Nie twierdzę madonna że masz koniecznie iść do psychologa czy dietetyka
Chodzi po prostu o to że dieta to nie jest jakiś dziwny wymysł na dwa miesiące i koniec, tylko o to że jak jest się na diecie (inna sprawa że odchudzanie to głupi termin - wolę odgrubianie ) to przestawiasz organizm , na 1000-1200 twój metabolizm działa jak powinien, organizm dostaje dokładanie minimum tego ile powinien i nie bedzie za bardzo świrował. Za potrzebowanie kaloryczne zdrowej kobietki to 2000+ jedne to 2300 inne bardziej aktywne to pewnie i więcej. Żeby schudnąć 1 kilogram organizm musi mieć spalone 7000 kalorii, cona diecie 1000 zajmuje ok. tygodnia. Jednak tak się nie stanie jeżeli zwolni metabolizm bo ktoś zjada powiedzmy tych 600 czy 700 bo wtedy nasze ciałko przestawia się na absolutnie oszczędnościowy tryb, to co zjadamy magazynuje z miejsca jako paliwko zapasowe, bo 600 - 700 to dawka głodowa a nie odgrubieniowa. Organizm się rozreguluje i potem sie nawet na takiej diecie tyje. Nie wiem dlaczego 1000 na ciebie nie działa. Na mnie działa i to bosko, prawda taka że działa na wszystkich bo inaczej być nie może, jeżeli jest inaczej to znaczy że z tym naszym organizmem coś jest nie tak i tyle. Inna sprawa że cudów nie ma i wolno się na takiej dietce chudnie, ale bez jojo i zdrowo. A o argumenty "za" to ja cię prosiłam w kwestii twojej dietki po prostu, miło by było to przeczytać. Ja jestem w stanie zrozumieć że chcesz to zrobić sama i takie twoje prawo tylko po co masz potem znowu łapać jojo jeżeli da sie tego uniknąć. Więc napisz te "za", opisz swoją dietkę, bo jestem po prostu ciekawa. No chyba że ci chodzi o tempo chudnięcia… wtedy rozumiem że 1000 to za wolno. Wolno, ale zdrowo i nie ma bata żeby inaczej było.