-
Wiesz, gaguś, wcale nie tak łatwo pomylić mnie z połówką, moominek okrągły i puchaty jak każde moominkowate stworzonko, zaś połówka chuda, choć je i je, aż zazdrość bierze
Ale zostaje ci wybaczone, jako że w słusznej sprawie zaglądałaś
U mnie też brak słońca, śniegu było trochę, nadal można go znaleźć, jak się dobrze przypatrzy, ale optymistycznie wierzę telewizyjnym prognozom i czekam poważniejszych opadów...
A teraz obiecany ciąg dalszy, zwłaszcza dla niecierpliwiącej się flakonki, która jeśli siedzi przy komputerze, to mam nadzieję, że należycie opatulona aż po sam nosek, hmm
?
Kiedy byłam poza domem, łatwo było jeść mało i rozsądnie, w dwójkę wspaniale włóczyło się po okolicy, sprawdzianem był powrót do domu. I udało się
Jeszcze w niedzielę wskoczyłam na rower i od tej pory codziennie spędzam na nim ok. 70-80 min. starając się jeździć w całkiem szybkim tempie z interwałowo-oddychaniowym kawałkiem. Nie mogę się zmusić do dywanowców, nie lubię tego rodzaju ćwiczeń, więc doszłam do wniosku, że lepiej jeździć na rowerze niż w ogóle nic nie robić. Ale dodatkowo pracuję nad przekonaniem tego upartego, dość leniwego i trochę nieśmiałego wewnętrznego moominka, żeby jednak zapisał się na aerobik. Dwie godziny tygodniowo na pewno dużo by mi dały.
Co do diety, zostałam przy 1300 kcal. Wszelkie próby zmniejszenia limitu były tragicznymi pomysłami, dobrze że moje kochanie szybko wybiło mi je z głowy. Staram się jeść więcej białka, mniej węgli, co nadal jest dla mnie kłopotliwe. Wystarczy, że przez chwilę nie pilnuję tego, co jem i od razu same węgle w rozpisce. Tłuszczy z kolei mało, tutaj nadrabiam orzechami, które bardzo lubię (poza świeżymi włoskimi!) i mogłabym chrupać cały dzień. Wydaje mi się, że wprowadziłam całkiem rozsądny podział: białka 110 g, węgli 100 i tłuszczy 51, więc nie rozumiem, czemu mam takie kłopoty. Ale nie poddaję się, czytam uważnie wątki, zwłaszcza gagusi, wracam do nich, wypisuję sobie polecane potrawy i w końcu uda mi się wszystko tak rozpisać, żeby nie tylko pasowało do podziału, ale i smaczne było, jestem tego pewna 
Moja mama chce się odchudzać tak samo jak ja i chociaż próbowałam jej wytłumaczyć, że nie jem najsmaczniej, bo jednak ten rok uodpornił mnie na najgorsze pokusy, a i kubeczki smakowe pewnie już niemal wszystkie zanikły, jest uparta i uważa, że dieta specjalnie dla niej robiona będzie gorsza od mojej. Ciekawa jestem jak długo wytrzyma
W każdym bądź razie oznacza to, że będę wrzucała na forum rozpiski jedzonka z prośbą o przyjrzenie się im i ewentualne skorygowanie 
O, moje kochanie właśnie poinformowało, że cały wrocek i okolice są zasypane, a pieczołowicie przedmuchiwane śnieżne chmurki powinny w nocy dotrzeć nad moje góry. Mam nadzieję, że dotrą i do was i przekonają tych zaskakująco licznych ciepłolubnych niedowiarków, że biała zima jest najpiękniejszą porą roku 
Dziewczyny kochane, dziękuję, że tutaj zaglądałyście, że nie pozwoliłyście spaść wątkowi na ostatnią stronę, że pamiętałyście i myślałyście
Wyjazd okazał się być wspaniałym pomysłem, humor wrócił, radości było co nie miara, odpoczęłam, wróciłam uśmiechnięta, waga ruszyła, to znaczy wróciła do właściwych cyferek, ale to na początek wystarczy, więc flakonko, agnimi, katharinko, dum, Ewuniu, Triniu, Tiaro, Sylwuś i gagusiu raz jeszcze pozdrawiam was serdecznie i gorąco wyściskuję ze szczególnym uwzględnieniem moich hmm ... krajanek 
A na zakończenie pozwolę sobie na mała prywatę... Kochanie, pisanie co chwile "ojej, ależ ślicznie pada i pada, wszędzie biało" jest okrutne i bardzo, bardzo, ale to bardzo podpadające
!!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki