ja jestem :)
Wersja do druku
ja jestem :)
No, wreszcie się jakaś litościwa duszyczka odezwała. Witaj Chusteczko :DCytat:
Zamieszczone przez chusteczka
zaraz wpadnę na chwileczkę na Twój wątek.
Ciągle dietuję - nie oszukuję.
Waga trochę ruszyła z czego bardzo się cieszę.
Wczoraj był dzień z jednym posiłkiem - przeżyłam.
Może tym razem naprawdę uda mi się doprowadzić dietę do końca?!?
ja też jestem :)
jeszcze się nie przedstawiłam ..ale jak pewnie mnie nick zdradza mam na imię Gosia :)
tak w ogóle to chciałabym schudnąć jakieś 35 kilo :) więc długa droga przede mną..
co do diety kopenhaskiej- trzymam mocno kciuki.
ja to przerabiałam jakieś dwa lata temu i chyba po 8 dniu nie mogłam ustać na nogach ;)
a jak jest u Was?
powodzenia :)
G.
Witaj Gosiu :D
Dziś akurat jest ósmy dzień mojej kopenhaskiej :wink: . Znoszę ją bardzo dobrze , ale nie prowadzę aktywnego trybu życia.
A jak Ty zrzucasz kilogramy? Stosujesz jakąś dietę?
z większym lub mniejszym powodzeniem liczę kalorie:)
staram się nie przekraczać 1200 .wystrzegać słodyczy i dużo ruszać. pić zieloną herbatę(jakoś się przemogłam) i mnóstwo wody :)
od dzisiaj zwiększyłam dawkę ruchu i ćwiczę godzinę rano i godzinę wieczorem na orbitrteku.
PS. miałaś już dzień z owocową sałatką?:)
ja tylko na nią czekałam z utęsknieniem :)
Liczenie kalorii to też dobry sposób. Pamiętam, że kiedyś prowadziłam zeszyciki, w których zapisywałam wszystko, co zjadłam z podaniem wagi i kalorii. Działało.
Teraz jestem za leniwa :(
Po skończeniu kopenhaskiej planuję przejśc na South Beach - zobaczymy jak to będzie :wink:
Sałatka owocowa jest przebojem u wszystkich domowników :lol:
Zgadzam się liczenie kalorii to gut sposób. ja jestem 31 dni na diecie :)
Yes! Yes! Yes!
Właśnie wróciłam z pracowni, gdzie organizowaliśmy przedświąteczne "jajeczko". Każdy przyniósł jakieś pyszne żarełko (sałatki, śledzie, jajeczka, baby i mazurki) i udało mi się przesiedzieć 2 godziny przy stole razem ze wszystkimi NIC NIE JEDZĄC!
Dieta uratowana :D
Co prawda spodziewałam się po tej kopenhaskiej bardziej spektakularnego spadku wagi, ale dobre i to, że udało mi się przerwać ciąg na lodówkę :wink:
Witam:)
Kasiek dobrze ze chociaz ty wytrwałaś... ja jestem słabeusz okrutny!!! Ale to wszystko przez facetów.... Tzn przez takiego jednego.. Zaprosił mnie do kina a potem wyciagnął na kolacje i do tego winko i tak sie starał ze... uległam urokowi chwili nie chcaiaólm psuć romantycznego wieczoru.... No i niestety...
Wiem wiem spaprałam strasznie... kasiek ale za ciebie trzymam kciuki!!! i jestem pod wrazeniem!!!!! przetrwałas impreze!!! WOW!!! Wiem coś o tym ... próba sił i charakteru!!! Gratuluje!!!
Dziękuję za wsparcie Anta :D było mi potrzebne, bo głód coraz bardziej dokucza. Chcę dotrwać do końca tej nieszczęsnej kopenhaskiej, już nie tyle dla utraty wagi, co dla udowodnienia sobie, że jednak potrafię doprowadzić ją do końca.
Anta, czego to kobieta nie zrobi dla mężczyzny. Wcale się nie dziwię, że zarzuciłaś pomysł diety - też bym tak zrobiła, ale mnie nikt na randkę nie zaprasza :(
Jedyne co mi pozostało to umartwiać sie dalej - może jak już będę szczupła i wiotka to i do mnie los się uśmiechnie (albo przynajmniej żakiety zaczną się dopinać :wink: )