły i będą im dokuczać, bo mają matkę wieloryba. W dzisiejszych czasach dzieciaki są okrutne. Niby mam parę lat, ale to szybko zleci. A jeśli nie zrobię ze sobą nic to te lata miną w stagnacji i w końcu nadejdzie ten dzień i uderzy mnie w twarz. Dlatego CHCĘ nad sobą pracować. Nie chce za parę lat przechodzić operacji na kręgosłup, bo mi otyłość niszczy życie.
Wobec tego dziś ważenie. Rewelacji nie ma, ale przynajmniej nie przytyłam, a to już sukces. W wakacje schudłam 7 kg i zamiast to utrzymać i teraz walczyć dalej to muszę się od nowa męczyć. Ale póki walczę jest szansa, że osiągnę sukces. Dlatego życzę wszystkim dobrego dnia i chociaż jednej wygranej bitewki

Tutaj męczę się ze sobą

Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki