-
Witam i dziękuję za wszystkie te miłe słowa, za dodawania otuchy, wspaniale było to przeczytać. Z dołka, jak widać, już się wygramoliłam. Na tyle doszłam do siebie, że znowu mogę zanudzać forum moimi epistołami 
Owszem, dwa kilogramy mniej, zaledwie dwa kg mniej, które pokazała waga, to wynik lekko przygnębiający, choć biorąc pod uwagę fakt, że nadal mam okres, że zwiększyłam limit kalorii, a nieco zmniejszyłam ćwiczenia, nie jest on najgorszy. Zaś informacja o moim złym metaboliźmie zasmuciła mnie, ale i zirytowała - wg mojej endo w takim właśnie tempie będę chudła, 1-2 kg na półtora miesiąca, co rzekomo powinno mnie i tak cieszyć. Aha, cieszy, jak cholera...
I postanowiłam sobie, że do czasu kolejnej wizyty schudnę przynajmniej 3 kg, a może (tutaj pozwalam sobie na szaleńcze marzenia), może nawet i 4 
Tym, co mnie naprawdę dobiło, była analiza moich wyników i prognozy na przyszłość. Brzmi dramatycznie, ale nie, na szczęście nie umieram
Przypałętało się do mnie paskudne choróbsko, które wyczynia dziwne rzeczy z moim organizmem, a im będę starsza, tym bardziej może szaleć. Może, ale nie musi. Więc po dwudniowym, a dokładnie półtoradniowym, okresie pławienia się w chandrze i czarnych myślach, ostatecznie wróciłam do siebie. Są rzeczy, których nie zmienię, na które nie mam żadnego wpływu, więc nie tyle błędem, co już idiotyzmem z mojej strony, byłoby przejmowanie się nimi, szkoda nerwów i szkoda życia. Mogę natomiast pilnować siebie, słuchać organizmu, robić regularne badania i jeśli coś się pojawi, wtedy stawić mu czoła. Ale dopiero wtedy, nie teraz, czarnowróżenie sprawdza się jedynie w książkach i filmach, w prawdziwym życiu przeszkadza.
Szkoda tylko, że nie doszłam do tych wniosków już w czwartek. Uniknęłabym niemiłych spięć z moją połówką, kiedy reagowałam z jednaką złością zarówno na próby pocieszania mnie - tak, bagatelizuje moją chorobę, jak i realnego patrzenia w przyszłość - no tak, to już po mnie
Musiałam się po prostu wyszaleć, wykrzyczeć, a moje kochanie znosiło to z wyjątkową cierpliwością i nie skarżyło się, że ma u boku taką wiedźmę. Wieczorem czekała nas długa rozmowa, wszystko zostało wyjaśnione, wytłumaczone, zrozumiane.
Inną, nieprzyjemną konsekwencją był fakt, że przestałam patrzeć na to, co jem. Równie dobrze mogło to być 1000 kcal, jak i 1500. Nie liczyłam i nie policzę. Nie rzuciłam się na jedzenie, nie ogołociłam lodówki, jadłam tylko to samo, co moja połówka. Mniej, bo jednak mam skurczony żołądek, nadal zdrowo, bo jak mówilam tłuste jedzonko nie jest przez nas lubiane, ale jednak było to jedzenie, którego normalnie bym nie tknęła...
Dzisiaj czuję się już dobrze, naprawdę dobrze. Wierzę w siebie, wierzę, że uda mi się zeszczupleć, wierzę, że za 6 tygodni waga pokaże nie 1-2 kg mniej, ale co najmniej 3.
Nie wracam do 1000 kcal, pozostaję przy 1200, to dobra dla mnie ilość kalorii. Nadal będę pilnować, żeby było to zdrowe 1200 kcal. Przede wszystkim dużo białka, ryby, ser biały chudy, w małej ilości żółte i pleśniowe, maślanka, kefir, nieco mięsa, głównie piersi indycze i kurczęce, rośliny strączkowe, na obiad weglowodany - ryż dziki, kasze, makarony durum, owoce, dużo sałatek warzywnych, dużo pestek. Jeśli do końca sierpnia schudnę nie więcej niż 2 kg, przejdę na dietę montignaca, jeżeli po kolejnych pomiarach nadal będzie tak mały spadek wagi, ograniczę ilość kalorii do 1000. Oczywiście codziennie ponad godzinne ćwiczenia i w miarę możliwości (i pogody) godzinne, forsowne spacery. Do tego regularne balsamowanie się, olejkowanie, co nie tylko wpływa na wygląd skóry, ale i na samopoczucie.
Bebe & emkr, melduję, że dołek już opuszczony, humor i zapał powróciły, ja zaś wróciłam na forum, a jak dokończe pisać u siebie, idę od razu poczytać wasze wątki, może nawet coś wpiszę, jesli łapki nie padną po tym długaśnym poście 
Dum, miło mi, że spodobał ci się mój wątek, proszę tutaj zaglądać i pisać, jak często masz tylko ochotę
Masz chyba rację, że im mniej kilogramów na suwaku, tym ciężej się odchudzać, choć może nie dlatego, że zostało nam tak niewiele do zrzucenia. Ponieważ odchudzamy się już od dawna, mamy słabszą przemianę materii, mniej ważymy, mniej kalorii potrzebujemy, generalnie chudniemy dużo wolniej niż na początku, zaś im wolniej tracimy na wadze, tym trudniej się z tym pogodzić, tym trudniej wytrwać na diecie i dalej ją ciągnąć... Hmm, mam nadzieję, że jest to chociaż trochę zrozumiałe
Jeśli chodzi o tarczycę, pilnuj jej. Nawet jeżeli jesteś na granicy niedoczynności (miałaś badane tsh?), w rzeczywistości może się okazać, że masz wszystkie objawy niedoczynności, w tym i spowolnioną przemianę materii (oprócz innych, bardziej nieprzyjemnych objawów), więc lepiej sprawdzać to regularnie u endokrynologa. Co do przyspieszenia przemiany materii niektórzy doradzają zrezygnowanie z pieczywa, makaronów, generalnie złych węglowodanów - taka jest idea SB, montignaca (choć ja nie zrezygnowałabym jednak z liczenia kalorii). Ja ciągle jestem na etapie przyglądania się montignacowi, ale być może skuszę się na niego, jeśli nadal będę tak wolno chudła, zobaczymy 
Tujanko, za takie pyszności serdecznie dziękuję, egoistycznie wypiłam je sama (w końcu to JA miałam trudne dni
), zaś książką podzieliłam się z moją połówką, wygląda na to, że macie wspólne zainteresowania. Ta szalona istota nawet na rejs "Zawiszą Czarnym" się załapała, ma uprawnienia żeglarskie, nurkuje, a i mnie namawia do czytania dziwacznych książek, podczas gdy moominek aktualnie z wielką niecierpliwością wypatruje paczki z nowym Harrym Potterem - to tak w ramach czytania "ambitnych" lektur 
Gagaa, wróciłam, wróciłam
Wiem, że każde deko jest ważne, poczułam się tylko tym wszystkim nieco przytłoczona, dlatego na pewien czas schroniłam sie do dołka. Endo nie jest w stanie mi doradzić w sprawie przemiany materii, biorę leki, może pomogą coś, może nie - zobaczymy pod koniec sierpnia. Jak na razie z powrotem jestem dobrej myśli 
Postaram się zajrzeć wieczorem, podsumuję moje dzisiejsze jedzonko. Wtedy też popiszę na forum, ponieważ teraz jednak wychodzimy na dłuuuuugi spacer - jest po burzy, chłodno, przyjemnie, ale chmury krążą i w każdej chwili może na nowo pogrzmieć. Trzeba wykorzystać tę chwilę spokoju
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki