Witam Was wszystkich, tych co wiedzą, jak to jest mieć problem z za małymi ubraniami w sklepach, docinkami za plecami, kochanym ciałkiem wylewającym się ze spodni, ze słomianym zapałem ( to moje drugie imię ), z tym, że tym razem już NA PEWNO się uda, z tym, że wszyscy faceci dookoła wiedzą, że jesteś super laską, ale tak nie do końca...bo ważysz więcej od niejednego... Taka jest prawda o mnie: mam 23 lata, 172 cm wzrostu i ważę w tym momencie 93 kg. Nie jest dobrze i nie wiem ile razy już z tym walczylam. I ciągle nie mogę tego zaakceptowac, powiem więcej - wiem, że nigdy tego nie zaakceptuję, nie ma bata, że pogodzę sie z tym, że nigdy nie wyjdę z odsłoniętym brzuchem czy jakkolwiek inaczej jak to robią moje superfigurowe kumpele. Mam czas do czerwca 2005 roku, potem wyjeżdżam ... za wielką wodą widzieli mnie ostatnio w pażdzierniku i teraz zobaczą mnie na początku lipca. I nie uwierzą, że to ja. A ja będe szczęsliwa jak nigdy chyba dotąd. I wy mi w tym pomożecie !!! I spóbujcie powiedzieć, że nie. Czytałam kilkanaście postów, wiem, że nie jestem sama na tym świecie, że jest kupa super lasek, które walczą tak jak ja i które nie dadzą się !!! Poczytałam i poczułam się silniejsza, serio, grunt to wspierać sie w trudnych chwilach, których będzie niemało. Liczę na Waszą pomoc, na wsparcie i czasami na porządny opier... też, bo to motywuje. Wiem, że damy radę. Tylu osobom się udało, no to niby dlaczego my mamy być gorsze, co? Zapraszam do mojego pokoiku, 24 na 24 Tu jest zawsze otwarte i czujcie się jak u siebie
Mój cel to 60 kg. I niech ktoś mi tylko powie, że nie dam rady