Zmiana sposobu jedzenia, myslenia... Dotarcie do źródła problemu, wizyta u lekarza dietetyka albo po prostu u rodzinnego niech z toba pogada, do tego motywacja, rozsądek i masa samozaparcia. Żadnego tłumaczenia się, podjadania i odstępst, bo jak zrobisz jedno to potem bedzie drugie i trzecie. Jedzonko 1000-1200, ale zdrowe, żadnych paskudnych pizz, hamburgerów czy batoników czekolady w dużych ilościach, wiedz co jesz, a jak masz ochote na słodkie to zjedz sobie ząbek czekolady. Warzywka, chude miesko, owocki, nabiał. Licz, chudnij, sie nie katuj tylko bilansuj a jak po miesiacu nadal bedziesz chodzić głodna to znaczy że to dieta nie dla ciebie.

Ale co ja tam wiem, pierwszy raz w życiu sie odchudzam, ale jak pisałam w poprzednim poście, ani mi sie sni wrócić do tego co było i do nawyków jedzeniowych jakie miałam... zreszta to szczyt egoizmu, kochać się do masochizmu Do tego jeżeli sie poddasz po tygodniu to znaczy że masz słabą wolę, ja myślałam że mam, ale byłam twarda i teraz nawet nie zauważam tego że jestem na diecie. Jest pięknie, bosko, fantastycznie. waga niedługo mi stranie pewnie na jakiś czas, ale przetrwam i to bo ta ja sobą rządze a nie coś na co nie mam wpływu
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!