Mam 24 lata. Już od kilku lat chudnę i tyję znowu strasznie szybko. Moja obecna waga to 79 kg. Ale niedawno było 75...A na wiosnę jeszcze 86
Znowu spadam po równi pochyłej...Prosto w odchłań mego uzależnienia od jedzenia. Za kilka dni kiedy znowu przytyję do krytycznej wagi obiecam sobie, że już teraz to koniec. Potem schudnę i znów zapomnę, jak ciężko jest być grubą i znowu jedzenie będzie górą. Nie mam do tego już siły. Rozmiar mojego ubrania mieści się między 40-46 numerem. Czuję się uwięziona przez swoje wlasne chore ciało, przez mózg uzależniony od żarcia... Jestem osaczona przez myśli o jedzeniu, albo raczej o niejedzeniu. Jestem bulimiczką...
Moje jedzenie rządzi każdym moim dniem. Uda mi się nie jeść- jestem wesoła...Głodna ale wesoła. Nie uda mi się- jestem smutna, zła i rozdrażniona. Może jednak powinnam się leczyć...Już nie wiem co robić...
Zakładki